PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=742874}
6,7 13 tys. ocen
6,7 10 1 12591
4,4 7 krytyków
Legends of Tomorrow
powrót do forum serialu Legends of Tomorrow

Ten odcinek to jakiś cyrk na kółkach. White Canary mówi do Ripa "uważaj, bo statek nam tojtnie" i... w tym momencie szlag go trafił ;) No cóż za zbieg okoliczności, a to dopiero początek. Ludziki chodziły do Vandalla porozmawiać, a on ich manipulował i co ciekawe, to powiedział spełniało się w ciągu dwóch minut. Powiedział Palmerowi, że Kendra go zostawił, ten poszedł do niej i widzi jak szepcze czułe słówka Carterowi do ucha... lol.

Nawet Stein dał się zrobić jak dziecko. Tak nim zakręcił, że wysłał Jaksa z powrotem do 2016 i myślał, że sam na to wpadł. A Ray? Ray to dopiero porażka, dał się podejść jak McFly. Nazwał go tchórzem, bo gada do niego przez szybę, Atom wlazł do jego celi i został ogłuszony xD Banda żenujących amatorów i tylko jedna rzecz mnie zastanawia... naprawdę Rip dał każdemu klucze do celi?

A i Savage jakimś cudem zdobył technologię z przyszłości i jakoś nikt nie wpadł na to, że być może Time Masters mu pomagają... i wzięli i polecieli do nich, oddać im Savage'a. Są zaiste bystrzy... I wiecie co? Rzeczywiście mu pomagali. Przecież to była pierwsza, o której ja osobiście pomyślałem.

Naprawdę, ten zespół to banda skończonych półgłówków. Na Allena narzekam, a oni realizują bezmózgowie na poziomie Hodora. Ścigali potem we trójkę Vandala po statku i mając do dyspozycji dwie hi-techowe spluwy i pancerz Atoma przegrali z Savagem walczącym... gołymi rekoma. A i Carter prawie znowu umarł, nie wiem czy to celowe, ale robią z niego Krillina.

ocenił(a) serial na 3
Kwarc

Ten odcinek ukazał najgorsze cechy tego serialu, nie pozostawiając prawie żadnego miejsca dla tej garstki dobrych. Ilość facepalmów, które zrobiłem, dorównuje najsłabszym epizodom z 4. sezonu Arrowa. Poważnie, Legends of Tomorrow od dawna już jest dla mnie przegrany, odkąd przekonałem się, że scenarzyści nie mają kompletnie pomysłu, jak zrobić z tego porządną historię, która choć trochę trzyma się kupy. Ale to, co widziałem dziś... to jest jakieś kuriozum debilizmów. A sama końcówka jest przeterminowaną wisienką na zgniłym torcie.

Dassanar

I pomyśleć, że ten serial mógłby się skończyć gdyby ktoś powiedział Ripowi "Chcesz go zabrać do Time Masters? Tych samych Time Masters, którzy zabronili Ci ścigać Savage'a, bo jest on potrzebny linii czasowej? Hunter, plz..." ;)

ocenił(a) serial na 7
Kwarc

Dwa odcinki do końca więc pewnie nic na lepsze sie nie zmieni. Miałam duże oczekiwania wzgledem tego serialu ale niestety się zawiodłam. Carter i Kendra to jedno wielkie nieporozumienie, o ile mają ciekawa historie to nie maja nic poza tym. Coś strasznego.
Rip również zajmuje miejsce na podium.
Szkoda mi tylko zmarnowanego potencjału postaci takich jak Ray, Jax i Martin.
Savage jako jedyny daje rade.

agueda0712

Vandal dawał radę, ale w crossoverze Flasha i Arrowa. Tutaj już takiego wrażenia nie robi. Może dlatego, że nawet nie musi się starać, bo i tak starcie z nim skończy się tak, że Rip potknie się o swoje sznurówki, wpadnie na Snarta, temu spluwa wystrzeli i walnie prosto Kendrę, która (...) i dzięki temu Savage będzie mógł znowu im uciec.

ocenił(a) serial na 7
Kwarc

Może też dlatego że mało go w odcinkach! Gdy już pojawi się na dłużej to plecie o kochanej księżniczce itp;-)
Dla mnie wypada nieźle:-)
Nie wiem czy drugi sezon mimo chyba nowej obsady to dobry pomysł.

