A czytając komentarze cisną się na usta słowa Lema: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów". Serio. Powiedzieć, że "cudze chwalicie, swego nie znacie", to jak nic nie powiedzieć. KK niewiele odbiega od Wspaniałego Stulecia, to taka sama telenowela. Może od strony technicznej trochę odstaje ze względu na budżet, ale co do fabuły, gry aktorskiej, scenografii (Polska czasów Łokietka, to nie Turcja czasów Sulejmana a nawet nie Polska Zygmunta Starego czy Jana Sobieskiego), nie widzę znaczącej różnicy. Zarzut w stronę KK: epatuje chrześcijaństwem. Aha... Polska, wiek XIV, średniowiecze i najlepiej gdyby epatował ateizmem? Ludzie, weźcie do ręki książki. Głęboki nurt chrześcijański cały czas towarzyszył polskiej koronie, co zostało zwieńczone Ślubami Lwowskimi króla Jana II Kazimierza w 1656 r. Ok. to przeszkadza... Rozumiem... A jakoś nie przeszkadza pojęcie "Insz Allah" w co drugim zdaniu Wspaniałego Stulecia, tacy goście jak Ebussuud Efendi, który miał ogromny wpływ na sułtana, modły osmańskie, nawracanie niewiernych, krzewienie nauk Mahometa, sędziowie koraniczni, haremy, przechodzenie niewolnic na islam, itd, itd... Nie krytykuję Turków Osmańskich, taka ich kultura, religia, tradycja, cywilizacja, ale na litość, to co w tamtym serialu jest ponoć zaletą (bo obce, bo orientalne, etc i taaaakie "bajkowe") to w Koronie Królów postrzegane jest jako wada?
W moim odczuciu w "Koronie..." chrześcijaństwo zostało ośmieszone. Np. królowa Jadwiga jako ograniczona umysłowo dewotka z powodu żądzy władzy szkalująca "dobrą, pobożną w duszy i szczerą" Litwinkę. Albo znęcająca się nad wnuczkami - wyniszczona postami królewna Elżbieta mdleje (mamy się domyślać za słowami Aldony, że Jadwiga wykończyła w ten sposób własne dzieci). Modlitwy w kościele pokazane jako coś nudnego, ponurego i odstręczającego - a nie jako podniosła, wzruszająca uroczystość. Jakby scenarzysta i reżyser chcieli ośmieszyć Kościół i chrześcijaństwo. A można było pokazać prawdziwie wierzących ludzi tamtej epoki!