Musze stwierdzic ze moje zycie to jedno wielkie gówno.
prawda? wydaje sie takie szare i nudne
no ale coz, nie czesto jest okazja do ratowania świata ;)
moze to i dobrze ze ich wysilek nie poszedł na marne. chociaz mamy dobre wzorce
tzn. koniec był też przybijający, kiedy dowiaduję się co stało się z niektórymi po wojnie
ja mam podobnie, tzn. z jeden strony wspolczuje tym zolnierzom z powodu : wojny, strachu, brudu, racji zywnosciowych, bolu, smierci i calego tego rozkazywania i walczenia ale i zazdroszcze im zarazie, zazdroszcze im poczucia braterstwa, jakiejs takiej jednosci myslowej, sensu zycia, wiem, ze wielu z nich sie balo, prawdopodobnie kazdy ale to, ze dzialali w grupie jakos ich mobilizowalo, mieli w sobie wsparcie, jak slusznie powiedzial jeden z zolnierzy "nikt nigdy nie zrozumie tego co przezylismy jesli nie byl jednym z nas", szanuje tych zolnierzy, szanuje tych wszystkich prostych amerykanskich chlopcow z wiosek i duzych miast, ze stanow rolniczych i przemyslowych za to co robili podczas II Wojny Swiatowej
Witajcie w klubie. Mam podobne odczucia po kolejnym już przeczytanie "KB". Prawdę mówiąc zazdroszczę im tych więzi i dozgonnej przyjaźni, która ich połączyła, bo to naprawdę fenomenalne. Polubiłam tych żołnierzy i dzięki książce poczułam się, jakbym naprawdę była tam z nimi. Niesamowite uczucie. Jest jeszcze jedna sprawa. Porównanie powojennego życia amerykańskich i polskich żołnierzy. Gdzież myśmy nie byli w czasie wojny? Przeszliśmy Europę i nie tylko wzdłuż i wszerz i tak naprawdę Polacy nie doczekali się w większej części żadnej wdzięczności, ani honorów z tego powodu. Polacy mieli ogromne zasługi w teatrze działań wojennych, chociażby rozszyfrowanie enigmy, bitwa o Monte Cassino. Po wojnie Amerykanie mogli zacząć życie od nowa, a nasi? Chociażby AK? Musieli się ukrywać niczym zbrodniarze, bo groziła im niechybna śmierć. Tuż po wojnie polscy żołnierze przebywający w Anglii nie mogli nawet wziąć udziału w defiladzie wojskowej z okazji zakończenia wojny, bo Churchill im tego zabronił. Życie też ich nie rozpieszczało. Gen. Sosabowski pracował jako magazynier bez prawa do renty czy emerytury. Inni żołnierzy też nie mieli lepiej, a w Polsce zaczęła się szerzyć czerwona zaraza.
no niestety... prawda jest taka ze nikt z nami sie nie liczył. Częściowo na własne życzenie, częściowo przez podział świata i żelazną kurtynkę, bo znaleźlismy sie nie po tej stronie.
Ale jak widac ta "lepsza" strona z Churchillem tez nie rozpieszczala naszych :/
Nikt nigdy się z nami nie liczył i tak naprawdę nadal przez Amerykę jesteśmy uważani za najemników wysłanych do Iraku czy Afgana. Nie ważne jak nasi politycy nazwaliby cel naszego pobytu na bliskim wschodzie, czy to misja, cy też wojna, w oczach wielu krajów jesteśmy tylko mięsem armatnim. Oni myślą na zasadzie "takich to nie żal, bo i tak nie mają siły przebicia". Nigdy nie mieliśmy. Robią nas w bambuko na każdej wojence.