Kwarc

Savage faktycznie dawał radę w Arrow. Wyglądało na to, że będzie konkretnym przeciwnikiem z ciekawą mocą, inteligencją. W zasadzie żadna jego cecha w tym serialu nie została ukazana. Jak już się pojawia, to zazwyczaj ma jakieś sztuczne przemowy, ciągłe gadanie o Kendrze.
Jedynie podobały mi się jego rozmowy w tym odcinku jak był uwięziony. Lubię takie szczerze manipulacje i to mu wyszło fajnie.
Komicznie natomiast wygląda jego sposób mówienia. Zaciąga tym nosem i jego mimika przypomina wtedy rozwścieczonego psa :)
Ale chyba każda postać w tym serialu musi być taka zabawna (w tym negatywnym sensie).

Kwarc

Co do tego odcinka, to z ręką na sercu zaśmiałem się głośno (jak podczas naprawdę dobrej komedii) w momencie jak Savage krzyczy do Micka "Come on", a on "Wraaaaaaaaa!!!" i biegnie. No komedia pełną linią.

Przyznam, że na początku serial mnie nie irytował, fajnie się oglądało jako zwykłą rozrywkę. Jednak im dalej tym gorzej. Absurdy już są tak niewyobrażalnie duże, że tylko czekam na odcinek finałowy i jeżeli nie wgniecie mnie w ziemię, to do drugiego sezonu już nie usiądę. Zachowania "bohaterów" są kretyńskie, przerysowane, fabuła to jest tragiczna. Naprawdę dużo można wymieniać, ale tak beznadziejnego serialu to dawno nie widziałem.

jabi00

no tak po glebszym zastanowieniu to poza moze Sara raczej za nikim z tego serialu bym nie tesknil , wiekszosc mnie poprostu irytuje swoim zachowaniem, Snart i Rory moze troche mniej chociaz tez jakas sympatia do nich nie palam

a Palmer z kazdym odcinkiem u mnie trafi a jeszcze w Arrow wydawal sie normalny , Kendra i jej ksiaze to chyba irytuje kazdego a duet Firestorm tez mnie jakos nie przekonuje , jakos nie czuje miedzy nimi chemii

no i Rip , ktory ma taka nieprzyjemna gestykulacje i mimike , ze predzej bym go usmiercil niz Savage ;d do tego mimo , ze taki niby wielki time master to robi glupoty w prawie kazdym odcinku i co odcinek gada jak to by wszystkiego nie zrobil dla odzyskania rodziny a jak przychodzi co do czego to gowno robi )

Nazarioxx

Sara jeszcze jako tako trzyma poziom, chociaż zauważyłem, że mniej więcej co 2 odcinki powtarza, że ona była w Lidze Zabójców. Przy każdej możliwej okazji. Nie wiem po co to wprowadzenie do dialogów.
Snart i Rory mają u mnie dozgonną sympatię za Prison Breaka, ale w tym serialu są trochę zbyt mocno przerysowani. Co prawda obecna wersja Micka podoba mi się, bo widać, że zrobił progres w swojej postaci, tak Snart dalej przeciąga irytująco swoje kwestie.
Kendry i Cartera komentować mi się nie chce, bo to jakaś porażka.
Firestorm też za duży kontrast. Ciągłe wymądrzanie się Siwka jest denerwujące, on myśli, że jest w latach 70tych, gdzie hippisi zawładnęli światem i liczy się pokój, nie ma wojny i krwi,
Rip to w zasadzie nie wiem jaką on ma tam rolę. Bo do tej pory tylko kieruje statek na odpowiedni kurs (czas) i na tym kończy się jego historia. Trochę więcej odwiedzieliśmy się w tym odcinku. Ale tak właściwie on nie ma żadnego pomysłu, broni więc nie wiem jaki jest sens tego Kapitana.

