Nie mogę wyjść ze zdumienia. Wbrew temu co się powszechnie uważa ten aktor nie jest słaby. Wręcz przeciwnie, to niezwykle uzdolniony, świadomy aktorsko człowiek. Tylko rozmieniał się przez ostanie 15 lat na drobne grając w podrzędnych komedyjkach. To w żadnym wypadku nie jest jakaś mizerna, niezdolna, pseudoaktorska łajza jak Karolak czy Zakościelny, którzy to zawsze w każdych filmach są sobą, a nie tworzą kreację.
A jednak nie mogę wyjść ze zdumienia, że powszechnej gawiedzi tak bardzo podoba się ta karykaturalna, cyrkowo-jasełkowa kreacja doktora. Widać, że wystarczy tak wyraźnie poudawać groźnego, nieobliczalnego złola i ludzie to kupią. Przecież to jest postać odgrywana na najprostszych sztuczkach, mających w sposób przerysowany ukazywać każdą prezentowaną emocję. To nie jest dobra rola. To jest rola, w której aktor chciał grać te negatywne emocje na tak wysokich rejestrach, że wyszło to poza kontrolną skalę i stało się w tak jasny, klarowny sposób nie żadne inne jak po ludzku komiczne. Budzące politowanie. I to z całym szacunkiem do Pana Szyca, który aktorem jest dobrym, a tu mu po prostu nie wyszło.
Kiedy widzę tak wysoką ocenę dla tak mizernej kreacji to po prostu tracę wiarę w widza. Wystarczy wspomnieć choćby Ala Pacino w "Ojcu chrzestnym II", jak na wieść o dokonanej aborcji żony jego twarz pozostawała kamienna, bez wyrazu, a mimo wszystko można było odczytać każdą przeżywaną emocję. Nie łapię jak w porównaniu do tego można kupić i uznać za wiarygodną i realistyczną tak "rozwrzeszczaną", udawaną, sztucznie rozdmuchaną w najbardziej karykaturalny sposób ukazującą emocję kreację Szyca w tym serialu.
Tyle.