Która z gwiezdnowojennych produkcji była Waszym zdaniem bardziej kuriozalnym fanserwisem?
Jak dla mnie mniej potrzebny fanserwis był w Księdze, bo spokojnie mógł się obronić on bez niego, gdyby pominąć wątek Mando i Grogu, a zamiast tego rozwinąć tutaj choćby znacznie bardziej logiczny wątek Szkarłatnego Świtu z Quirą na czele lub dodać paru innych łowców nagród i stworzyć dwie drużyny Cad Bane'a i Boby Fetta, które by nie tylko mogły się zmierzyć między sobą, ale i by pokazało to raz na zawsze kto jest tym najlepszym łowcą nagród w Galaktyce - Bane, czy Boba Fett. Bo tak ich finałowy pojedynek wypadł niestety bardzo słabo... Fett z pewnością by go przegrał gdyby nie to że miał... pancerz. I że Bane gadał za dużo. Nie pokazał on moim zdaniem tego że był świetnym wojownikiem. A miał po prostu "plot armour" i tyle.
Odpowiadając na samo pytanie: bardziej niepotrzebnie było to w Księdze, ale jednak bardziej kuriozalnie i gorzej z tym fanserwisem wyszło to w The Rise of Skywalker, bo to była jedyna rzecz, którą chcieli się obronić, a i tak nie dali rady xD. Mimo wszystko imo Księga ma trochę plusów i miejscami ten fanserwis był trafiony (wątek Tuskenów, samo pojawienie się Cad Bane'a). I choćby nie wiem co... Trudno jest jednak przebić ten "niespodziewany powrót Palpatine'a" xDD