ocenił(a) serial na 5
Kwarc

Nie no, jak na ten serial, to ten odcinek podniósł poziom. Tylko dwie rzeczy były kompletnie z pupy. Ray wchodzący do celi Savaga - no serio? Nie mam siły nawet komentować tego. Gdyby to był Mick to jeszcze, ale Ray? Idź pan w ...
No i druga... nagle Carter nie wiadomo skąd odzyskuje pamięć.... ot tak, po prostu. Dlaczego? A bo jesteśmy scenarzystami i tak mówimy.
Akurat Steina oszukał sprytnie, bo to była podwójna gra, tyle że Siwek myślał, że tylko z jego strony.
Co do Savaga i podróży w czasie to nie mieli powodu, aby to podejrzewać. W końcu niemal 200 lat miał na odkrycie sposobu podróży w czasie, więc mógł to zrobić samodzielnie. Szczególnie mając środki niemal całego... żywego świata. Oczywiście dla nas, widzów to proste do przewidzenia, ale to wynika z konwencji i tego, że wiemy więcej niż bohaterowie.

Savage to nie byle kto. W Arrow potrzebowali całej drużyny + Flasha + Kendry i Cartera ledwo dając radę, więc się nie dziwie, że ich pokonał. Bardziej mnie zastanawiało co się tak dał obić Rayowi, już miałem wyć, bo myślałem, że Ray rzeczywiście go upitoli w tej celi.

NightAnasazi

tyle ze Savage w Arrow byl potezny a tutaj narazie tego nie pokazuje

a odcinek raczej przecietny , kilka glupot wynikajacy ( nie pierwszy raz w tym serialu) , denne dialogi ( pomijajac Kendre i jej ksiecia to Rip czesto wkurza mnie swoja gadka , minami , gestykulacjam ) i dziwne decyzje bohaterow ( serio Rip musial tak zylowac statek skoro nikt ich nie gonil? nie wiem kto zostal idiota odcinka czy Rip , ktory rozwalil statek a nawet nie umial go naprawic czy Ray, ktory myslal ze pokona 4000 letniego tyrana i to bez stroju atoma , w poprzednim odcinku palme pierwszenstwa zdobyla Kendra ale w tym mam dylemat

ale najbardziej mnie ciekawi co to za super technologia byla uzyta do produkcji tego robota , bo wydawal sie raczej prymitywny , poprostu byl duzy i tyle a tu sie okazuje , ze to z przyszlosci

ocenił(a) serial na 6
Nazarioxx

Ja się zastanawiam, jakim sposobem Ray jest takim znawcą technologii drugiej połowy XXII wieku, że odróżnia ją od jeszcze bardziej zaawansowanej technologii. Przecież był w tamtych czasach ile? dzień? dwa? I raczej nie siedział w tym czasie w laboratorium...

NightAnasazi

Ale to tak nie działa, że ma się środki i czas... i kiedyś w końcu na coś się wpadnie. Inaczej NASA już dawno wyczaiłaby napęd warpowy.

NightAnasazi

Zachowanie Raya jeszcze w jakiś sposób da się wytłumaczyć, ładnie go sprowokował, a Ray naprawdę pokochał Kendre więc emocje wzięły górę. Chociaż wiadomo bylo jak to się skończy.
Z tym Carterem niestety nietrafiony pomysł, liczyłem, że znowu zginie. Taka była wielka akcja z jego utratą umysły, a momentalnie, w zasadzie bez większego powodu mu się wszsytko przypomniało. Po raz kolejny wychodzi, że Savage wcale nie jest wielkim czarodziejem.
Z tym Steinem to nie rozumiem? W jakim sensie go oszukał?
Jak dla mnie, pierwsza myśl bo zobaczeniu tego sprzętu z przyszłości było jasne, że Savage współpracuje z tymi dziadkami czasu. Jeżeli serial oglądają małe dzieci (cjhyba do nich skierowane są takie zwroty akcji) to może faktycznie nie podejrzewali, żeby zrobić "łaaaał", no ale bez przesady.
Savage to nie byle kto, a co chwilę dostaje po mordzie. kompletnie nie widać tej jego władzy i potęgi.

