Cóż, wielki crossover dobiegł końca. Jako że ostatnia część była pod szyldem LoT, obowiązkowo musieli cofnąć się w czasie. Ta akcja nie przypadła mi do gustu, głównie dlatego że bohaterowie właściwie nic nie zrobili. Najpierw przyglądali się jak obcy koszą wojsko, potem złapali jednego w banalny sposób, potem sami zostali złapani w jeszcze prostszy, a na koniec uratowała ich off-screenowa odsiecz nerdów. MEH.
Btw - Cisco powinien chyba zabrać swoje rękawice, skoro liczył na udział w akcji w przeszłości, ale ich nie zabrał. Ale to tylko szczególik w porównaniu z tym, że Thea, która dopiero co była pełnoprawnym członkiem zespołu, po prostu wyparowała. Zniknęła też Iris i jej denerwujący braciszek, a kiedy Stein czuje się w Star Labs jak u siebie, nigdzie tam nie ma Wellsa. Czyli niektórzy aktorzy byli tylko na planie przy kręceniu kolejnego odcinka swojego serialu, który okazał się być crossoverem. Chyba że te nieobecności są jakoś wyjaśnione dwoma zdaniami, które mogłem przegapić, bo jak tutaj już wielokrotnie pisano, oglądając LoT trzeba przełączyć mózg na tryb stand-by :P
Najlepsze były sceny w hangarze, kiedy wszyscy albo większość bohaterów tam była. Ich interakcje były tym, na co liczyła publika i się nie zawiodła, tak myślę, ale szkoda że jak na reklamowany 4 night event było tego tak mało, a kosmici szybko przestali stwarzać pozory jakiegokolwiek zagrożenia. Pod tym względem lepszy był Savage, nawet ze swoim totalnym przerysowaniem i jak się potem okazało w LoT, zwykłym nudziarstwem.
Mick znowu ukradł show swoimi tekstami, chociaż najbardziej mnie rozbawiła wrzutka Palmera, że Kara wygląda jak jego kuzynka. Dopiero przy tym przypomniałem sobie, że Brandon Routh grał przecież Supermana przed laty.
Nie podobało mi się to, że niektóre wątki rozwiązano w najprostszy możliwy sposób. Ray ma już swoją zbroję, bo... no bo ją sobie znowu zbudował w ekspresowym tempie? I Cisco mu pomógł. Ten już się nie dąsa na Barrego, bo jako naukowiec wcześniej nie potrafił sobie wyobrazić tak prostej rzeczy, że grzebiąc w przeszłości nawet przy najlepszych intencjach można coś kompletnie sknocić. Podmienili Wellsa na śmieszka i z team Flash uleciał cały intelekt ;D Dlaczego Oli tak się bał o Supergirl, że chciał ją odsuwać od akcji, to chyba nawet on sam nie wie, zwłaszcza że koniec końców poszedł na kosmitów z łukiem, a Digg ze spluwą.
Nic dodać, nic ująć. Mam te same odczucia.
Zakończyli to w Legendarnym stylu - "to ja sobie położę mój mózg obok i popatrzę".
Jak zwykle absurd gonił absurd, to wizytówka LoT, którą podtrzymali.
Dominatorów, to tu było jak na lekarstwo w tych 3 odcinkach. Wszystko kręciło się wokół Barry'ego, który dał dupy i jego Flashpointu, a te fochy Cisco... zakończyli to w błahy sposób.
Mnie też rozwaliły teksty Micka, jak zwykle i ten Palmera o kuzynce.
Jedyne co dodam od siebie to, że cieszy mnie, że jednej rzeczy nie przypisali na konto Barry'ego, tylko na konto Steina i jego podróży z Legendami - jego córka.
Myślałem, że to też wynik Flashpointu, ale wreszcie pokazali jakieś zmiany, których dokonały podróże Legend.
A jak dla mnie było lepiej niż w poprzednim odcinku (mam na myśli Arrow, nie poprzednie Legendy), który jako odcinek jubileuszowy nawet się sprawdził, ale już jako część crossovera był typową zapchajdziurą. Co prawda tego że SPOILER ufoki nawiedziły Ziemię bo Barry cofnął się w czasie totalnie nie kupuję KONIEC SPOILERA ale nawet nie tak tragicznie się to skończyło jak się obawiałem, a ta napierdzielanka na dachu była całkiem znośna. Pojawiło się też trochę humoru - teksty Micka i ten Steina do Jaxa o płodzeniu dzieci. Z całego odcinka to chyba tylko Felicity mnie wnerwiała, która nie wiadomo po co poleciała w przeszłość. No i może jeszcze to że z Supergirl jest nawet niezła du*a, a ma takie małe cy*ki :P A jako że przestałem oglądać Legendy mam jeszcze pytanko czy ja dobrze rozumiem że Amaya to nie ta sama aktorka, która grała Vixen tylko inna aktorka, która w dodatku gra babkę Vixen? Pytam bo byłem święcie przekonany że to ta sama aktorka i ta sama postać i nie wiedziałem czemu nazywają ją Amaya.
