"7 sezon" to tragedia, a do tej pory Pure jest najgorszą częścią tej tragedii.
Mi w ogóle nie podobał się wątek z Cassie, lubiłam ją ale ukazanie jej w sezonie 7 odczułam jako jej zniszczenie i całkowitą zmianę.
Oglądałam przecież część Effy i co ? i w sumie była taka jak kiedyś tyle ze już w dorosłym życiu i wszystko było świetnie pokazane. W przeciwieństwie do Cassie, moim zdaniem pozbawili ją tego za co fani skinsów ją pokochali. Jeżeli chcieli pokazać coś wspaniałego to im się nie udało ale jeżeli chcieli pokazać ją jako szarego człowieka takiego jak większość z nas to im się to idealnie udało. Moim zdaniem część z Cassie mogli sobie darować. Tym bardziej ze chyba większość czekała na kontynuacje z nią i Sidem a tu co ? takie flaki z olejem, dla mnie to się ciągnęło i ciągnęło, chciałam zeby te dwa odcinki z nią jak najszybciej się skończyły.
Pierwsze kilkanaście minut to takie przeciągane nic jak pierwsza część Pure, ale później coś pstryknęło i...magia. Może nie magia dawnych Skins, ale i tak ten odcinek w dużej mierze był dla mnie wspaniały - te wszystkie linie dialogowe Cassie, to jak oszałamiająco wyglądała na sesji zdjęciowej, to jak świetna zaczęła się pojawiać muzyka. Pure II dostaje ode mnie 9, co nie zmienia faktu, że 7 sezon jest olbrzymim zawodem głównie ze względu na to, że nikt się nie spodziewał że ten serial będzie tak bardzo inny. A odcinek z Cookiem zapowiada się średnio(poza samym Cookiem rzecz jasna), ale ja już nauczyłem się nie przejmować serialowymi zajawkami.
"nikt się nie spodziewał że ten serial będzie tak bardzo inny"
a wystarczyło poczytać o procesie produkcji. Nie byłoby zaskoczenia. "Pure" uważam za słabsze od "Fire", ale na szczęście drugi odcinek zrekompensował pewne dłużyzny z pierwszego. Ale wątpię, bym chciał w bliższej przyszłości wrócić do odcinków Cassie.
Wystarczyło poczytać o procesie produkcji...tylko w takich informacjach często można natknąć się na sporo spoilerów, a nie każdy tego chce. Zresztą oglądałem przez kawałek czasu relacje z planu Fire i na coś aż tak innego się to nie zapowiadało.
Bardzo mi się podobało. Dobrze, że nie związała się z tym psychicznym kolesiem. Poza tym, ta nowa odsłona Cassie naprawdę przypadła mi do gustu. Wydoroślała, znormalniała, stała się odpowiedzialna. Gdyby dalej była tak pofiksowana jak kiedyś, to zwyczajnie nie dałaby sobie rady w dorosłym życiu. A mimo wszystko, przecież jakaś cząstka "starej" Cassie tkwi w niej nadal - opiekuńczość, wrażliwość. I wreszcie już nie jest samotna, bo ma teraz u boku swojego braciszka - a zatem taki happy end uważam za trafiony w dziesiątkę. :)
W przeciwieństwie do odcinków Effy, tutaj tak naprawdę chyba nikt nie zmierzał ku upadkowi. Wręcz przeciwnie - właściwie dla wszystkich historia skończyła się dobrze. Cassie ma szansę na zacieśnienie więzi z rodziną, czego do tej pory jej brakowało, Rueben być może wyrwał się z patologii alkoholizmu i ma szanse na w miarę normalne dzieciństwo, ojciec Cassie dostał szansę, by wreszcie wziąć się w garść i rozwiązać swoje problemy. Ja tam się bardzo cieszę, że Cassie spoważniała, ale w jakiś taki dobry sposób, zachowując jednocześnie sporą część swojego uroku i magii. Wiadomo, że to nie ta sama dziewczyna, ale tu się właśnie pojawia to, do czego zmierzali twórcy - dorosłość. Ja ją w zupełności kupuję. Co do reszty postaci, zakończenia wątków chłopaków - Yaniva i Jakoba - trochę dziwne, ale wygląda na to, że to oni będą tym razem poszukiwać czegoś nowego, jakiejś zmiany w życiu - oby na dobre. Podobnie jest z Maddie (czyżby Cassie ją zainspirowała?). Samo zakończenie, muszę przyznać, było zaskakujące, trochę niedopowiedziane (w stylu dawnych Skinsów), ale jak najbardziej optymistyczne. Czekam niecierpliwie na odcinki Cooka.