ocenił(a) serial na 7
NightAnasazi

Carter odzyskał pamięć pod wpływem miłości Kendry:-D
Vandal atakował biedną kobietę a ten boom olśnienie ,,to moja ukochana'';-) totalna żenada.

agueda0712

A to akurat było bardzo romantyczne i fajne. Oglądałem kiedyś Czarodziejkę z Księżyca i tam były podobne historie ;)

ocenił(a) serial na 7
Raister

W bajkach bardzo fajne ale czy to było równie potrzebne w ostatnim odcinku LoT to już inna sprawa:-)
Dla mnie to wyszło sztucznie. Napisze to chyba setny raz ale Kendra i Carter to tak denne postacie że nawet super love story nie jest w stanie im pomóc:-D

ocenił(a) serial na 5
Raister

Bo generalnie konwencja Czarodziejki opierała się na miłości, a tutaj to inna bajka. Dosłownie.

Kwarc

katastrofa, jeszcze dociągnę do końca sezonu, ale potem trzeba zbojkotować i tyle. CW ma ludzi za debili bo inaczej chyba się tego nie da wyjaśnić. Już pomijając kretynizm postaci, to te gówniane wątki miłosne, przeciąganie fabuły jakby im się skończyły pomysły po zaledwie paru odcinkach.. szkoda na to czasu. Co do postaci, Kendra jest tak irytująca, że niedługo przebije Felkę. To nie jest jakaś je*ana telenowela, trochę szacunku do DC by się przydało twórcom.

Mou

Dokładnie to samo planuję zrobić, dotrwać do końca tego sezonu i prawdopodobnie nigdy nie wrócić do tego serialu.

Mou

Kendra nie przebije Felki bo to już raczej koniec z jej telenowelą a tymczasem Felkowa jeszcze będzie trwać ;)

ocenił(a) serial na 7
Raister

Tu się zgadzam. Koniec gry Kendry już blisko a Fel ma jeszcze niezłe pole do popisu:-P

agueda0712

A ja bym jednak mógł to jeszcze bardziej zakręcić i wprowadziłbym na miejscu scenarzystów dla hecy Kendrę z przyszłości (z czasów aktualnego serialowego Cartera) i byśmy mieli rywalizację dwóch Kendr o jego względy i by było...arcyśmiesznie :D

Raister

o taak, a potem wpadly ktos z bazuka i caly ytojkacik ustrzelil :D

keteek

Ale by się wtedy pierza posypało :D

Raister

a potem kendra i carter by sie odrodzili i znowu bum :D

Kwarc

Było powiedziane przecież że Savage również podróżuje w czasie więc potrzebną technologię mógł zdobyć sam bez jakiejkolwiek pomocy ze strony Time Masters. Tak więc nie było powodu by mysleć że z nimi współpracuje :)

Raister

Pewnie, a jak powie "wypuść mnie Rip, już nie będę..." to stwierdziłbyś, że nie ma powodu nie wierzyć mu?

Kwarc

Gosć jest piekielnie inteligentny i jak twierdzi że miał 200 lat na rozkminienie podróży w czasie to uznałbym to za całkiem prawdopodobne :)

Raister

Bycie inteligentnym to jedno, bycie genialnym fizykiem to drugie...

Kwarc

Oo rany. A musiał nim być? Odcinek dziejący sie w ZSRR jasno pokazywał że Vandall może mieć własnych naukowców jeżeli chce :)

ocenił(a) serial na 3
Raister

"Gosć jest piekielnie inteligentny"

Tutaj zamiast "jest", na mój gust raczej powinno się znajdować "powinien być". Bo ja naprawdę przez wszystkie dotychczasowe odcinki tej jego superinteligencji nie spostrzegłem zbyt wiele, mimo że facet ma doświadczenie życiowe sięgające starożytnego Egiptu. Wychodzi w zasadzie w każdym epizodzie z jego udziałem, że w 90% jego "mądrości" musimy uwierzyć scenarzystom/bohaterom opowiadającym o nim na słowo.

