pierwszy sezon jak pudełko czekoladek - odcinki oferują przyjemność na tyle małą, by wciąż po nie sięgać, ale po wyżarciu całego pudełka prędko nie ma się ochoty na drugie..
Że jak? Obejrzałeś/aś sezon 1 i nie masz ochoty więcej? Sezon 1 jest obiektywnie najsłabszy....
czy najsłabszy nie wiem, na pewno najkrótszy - rozumiem, że dalej będzie już tylko coraz lepiej i lepiej? (czekoladki z coraz to bardziej wykwintnym nadzieniem trzymając się terminologii gumpowo-kulinarnej)
Obejrzyj może 10 odcinków sezonu 2. Jest tam kilka perełek, np: The Revenge, The Phone Message, The Jacket.... Jeśli nadal będzie średnio to nie jest to serisl dla ciebie.
jestem na czwartym - nie odcinku, sezonie! - serial rzeczywiście ewoluował, od trzeciego zrobiło się już całkiem zabawnie, w dodatku - jak mniemam - jakąś istotę raczkujących jeszcze lat dziewięćdziesiątych tu czy tam udało się tutaj uchwycić. niektóre żarty to typowe żarty swojego czasu i ekranu, jakieś nielegalne ciągnięte kable do odbierania kablówki, jakieś automatyczne sekretarki na stacjonarnych telefonach z wymiennymi kasetami magnetofonowymi, na ścianach plakaty z Trującym Bluszczem, z Pierwszą Potęgą, z Reniferem Świętego Mikołaja, dalibóg, któż to jeszcze pamięta? bywa wręcz znakomicie, odcinek parodiujący popularne w ów czas JFK stone'a (ślina bejsbolisty hernandeza rykoszetem odbija się i trafia kogoś w oko, ale jerry dowodzi że był drugi opluwacz - bezcenna;), bywa też, niestety, dość nudnie. nadto widać że to sitcom, który trzyma się swojej formuły, niczego nie przekracza, od środka - jak na przykład wyprzedzający go przecież Gary Shandling's Show - nie rozwala, czyli nie robi tego, o co taki np. Lucky Louie się starał, a Louie czy Curb faktycznie uczynił: nie opuszcza dekoracji, nie staje obiema nogami na podłodze nazywanej rzeczywistością, tylko uparcie trzyma się swojej formuły. nie mam do niego o to pretensji, chociaż chyba trochę mam. za mało w nim nowatorstwa, za mało jakichś przekroczek, jakiegoś rozbijania formy, a samym tylko komizmem nie jest w stanie do końca mnie porwać. zbyt jest już, niestety, staroświecki, taki typowy produkt swojego czasu, którym byłbym zachwycony gdybym oglądał go na żywo, znaczy w rzeczywistym czasie jego powstania, ale po trzydziestu latach i mając w pamięci wszystko to, co powstanie później? ciężko, ciężko.. zresztą, nawet we wspomnianym już tutaj Curbie odnosi się do niego z należnym mu szacunkiem wprawdzie, ale nadając mu wartości już takiej powiedziałbym historyczno-muzealnej. bo też i taki właśnie jest, to prehistoria telewizyjnej komedii, którą - za lat kilka, kilkadziesiąt - stawiać się będzie na półce na równi z jakimś Burns und Allen Show albo z I Love Lucy..
natomiast jedna rzecz mi się wybitnie podoba i myślę, że ponad inne wyrasta: to jest to przetykanie stojaków z rzeczywistymi wydarzeniami. to jest w końcu coś pionierskiego jak mniemam i później przez wielu będzie podnoszone i w twórczy sposób wykorzystywane. wspomniany już tutaj Louie również z tego skorzysta, a judd apatow i pete holmes uczynią z tego nawet główną oś dramaturgiczną swojego, znakomitego zresztą Crashing z 2017.