Początek serialu był świetny, epicki, fabuła była wciągająca, efekty specjalne w zasadzie cały czas utrzymują bardzo dobry poziom. Uważam jednak, że druga połowa sezony wypada słabiej. Wątek z Utopią i Tajna Sala w zasadzie współczesnym świecie niekoniecznie współgrają z wcześniejszą akcją. Serial w zasadzie przypomina mi nieco "Grę o Tron" - mnóstwo postaci ginie, zarówno w wyniku intryg jak i po prostu zwykłego bohatera.
Choć wielu krytykuje aktora odgrywającego głównego bohatera, ja staję w jego obronie. Aktor ten idealnie oddał tę postać. Świetnie wystąpił zarówno w scenach radosnych jak i kończących się tragicznie. Zwłaszcza w przedostatniej scenie z Allanonem wykazał się świetnie. Jego grę oceniam 9/10.
Co do towarzyszących mu postaci - elfki i wojowniczki. Aktorka grająca elfkę - nużąca, męcząca. Wygląda jakby wiecznie ją coś bolało i przy tym piszczy a tkliwe sceny z jej udziałem nie przemawiają do mnie.
Co innego Eretia. Jest to jedna z lepiej opisanych postaci. Wnosi do fabuły nieco śmiechu i sporo akcji. Aktorka grająca jej rolę wypada świetnie.
Nad grą aktorską Benneta mógłbym się roztrząsać, ale wystarczy chyba 10/10.
Co do ostatniego odcinka. Po powrocie bohaterów do początkowego miejsca akcji zdecydowanie lepiej oglądało mi się ten odcinek. Bitwa ukazana świetnie, zwłaszcza moment, kiedy brat zabija brata - bardzo mnie to zdziwiło.
Walka z Dagda Morem bardzo rozbudowana, choć śmierć tego demona naciągana. Allanon ciężko było przeoczyć, lecz ten i tak odciął demonowi głowę.
Co do poświęcenia się elfki ? Nie mam pojęcia czy to oznacza jej śmierć czy może w następnym sezonie zostanie uwolniona ? Choć aktorka irytująca, szczerze mówiąc żal mi tej postaci i Wila, który tak nagle stracił dziewczynę.
Odcinek finałowy otwiera wiele możliwości na kolejny sezon:
1. Dagda Mor jako nasz uroczy chłopiec widzący śmierć tych, których dotyka.
2. Wil udający się na poszukiwania Eretii.
3. Być może chęć odnalezienia sposobu na uratowanie Amberle.
4. I zapewne wiele innych wątków, które mogą zaistnieć w tej krainie.
Ogólna ocena seriali: 8,5/10
Myślę, że niestety poświęcenie księżniczki to ofiara złożona na ołtarzu produkcji 2 sezonu... finałowy odcinek lepszy w zasadzie od drugiej słabszej części sezonu, po dotychczasowych wątkach jestem ciekawa co scenarzyści przygotowali dla 2.
Jeszcze nic nie przygotowali bo nie ma jak dotąd pewności czy 2 sezon powstanie.
z ciekawości przeczytam książkę i fabuła mocno pokrywa się z serialem co bardzo mi się spodobało.Manu Benet fantastyczny, do tego te krajobrazy z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.
To ja też dorzucę coś od siebie.
Początek serialu był naprawdę fajny. Postacie były przedstawione w interesujący sposób, efekty też nie były najgorsze.
Później zaczęło się robić gorzej. Pomysł umieszczenia tego nowego świata na post-apokaliptycznym świecie jest ciekawy, jednak zaczęło mnie to irytować kiedy ten "ludzki" świat był w nietkniętej formie. W ostatnich 2 czy 3 odcinkach było to wręcz rażące.
Mimo, że bohaterowie na początku nie byli nudni, to wraz z kolejnymi odcinkami zaczynali się powtarzać. Elfka-księżniczka po przejściu "próby" ciągle wyglądała jakby ją coś bolało, więc jej gra mieściła się w otwarciu ust i dziwnych (pełnych bólu?) jękach.
Kobieta-złodziej była najlepszym atutem tego serialu: śliczna, zwinna, świetna w walce i do tego manipulacyjna jak cholera. Ideał.
Natomiast jej "ojciec" mógłby być fajną postacią na 1 odcinek, ale wciskanie go w każdym momencie jako potencjalna przeszkoda było strasznie naciągane.
I nas pół-elf czyli dokładnie nie wiadomo kto. Na początku sądziłem, że będzie druidem, ale znaleźli kogoś innego do tej roli, więc zostały mu tylko te "kamienie". Podobno najpotężniejsze źródło magii w ich całym świecie, i musi się oczywiście sam nauczyć z niego korzystać. Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego w tym serialu, więc dostaliśmy dziwny trójkącik pomiędzy trójką nastolatków, nagłą i niewyjaśnioną miłość pomiędzy lekko szalonym, nowym druidem a blond elfką, i "interesujący" romans pomiędzy elfką-pustelniczką a druidem-śpiochem. Oh, jak mógłbym zapomnieć o czarnoskórej kobiecie, śpiącej na zmianę z dwoma braćmi?