Dassanar

A była potrzebna przeciw tak "wymagającym" przeciwnikom jak Rip i jego radosna gromadka? Na nich wystarczyło tylko tyle inteligencji by móc wydostać sie z celi ;)

No ale spójrzmy na całokształt. Widzieliśmy Vandalla jako kapłana w Egipcie , widzieliśmy go też jako grubą rybę w handlu bronią , widzielismy Vandalla będacego w stanie wykorzystywać władze ZSRR do własnych celów, widzieliśmy Vandalla jako szacownego doktora w szpitalu przeprowadzającego eksperymenty , no i pod koniec był Vandall manipulujący synem dyktatora z przyszłóści oraz Vandall zdobywca świata.
Żeby tego wszystkiego móc dokonać to jednak trzeba coś tam w głowie mieć :)

ocenił(a) serial na 3
Raister

Zmierzam do tego, że Savage dawno temu by przerżnął z przeciwnikiem, który wie, co to logiczne myślenie.

"Widzieliśmy Vandalla jako kapłana w Egipcie , widzieliśmy go też jako grubą rybę w handlu bronią , widzielismy Vandalla będacego w stanie wykorzystywać władze ZSRR do własnych celów, widzieliśmy Vandalla jako szacownego doktora w szpitalu przeprowadzającego eksperymenty , no i pod koniec był Vandall manipulujący synem dyktatora z przyszłóści oraz Vandall zdobywca świata."

Stary, ale ja właśnie do tego zmierzam :D Widzieliśmy, że jest, w ogóle praktycznie nie widzieliśmy, jak to zrobił. Jakim cudem złapał smykałkę na owijanie sobie wokół palca ludzi z tylu epok, jakie są jego sposoby na to, by ludzie słuchali jakiegoś obcego faceta o dość... niebezpiecznym myśleniu zamiast np. strzelić mu kulkę w łeb/poćwiartować/rzucić świniom na pożarcie/etc. Oglądamy tylko stan dokonany, ewentualnie jakieś sztampowe przemowy.

"Żeby tego wszystkiego móc dokonać to jednak trzeba coś tam w głowie mieć"

Absolutnie nie. A przynajmniej nie w utworze fikcyjnym. W fikcji można być tanim populistą (czyli takim właśnie Savagem w interpretacji scenarzystów) i rządzić tysiącami światów. Można - tylko to po prostu jest niewiarygodne.

Dassanar

Cóż , mamy limit odcinków , scenarzyści uznali że Rip i spółka są ciekawsi więc wypada Savage'a oceniać po dokonaniach czyli po tym co widzimy.
No to odwrócę trochę to co pisałem wcześniej i powiem że biorąc pod uwagę jego dokonania nie ma podstaw sądzić że jest kretynem czy tanim populistą. Po prostu gość ma za duży rozmach i zbyt wiele dokonał by być byle kim.
I dlatego uważam że przeciwnik potrafiący logicznie myśleć byłby co najwyżej większym wyzwaniem co nie znaczy że Savage by przerżnął.
Układanie jakichś błyskotliwych planów przeciwko Ripowi to jak strzelanie z armaty do komara. Mozna to robić tylko po co skoro wystarczy gazeta? ;)

ocenił(a) serial na 3
Raister

To znaczy ja właśnie nawiązuję do jego dokonań. Ok, zgoda, powiedzmy, że mnie przekonałeś z analogią komara i gazety. Ale ten komar i jego armia legendarnych komarków kilka razy tego ponoć geniusza i wizjonera ubili i zapobiegali jego planom. A jego genialnych posunięć w serialu nie widzę, wiec nie widzę powodu, dla którego miałbym w to uwierzyć. To, że scenarzyści byli na tyle głupi, że uznali Ripa i jego drużynę po lobotomii za ciekawsze postacie, to już nie jest mój problem - trzeba było bardziej naświetlić Vandala, to może bym im uwierzył, że coś znaczniejszego naprawdę potrafi ;)