Bo to jest jej babka, którą wzięli z 1942 chyba roku jak walczyli z nazistami w jednym z pierwszych odcinków drugiego sezonu. W sumie to sama im wbiła na statek ale dalej nie będę spoilerował.
Nie ta sama i tak, to jej babka.
Ta Vixen pochodzi jakoś z lat 20-tych XX wieku. Pierwszy raz pojawiła się w roku 1944 lub 1945, kiedy Legendy się tam cofnęły.
Teraz walnę ci spoilerem, więc nie czytaj, jak chcesz wrócić jeszcze do oglądania LoT.
Był sobie taki gość ̶M̶i̶k̶e̶ ̶R̶o̶s̶s̶ Rex Tyler, który był z Amayą blisko. Mieli po całej akcji odejść z JSA i spędzić razem życie, ale RF go zabił.
Przed śmiercią zdążył powiedzieć jej, że zrobił mu to "podróżnik w czasie". Jako, że Amaya poznała dotąd tylko jedną grupkę podróżników - Legendy. Wpadła z wizytą na ich statek i posądziła o śmierć Rexa największego dupka czyli Micka.
Potem w końcu została z nimi, żeby dorwać zabójcę Rexa i podróżuje z nimi, stąd jej obecność w 2016.
Mnie zaskoczyło, że Oliver, który znał tamtą Vixen, o której mówisz, to on ją sprowadził w poprzednim sezonie Arrow na pomoc, nie zapytał Amayi o nic, nie miał chyba z nią nawet żadnego dialogu, nie napomknął, że zna jej wnuczkę.
Co się stało z Ripem? Nie pojawił się w crossoverze. Oglądam Flash i Arrow, a LoT niektóre odcinki i nieco przegapiłem. Jak to się stało, że ten stalowy "Captain America" są w LoT? Co się stało z Hawkmanem? Nie wiem czy w ogóle trafiłem na odcinek z nim w LoT, poza wprowadzeniem Arrowa/Flash.
Drewniany Hawkman odleciał z równie drewnianą Hawkgirl w ostatnim odcinku pierwszego sezonu. Co się stało z resztą nie wiem bo już nie oglądam, ale gdzieś czytałem że Ripa się pozbyli. Pewnie siedzi w jakiejś bazie głównej albo coś w tym stylu.
W kwestii "znikających" postaci: Wally po tym, jak oberwał w czasie swojej akcji, zrozumiał, że jeszcze za mało umie, żeby walczyć z obcymi, więc został w domu, a Iris go pilnuje.
Thea była załamana po opuszczeniu iluzji i Nate odstawił ją do domu (za co dziękuje mu Oliver, jednym zdaniem ;) ).
Braku Wellsa w laboratorium nie umiem wyjaśnić ;)
Jeśli już tłumaczyć wszystkie te 'zniknięcia' postaci to się zgadzam, a Wells.. cóż, powiedział, że pomoże Wally'emu więc równie dobrze może być tam, gdzie on.
Mnie tam najbardziej z absurdów rozśmieszyła ustawka na dachu. To wyglądało jakby dwa gangi kiboli się spotkały z czego jeden gang był święcie przekonany ze ustawka odbędzie się bez sprzętu i przyszli się ponapierniczać na gołe klaty, a drugi gang oszukał i wziął narzędzia do lepszego mordobicia. No bez jaj ze zaawansowani technologicznie kosmici wpadają na walke z pazurami tylko, bez żadnych laserów, jakiejś zbroi itd. Ja rozumiem zamysł scenarzystów, bo co taki spartan, mick czy nawet green arrow by zrobił, dostawali by baty i zero walki, tylko meta mogliby walczyć, no ale to głupie. Już lepiej by zrobili z GA strategicznego geniusza jakim był batman i on by jakoś przygotował te walke, ale nie, lepiej na YOLO
Przecież na dobrą sprawę kosmitom nie były potrzebne żadne zabawki, o których piszesz.
Supergirl powiedziała, że oni są niesamowicie silni. To im wystarczyło, ale nie...
Tu pokazali Dominatorów słabych, jakieś chyba najsłabsze jednostki wybrały się na tę walkę. Może to były jakieś dzieci?
Jeden co prawda zrzucił chyba Olivera z dachu, którego złapała Kara, ale co z tego, to nadal za mało.
Ale trochę się czepiam. Mi tam ogólnie ta nawalanka się podobała, ale to pewnie efekt jak to ktoś gdzieś w którymś wątku napisał - włączenia mózgu w tryb Stand by. W LoT to konieczne, żeby dotrwać do końca odcinka, więc jak w temacie tego serialu się o coś czepiam albo palnę głupotę, nie wińcie mnie za to. Po prostu wtedy nie do końca myślę, serial mnie do tego zmusza.
