Podobnie jak z księgą pierwszą - zaczekałem na finał, a że miałem ,,kilka'' zaległości nadrobiłem
serial dopiero dzisiaj. No i co mogę powiedzieć? Jest o wiele lepiej niż w księdze pierwszej, jest
o wiele lepiej niż w przygodach Aanga( pod względem technicznym ) lecz czegoś tej księdze
brakowało...Było multum świetnych odcinków( dwupartowiec ,,Beginnings'' to arcydzieło ) lecz
zawiodłem się na zakończeniu. Ostatnia walka...hmm...spodziewałem się czegoś ala...,,jakimś
cudem'' Korra nawiązuje połączenie z poprzednimi Avatarami, i w głównej walce jeden cios
odpowiada jednemu Avatarowi. Oczywiście w przyśpieszonym tempie wyglądałoby to świetnie i
widowiskowo. Wolałem żeby Korre pozostawili ostatnim Avatarem, a księga trzecia
opowiadałaby o poszukiwaniach jakiejś...,,mocy'' dzięki której odzyska połączenie. Liczyłem też
że mogłaby je odzyska gdyby Jinora oddała za Korre życie, ale jednak to jak na PG byłoby
przesadą. Twórcy zapowiedzieli księge trzecią, czwartą i piątą. Oby pomysłów wystarczyło. W
międzyczasie licze na ekranizacje The Promise, The Search i The Rift.




edit: Mam jeszcze zastrzeżenia do związków. W przedostatniej scenie liczyłem na to iż Mako wyzna że w pewnym sensie zdradził Korre, ale to mniejszy szczegół. Jak widać twórcy wystawili sobie wysoką poprzeczkę. Zakończyli relacje miłosne między Mako a Korrą co może być dla nich błędem. Prędzej czy później Korra będzie musiała mieć nową miłość, i raczej ciężko będzie zrobić postać lepszą od Mako. Nie podoba mi się jeszcze pomysł tego zjednoczenia z duchami. Dam z ósemki dziesiątkę, ale boje się że ta ocena może spaść nawet o trzy stopnie po premierze trzeciej księgi.