Dassanar

Ubili ? Nieee. Jego można ubić tylko w jeden sposób a tego póki co nie zrobiono. A co do planów to już zwykły rachunek prawdopodobieństwa. Gość żyje od starożytności więc to że czasem mu coś nie wyjdzie to z matematycznego punktu widzenia coś normalnego.
Samych posunięć nie widzisz ale widzisz ich efekty. nie wierzysz w nie? Ok , Twój wybór. Ja wychodzę z założenia że jak coś jest w scenariuszu to tak ma być.
Jest to jak sam napisałeś utwór fikcyjny a takowe podlegają zasadom ustanowionym przez ich twórców. Dopóki nie zostało pokazane nic co kazałoby wątpić w realność pokazanych dokonań Vandalla dopóty ja w nie wierzę gdyż nie mam powodu by w nie nie wierzyć i tyle ;)

ocenił(a) serial na 3
Raister

Ubili, ubili, nie ostatecznie, ale jednak - facet przegrywa starcie za starciem bandą jełopów, którzy sami go wypuszczają z kicia :D

Wiesz, generalnie na to, jak to tłumaczysz (rachunek prawdopodobieństwa, widoczność efektów), można odpowiedzieć w ten sposób: nie interesuje mnie to, co zostało w ten sposób pokazane. Jak mam wierzyć w rzekomy geniusz człowieka, którego na ekranie widzę 90% porażek? Sorry, ale po prostu nie umiem. To trzeba było twórcom, żeby pokazali chociaż raz (JEDEN raz na 16 odcinków - to tak znowu dużo), żeby pokazać przekonujący przykład jego geniuszu. Ale scenarzysta jest tutaj takim imbecylem, że o tym nie pomyślał.

A, i jeszcze jedno:

"Jest to jak sam napisałeś utwór fikcyjny a takowe podlegają zasadom ustanowionym przez ich twórców. Dopóki nie zostało pokazane nic co kazałoby wątpić w realność pokazanych dokonań Vandalla dopóty ja w nie wierzę gdyż nie mam powodu by w nie nie wierzyć i tyle ;)"

Po pierwsze, Legends of Tomorrow jest utworzone bez zasad - a przynajmniej w trakcie te zasady nie są konsekwentnie podtrzymywane. Taki np. Vandal raz potrafi pokonać Flasha i Arrowa naraz (kłania crossover Flarrow), innym razem dostaje w łeb od Ripa Huntera Więc o zasadach utworu fikcyjnego to rozmawiajmy o produkcjach, w których coś takiego występuje nieco częściej xD
Po drugie - co już zresztą co nieco opowiedziałem tu wcześniej - nie ma raczej jak dla mnie żadnego powodu, żeby wierzyć, że Vandal to wszystko dokonał - bo zwyczajnie nie jest to wiarygodnie pokazane. Dla mnie to frajer i fałszywy geniusz, któremu Wszechwładny Scenarzysta dał "gotowe" siły do zarządzania. Już pomijam niedostatki samego aktora, który gra na jedno kopyto i pogłębia jeszcze bardziej moje odczucia.

Dassanar

Zasada jest taka że twórcy decydują jaka jest zasada i jak długo ona obowiązuje :D
W Arrow mamy to samo. Olivier bije Malcolma , bije Rasa a obrywa od jakichś leszczy wiec...uroki i blaski CW .
Co do geniuszu Vandala to się zapętlamy a ja nie mam ochoty w kółko pisać tego samego tekstu z cyklu "po owocach ich poznacie" ;)

PS: W odcinku który komentujemy wygrał z nimi wiec masz zwycięstwo :)

PS2: Polecam Daredevila i Jessicę Jones jeżeli jeszcze nie widziałeś. Miażdżą nawet osławiony drugi sezon Arrowa ;)

ocenił(a) serial na 3
Raister

Ale co, to znaczy, że twórcy mogą zmieniać sobie różne rzeczy jak chcą, tworząc niespójności, i to jest niby ok? Bo tak można rozumieć Twoje pierwsze zdanie xD Bo mi naprawdę wisi, co scenarzyści między sobą uzgadniają. Ich sprawa, niech robią co chcą. Ja oceniam ich pracę jako widz - to, czy te ich zasady są spójne, mają ręce i nogi.

Owszem, CW tak robi, a ja to wszystko krytykuję podobnie. Choć ostatnio Legends of Tomorrow weszło na jakieś wyżyny debilizmu.

