W najnowszym odcinku Su walczy z Kuvirą. Walczą niemal jak równy z równym, choć w końcu Su przegrywa.
Potem dołącza do niej Lynn, Bolin, Opal, syn Su, Leeky I TOPH. Kuvira i jej broń masowej zagłady są pozostawione bez ochrony! Jedyne roboty i żołnierzy jakich tam widzimy załatwiła Toph jedną falą która przewracając ich najwyraźniej odebrała jednocześnie wolę walki. Ale to nic...
KUVIRA ZOSTAŁA BEZ OCHRONY! A ta banda idiotów zamiast zakończyć wojnę za jednym zamachem i uratować świat - bo nie widzieliśmy nikogo kto oprócz Kuviry chce tej wojny, UCIEKAJĄ.
Nie wydaje mi się by Toph mogła przegrać z Kuvirą - przecież tworzy jakieś gigantyczne fale, a Korra nie miała z nią najmniejszych szans. A TOPH miała do pomocy Lynn, Su z synem, Bolina, Opal, Leeky.
Nie ma takiej opcji by Kuvira mogła wygrać z nimi wszystkimi.
Potworna dziura scenariuszowa.
No tak, było trochę ludzi, ale nadal za mało, żeby walczyć z żołnierzami, Kuvirą i jeszcze zniszczyć broń. A Toph nie wliczyli w plany ataku, bo się wycofała, a poza tym jest już stara i ten atak kosztował ją dużo energii, dajże jej żyć ;P W sumie może nie musiało iść po tą asystentkę (Julie? czy jak to się pisze) ich aż dwójka, no ale nadal - Kuvira może powiedzieć: I have an army.
Kuwa prosze Cie - teraz wątek wielkiej miłości w next odcinku, a ultra epic SEZONOWY kilkuodcinkowy, płytki i kijowy Villain w ogóle nie przekonuje. Amon, Vatu - to było coś, a jakaś Kuvira zwykły człowiek bez żadnych atrybutów? Serio? albo ten wieśniak co miesiąc czasu miał "magię powietrza" że tak powiem
Fakt, Vaatu to było coś. Ale co do Amona się nie zgodzę - odcinki z nim w roli tego złego nie były zbyt zajmujące. Co do Kuviry - właśnie na tym polega jej fenomen, że od zwykłego żołnierza potrafiła charyzmą zmanipulować tak wiele osób, w tym Bataara Juniora i przez jakiś czas Bolina, żeby ślepo jej wierzyli. Uważam, ze jest to jedna z bardziej interesujących negatywnych postaci.
Wątek wielkiej miłości pewnie się pojawi ale w Korrze jest to dość częste zestawiając LOK z ATLA.
Generalnie też mi to na początku nie pasowało, ale teraz... nie wiem, mam pewne wątpliwości.
Przede wszystkim - Kuvira jest władcą makiawelistycznym i, w przeciwieństwie do powszechnie znienawidzonego Lorda Ozai, tu mogłaby się stać świętą męczennicą za sprawę (polecam rozdział "Księcia" mówiący o tym jak wielkie straty przynosi zamach na życie uwielbianego przez naród przywódcy), co tylko pogorszyłoby sytuację. Bo nie miejmy złudzeń - zabicie Kuviry w żaden sposób nie rozwiązuje w tej chwili problemu: na pewno ma generałów równie zdolnych i ambitnych, którzy chętnie przejmą za nią władzę i będą równie skuteczni. A obalenie zjednoczonego imperium siłą kiedy jeszcze nie wypowiedziało wojny też nie naprawi sytuacji. Prawda jest taka, że do świata awatarów weszła polityka i to w o wiele mniej naiwnym kształcie niż w większości seriali i filmów.
Otwarte wypowiedzenie wojny (i co za tym idzie - zerwanie międzynarodowych umów) dało pretekst niezbędny prezydentowi Republiki i reszcie świata by obalić Kuvirę i wprowadzić własne porządki (tylko pytanie - czy nie będziemy mieli powtórki z rozrywki i na jej miejsce nie wskoczy następny dyktator?).
Z drugiej strony, zniszczenie śmiercionośnej broni faktycznie wydaje się najprostszym rozwiązaniem i pierwszą rzeczą, na którą Toph powinna wpaść... Jednak cały czas podkreślała, że chodziło jej tylko o rodzinę i choć wiedziała, że wygra, istniało duże ryzyko, że ktoś z jej rodziny zginie. Ogólnie uważam, że jak dotąd tylko Katarę naprawdę zgrabnie wpleciono do serialu, choć dużo wskazuje na to, że w finale wróci Zuko, więc może i on coś jeszcze pokaże.