Fabuła? Już na początku dostajemy jakieś ważne zadania zlecane na łożu śmierci i przepowiednie, które już na początku mówią coś się stanie dalej. Najbardziej irytujące dla mnie był fakt, gdy podróż do tego świętego ognia trwał 6 odcinków, a wrócili do "domu" w 5 minut... Oczywiście są na misji ratowania świata, ale nie zabraknie czasu na przeróżne ckliwe przemowy, niezręczne momenty i oczywiście wyznawanie miłości. Oryginalnie.
Finałowa walka? Dość fajna, poza tym, że armia liczy jakieś 50 osób. Oczywiście podczas niej bohaterowie wciąż mają czas żeby porozmawiać, popłakać się czy cokolwiek innego - przeciwnicy grzecznie im na to pozwolą.
Sam koniec nie wzbudził we mnie żadnych emocji. Jedyne co je mogło wzbudzić to chyba ten miłosny trójkącik, ale w tym momencie nie jestem pewien na kim główny bohater będzie tęsknić. W końcu miał obie.
Ogólnie dość ciekawie, ale "dupy nie urywa", jednak jako jedna z niewielu pozycji pośród seriali fantasy prezentuje się całkiem nieźle.
Jedyne co byłoby fajnym dodatkiem, to nauczenie tego blond włosego pół-elfa korzystania z tych kamyczków, albo żeby je jakoś pochłonął, przy okazji zyskując fajne niebieskie oczka. To by było fajne.
Ten sam problem jeśli chodzi o bitwy ma Gra o Tron, a tam budżet jest o wiele większy.
Jakby tak porównać te seriale to jednak ostatnia bitwa z finały wychodzi gorzej od najsłabszej bitwy w GoT. Każda walka w GoT była moim zdaniem epicka. Takie najważniejsze jatki były w 2x09, 3x09, 4x09, 4x10, 5x08 i 6x09
W zasadzie samo wielkie bum w finale 6 sezonu było lepsze od finału Kronik. Z wymienionych potyczek najgorszą moim zdaniem była ta w Mereen w 6x09. Mimo, że ze smokami i w ogóle pozostałe były lepsze a i tak ta scena bije na głowę Kroniki.
Swoją drogą zrobiłem sobie powtórki seriali. Najpierw zacząłem GoT, później Kroniki i w zasadzie Shannarę dosyć dziwnie mi się oglądało i nie sposób było nie porównywać tych dwóch seriali.
Tylko, że w 1 sezonie GOT ,,bitwa" była parodią, zaś w Blackwater nie licząc dzikiego ognia było podobnie jak w kronikach.
Choć oba seriale to fikcja bardziej "realistycznie" przemawia do mnie GoT - wystarczy spojrzeć na grę aktorską. Do tego dochodzi często krew (ogólnie flaki), klimatyczna muzyka no i zdecydowanie większa ilość osób na planie. W bitwie o Arbarlon wyglądało jakby walczyło może 100 osób, a przecież było ich zdecydowanie więcej, nie licząc demonów.
GoT jest jednak bardziej realistyczne.
Też wolę GoT ale Shannara też ma swoje plusy. A odpowiadając na twój poniższy post, to zakończenie książki było inne tzn. Eretreia nie została w Safe hold ale poszła z nimi do Arbarlon, nie było też Brandona (który chyba ma pełnić role potomka Willa ale nie mam pewności), więc tak to z ratowaniem jej to wymysł scenarzystów, choć nie dziwie się zważywszy na to, że kolejna książka opowiada o dzieciach Willa (wybrali złą trylogię).
Ciekawe jak to rozegrają. Ponoć w przyszłości może przemówić. I nagle kiedy Will będzie już z inną, np. Eretrią to nagle odezwie się jego była w jego głowie ? Dosyć dziwna sytuacja. Bo w zasadzie elfka nie umarła, więc ...
Will w książkach znalazł sobie żonę i miał dwójkę dzieci których potomkowie mocno zasłyneli.
Czyli z Amberle i Eretrią wszystko skończone ? Dziwne zakończenie ... Niby z happy endem ale tak nie do końca. Ogólnie chciałem rozeznać się w książkach i z tego co zrozumiałem to Wil i Amberle występują dopiero w 2 tomie trylogii i w zasadzie tylko w niej. Zastanawiam się, czy 1 sezon to cała ta książka czy tylko do określonego momentu ?
Pełna fabuła 2 tomu została ukazana w pierwszym sezonie serialu.W następnym tomie głównymi bohaterami są dzieci Willa więc raczej nie pokażą tego w serialu.
Czyli dalsza część. Ta próba uratowania Eretrei, to będzie już wymysł scenarzystów ? Jeśli tak to historia ta na pewno zostanie zmieniona. Nie czytałem książek, ale może to nawet i lepiej ...