Racja, zapętlamy się. Tylko ja właśnie zmierzam do tego, że to błędna definicja tutaj. "Po owocach ich poznacie" jest w realnym świecie. W kinie/telewizji bardziej jest "po wiarygodności ich poznacie" - to nie jest realny świat, gdzie jak widzimy daną rzecz, to musimy przyjąć, że taka ona jest bez żadnej krytyki i mówienia "ale ja nie widziałem tego" (chociaż w niektórych przypadkach też, ale nie będę tego rozwijał, bo zeszlibyśmy na inny temat).
Bo Vandal Savage przypomina mi mrówkę, której scenarzyści wcisnęli rolę, dajmy na to, wielkiego siłacza, tylko nawet jej rzekomej siły nie pokazali na ekranie. Nie pokazali momentu unoszenia przez niego 100-kilowej sztangi, a dali jedynie ujęcia na te momenty, kiedy chodzi zwycięsko obok sztangi, a ludzie jej biją brawo.

Mam zwycięstwo - tylko że to jedno zwycięstwo na kilka (głupi ma zawsze szczęścia) i zwycięstwo mrówki nad pchłami, pozostając przy mojej analogii. A mi bardziej chodziło o to, w jaki sposób np. przekonywał wielkich wpływowych ludzi, dlaczego jest taki genialny :D

A tak, Daredevila (oba sezony) i Jessikę Jones obejrzałem już jakiś czas temu i zgadzam się z Tobą całkowicie :)

Dassanar

Twórcy mogą podukować niespójnośći , robią to od dawna i po prostu przywykłem do tego. To część magii kina :)

Co do reszty to już sie wypowiadałem :D

PS: Marzy mi się serial o Elektrze ;)

ocenił(a) serial na 3
Raister

No cóż, mamy po prostu inne definicje magii kina (tudzież telewizji, w tym przypadku), więc nie dziwne, że mamy tu inne podejście :)

Ano, mogliby zrobić o niej serial. Ale na razie jaram się tym, co pewne, czyli serialem o Punisherze :D

Dassanar

Aa tak. Franciszek miał mocne wejście i jak najbardziej należy mu się własny serial :D

PS: ale ja kocham Eli ;)

ocenił(a) serial na 6
Kwarc

Na początku dawałem fory temu serialowi, bo w sumie nowa produkcja, co tu hejtować - rozkręci się. Tak sobie powtarzałem, łudziłem się, że w końcówce będzie lepiej, a końcówka jest tak gówniana, że aż brakuje słów.
Po E13 wystawiłem serialowi ocenę 3. Po E14 nie jest lepiej. Wątek miłosny Kendruni i Carterunia na pierwszym planie, bo to takie ważne.
Mają Savage'a jak na widelcu, ale po co go zabić? Ważniejszy jest mdły Carter i jego wyprany móżdżek. Co z tego, że facet ciągle się odradza i w kolejnym wcieleniu znów będzie sobą. Ważniejsze jest ratowanie jego dupy, bo przecież po to zostały zrekrutowane te pożal się Boże "legendy". Ratowanie świata? A po co to komu. Carter i rodzina Ripa są najważniejsi.
Ten drugi to też dupa nie kapitan. Jakbym ja miał takiego szefa, rozniósłbym go dawno w pył. Gość jest dramatyczny. Każda jego decyzja to jakiś mało śmieszny żart, a ta końcówka jak próbował odkupić swoje winy, a wpier**lił swój team w jeszcze większe gówno - poezja xD

Jak tak wszyscy zaczęli odwiedzać Vandala, pomyślałem sobie od razu, że zaraz któryś z geniuszy go wypuści. Obstawiałem Kendrę albo Palmera. Jak tylko Palmer zjawił się pod jego celą, nie miałem już wątpliwości, że to będzie on. No po prostu poziom Klanu. Te dialogi, ta ich scena "walki". To jest jakiś dramat.
Miałem Steina za mądrzejszego, ale wychodzi na to, że tytuł naukowy nie idzie w parze z inteligencją. Kolejny, który dał się podejść jak dziecko. Teraz nie wiadomo co będzie dalej ze Steinem, z Firestormem. Znów bajka.

