Najpierw niewidome dziecko chlasta ojca nożem na jego przyjęciu urodzinowym. Później policjant daje się skatować we własnym domu jakiemuś durniowi, a gdy widz z litości nad scenarzystą myśli z nadzieją, że może to był tylko sen bohatera, to okazuje się, że nie, nie sen, dureń naprawdę tak policjanta okropnie pobił, żeby nazajutrz... przyjść do niego na rodzinny obiad.
Te dwie sceny mi wystarczyły, by "toto" wyłączyć.