Moim zdaniem Pure było lepsze od Fire pod względem nawiązań do przeszłości. Może nie było tego wiele, ale chociaż wiemy co z rodziną Cass, był wspomniany Sid i jej anoreksja. Poza tym uważam, że można było w "nowej" Cassie zauważyć sporo cech tej "starej". Trzeba też zwrócić uwagę na to, że te sezony dzieli 6 lat. W 6 lat ludzie zmieniają się nie do poznania, szczególnie w okresie młodości. Cieszę się też, że nie jest z Sidem. Jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie lubiły ich jako pary. Kiedy obejrzałam Skinsów pierwszy raz to wydawali mi się idealni, ale po którejś powtórce 1. generacji zauważyłam, że byli strasznie toksyczni i niszczyli się wzajemnie.
Zauważyłam też, że mnóstwo osób narzeka na brak większej ilości wspomnień o przeszłości. Ja chyba wolę dopowiedzieć sobie coś sama, bo jeśli pokażą nam jedno dokładne zakończenie to cała magia zniknie. Lubię myśleć, że np. Maxxie robi karierę w Londynie albo Nowym Jorku jako tancerz i gdyby pokazali mi takie domknięte zakończenie pewnie byłabym zawiedziona. Cała magia Skinsów jest właśnie w tych otwartych zakończeniach. Sprawiają, że myślisz o bohaterach serialu i nie zapominasz o nim tak łatwo.
Dokładnie to Elsley powiedział - że uważa, że widzowie Skins mają na tyle bogatą wyobraźnię, że są w stanie sobie najlepiej podopowiadać.
Dla mnie magiczny, piękny tym skinsowym brudnym, niespotykanym pięknem, ciekawy, intrygujący. Dla mnie bardzo dobre zakończenie wątku Cassie.
Dla mnie zakończenie było troche nijakie, a ogólnie te 2 odcinki z Cassie były strasznie nudne i w sumie nie wiele się działo :/ Drętwe dialogi w ogóle wszystko było totalnie dziwne i wcale nie było jakoś specjalnie wciągające ( przynajmniej dla mnie). O wiele lepiej oglądało mi się Fire gdzie chociaż coś się działo, choć szkoda mi Naomi :/ No ale cóż, sh*t happens
7 sezon jest całkowitym przeciwieństwem filmów romantycznych. Nic nowego, ale czemu wszyscy się tym jarają?
Nie ma jak na razie w każdym z 4 odcinków happy endu. Odcinki dłużą się niby dając coś do myślenia. Mam nadzieję, że dwa ostatnie odcinki będą lepsze jeżeli nie zrobią z Cooka typowej p1zdeczki
Sama nie wiem ... Z jednej strony podoba mi się zakończenie , ale te 2 odcinki niesamowicie się ciągnęły ... Mogli by z niego zrobić jeden odcinek,a w miarę porządny ...
ja nie moglam przebrnac przez historie Effy - caly czas przesuwalam, bo ciagnelo sie jak flaki z olejem! historia Cass moze tez nie powala,ale miala swoj klimat - skinsowki klimat! chociaz by ta szarosc miasta i jej skromniutkie mieszkanie. poza tym - Cassie jest olsniewajaca! ogolnie odcinki na plus - mnie sie bardzo podobalo :))
Dajcie spokój, laska z twarzą wypłoszonego zwierzątka, której nagle wszyscy mówią, jaka jest piękna. Zabrakło mi zdecydowanie dokończenia historii z Sidem. Wyszedł pokaz slajdów jak z power pointa, a jedyną osobą, którą da się lubić jest mały brat Cassie. Rzekomy klimat to za mało, żeby uratować te dwa odcinki...
sa gusta i gusciki - kazdemu podoba sie co innego :) jak dla mnie ona jest magiczna - wlasnie to ze nie jest typowa pieknoscia i ma wystraszona twarzyczke - sprawia, ze jest przepiekna :) ma swoj urok dziewczyna
Mi się osobiście trudno patrzy na jej twarz ... Kojarzy mi się z wystraszoną myszką. Brzydka na pewno nie jest, ale nie rozumiem czemu wszyscy się nią zachwycali jako " modelką ".
zgadzam się, jest w tym sezonie wyjątkowo śliczna- bardzo ładnie jej z tymi włosami. Choć Hanna i Kaya mają rzecz jasna zupełnie inne typy urody, sądziłam, że to Kaya zawsze będzie piękną dziewczyną i z wiekiem będzie jeszcze ładniejsza (wiadomo, lata nastoletnie to zwykle kryzys piękności) a wjej przypadku czasy gdy miała 15-16 lat były dla niej najkorzystniejszymi. Teraz jej twarz bardzo się wydłużyła i wg mnie sporo straciła na urodzie (choć nadal jest bardzo ładna) a Hanna o której zawsze myślałam, że straci ten swój urok, wygląda jeszcze ładniej niż w 1 i 2 sezonie.