Potem sobie myślę - pewnie Carteruś w cudowny sposób ozdrowieje i znów wpadnie w ręce Kendry. Jeb! oczywiście się nie pomyliłem, bo jakbym mógł się pomylić, skoro serial jest tak przewidywalny, że nawet 5-latek jest w stanie ogarnąć co zaraz się tu odwali.

Carter wypadł z serialu i jakoś nawet dało się go znieść. Potem doszedł trójkąt Jax-Kendra-Ray i znów serial stał się gównem. A teraz zamiast wyciągnąć go z tego gówna, postanowili go w nim jeszcze bardziej utopić przywracając Cartera.


To jest najgorszy serial jaki widziałem w ostatnim czasie. Trzeba nie mieć mózgu, żeby się nim jarać, bo jego absolutnie nic nie ratuje. Nie ma tu żadnego ciekawego wątku, który byłby dobrze poprowadzony.
Nie ma szans, żebym obejrzał drugi sezon tego gniota.

Azazel94

daloby sie uratowac serial gdyby gdyby pozbyli sie kendry ;) skonczylyby sie te trojkaciki, kwadraciki i pieciokaciki milosne i byloby o niebo lepiej :D z bazuki ja wystrzelac za kazdym razem jak sie odrodzi :D

Azazel94

Też dałem serialowi szansę, bo crossover będący wprowadzeniem do niego był całkiem udany, a i mieli w nim być Firestorm, Heatwave i Captain Cold, których lubiłem. Niestety zmarnowali cały potencjał jakim dysponowali i co gorsza, zniszczyli postacie, które działały w innych okolicznościach. Mowa tutaj oczywiście o kretyńskiej manierze Snarta i kreskówkowym zachowaniu Micka.

Oczywiście, z początku przymykałem na to oko i łudziłem się, że może w końcu się rozkręci, ale gdzie tam. Nie mieli kompletnie pomysłu na ten serial, a formuła ścigania Savage'a może i była dobra, ale na dwa-trzy odcinki, a nie na cały sezon. Czemu? bo jak rozciągnąć to na kilkanaście epizodów to wychodzi nam parodia gatunku. Oni go ścigają, a on im za każdym razem ucieka i tylko muzyczki z Benny Hilla brakuje, bo pasowałaby jak ulał do tego, tego... slapsticku. No spójrzmy prawdzie w oczy, to jest slapstick, coś jak Tom i Jerry. Oni go ścigają, ale przez swoją głupotę dają mu uciec.

I co gorsza, przyprawili całość wątkami romantycznymi rodem z Klanu. Ona kocha innego, ale on nie żyje. Nosz kurde, to jest serial o superbohaterach, a nie M jak Miłość. Skąd w ogóle pomysł na to, by dawać nad wyraz skomplikowane romanse?

Kwarc

z kendra i jej milostkami ida w tym samym kierunku co z felcia w arrow. moze mysla, ze jakims nastolatkom sie to spodoba :P z poczatku dalam im szanse bo myslalam, ze bedzie jak z shield (zaczna od sredniego poziomu az dojda do tak dobrego, ze az dipe urywa :P) ale z lot calkowicie sie nie udalo. od drugiego sezonu maja pojsc w innym kierunku ale jak bedzie kendra i carter to nic nie pomoze

keteek

Ano... jak chcą zacząć od nowa w drugim sezonie to powinni zrobić poważne przetasowania w zespole. Rip, Kendra i Carter są pierwsi do autu ;)

Kwarc

dokladnie :D ta trojca z kendra na czele psuje caly efekt

ocenił(a) serial na 3
Kwarc

Co do tego głównego wątku-ścigania Savage'a: tak naprawdę to zauważ, że oni przez tak około pół sezonu w ogóle nie ganiają za tym kolesiem, tylko robię wszystkie inne rzeczy. Od walki z Time Masters aż po ratowanie Star City przyszłości, które i tak zmieni swą postać, jeśli te legendarne pierdoły zwyciężą.