Ja największą sympatią darzyłem Wintersa (wzór żołnierza), Comptona, Bulla Randelmana, Malarkeya i Liptona.
Winters to wzór idealnego dowódcy. Szkoda że nie kontynuował kariery po wojnie. No i Lipton też mocny psychicznie gość.
Nie wiem czemu, ale lubiłem najbardziej Malarkeya.
Winters wpisywał się idealnie w moje wyobrażenie żołnierza II WŚ - ta jego kwadratowa, pomarszczona twarz.