Niekoniecznie, była tam supergirl, flash, firestorm, atom, steel a to duży potencjał siły o czym kosmici powinni byli wiedzieć, bo znali siły wroga choćby przez skanowanie mózgów arrowa i innych, ale tak to jest czepiactwo z mojej strony, Ustawka wypadła nieźle
A wiecie co mnie najbardziej rozwaliło :) Vixen wyjątkowo zamiast w goryla przywołuje moc słonia a potem robi półobroty w stylu Chuck Norrisa "_ heh to było najlepsze , Rory jest najlepszy ze wszystkich jego teksty niszczą wszystkich innych :) Najgorzej wypadł chyba cross z Arrow , taki zapychacz, chociaż jako 100 jubileuszowy odcinek bardzo dobry , mieliśmy prawie wszystkich z obsady trochę brakowało Manu :) Dużo ludzi piszę gdzie się podział team arrow albo flash zrozumcie byli w swoim serialach a w crossie zostali tylko nieliczni bo nie upchnęli by tyle wątków i superbohaterów w 40 min :)
Mnie też zaskoczyło, że przyzwała słonia, a potem robiła piruety, spodziewałem się taranowania obcych :D
Największa głupota tego odcinka, Supergirl i Flash te mini urządzenia kładą na każdego Dominatora NA ŚWIECIE.
Co za durnota, nawet flash nie jest tak szybki
Pozostał wielki niedosyt, gdyby nie walka pod koniec na dachu to by był dramat. Fajnie że Firestrom okazał się niezwykle użyteczny, jak widać jego potencjał jest mocno niewykorzystywany. Nie oszukujmy się jednak że najbardziej chcieliśmy zobaczyć jak nasi superbohaterzy walczą ze sobą a jak ze sobą rozmawiają. Można powiedzieć że dostaliśmy to co chcieliśmy w skali 6/10.
Szkoda że Rory(Ragman) z Arrow jest odsuwany na dalszy plan - ciekawe czy Supergirl dała by sobie z nim radę?
Ragman jest ogólnie przepakowany jak na Arrow i nie do końca wiem, po co go wprowadzili, skoro co chwilę muszą wymyślać pretekst, żeby go odsuwać :P
Dokładnie tak. Pisałem już kiedyś na forum Arrowa że jak się daje taką postać to albo sie pokazuje też jej ograniczenia (np. Superman i kryptonit) albo daje mu się równie mocnego kozaka. A chłopaczyna lata z Arrowem na akcję i ugania się za byle oprychem. Już nie wspomnę o tym że Ollie zlewa jego moce i traktuje go tak jak całą resztę swojej narwanej ekipy.
Ja tam się boję, że może z tego wyniknąć crossover Supergirl z Arrow. Ta końcówka coś takiego sugerowała. Trzeba mieć nadzieję, że to tylko były uprzejmości, ale Kara dostała SPOILER to urządzenie do tworzenia wyłomów...
To urządzenie to chyba taka bezpieczna karta stacji, żeby móc w przyszłości wrzucić Karę gdziekolwiek bez konieczności otwierania dla niej wyłomu przez Cisco/kogoś innego.
Ogółem rzecz biorąc, trochę przesadzają z tymi gadżetami rozdawanymi między postaciami. Niech sobie pomagają, ale to już chyba dziesiąty raz taka sprawa zostaje uproszona do "hej, może ci pomogę przy stroju?" i cyk, już zrobione. Albo "hej, mam dla ciebie super-zaawansowane-hiper-mega-urządzenie, które skonstruowałem poza ekranem" "dzięki" i załatwione. Można by jednak poświęcić tę minutkę w jakimś odcinku gdzieś i pokazać faktyczne konstruowanie/pomaganie/cokolwiek.
Cisco jest takim mózgiem że stroje i sprzęty pewnie wymyśla siedząc na kiblu, a tworzy je między jednym kęsem jajecznicy, a drugim.Przecież bez problemu stworzył giwerę, która zamienia w złoto. Aż dziwne że nie jest milionerem jak we Flashpoincie :P
Mick wymiata, zawsze - ale nie od dziś to piszę :P Tekst Palmera o kuzynce był przedni, to fakt. Ogólnie bzdura goni bzdurę ale gdy zobaczyłem, jak pełna gama bohaterów (z Arrow i Flashem pośrodku) staje naprzeciwko armii Dominatorów - nie mogłem się nie cieszyć jak dziecko :D Jednak, już tak poważnie, najbardziej z tego crossoveru podobała mi się jedna rzecz (no może oprócz tych wszystkich interakcji między postaciami, co zawsze lubię): jak rozrysowali relacje Olivera z Barrym. Nie wiem jak to zrobili ale wspięli się na wyżyny, jeśli chodzi o interakcje tych postaci. Jak nie mowa o ich poczynaniach jako bohaterów i biednym Barrym z Flashpointem, to w Arrow 'idealny świat' Olivera i odcinek LoT i końcowa scena tej dwójki bohaterów na temat 'sensu istnienia' w wielkim skrócie.. coś pięknego. Choćby dla scen z tą dwójką warto było oglądać ten crossover :) (i po raz pierwszy i być może ostatni, ale kto wie, siedzieli przy barze i sobie 'pili' jak gdyby nigdy nic :D o ich 'rywalizacji' nie wspomnę, a Oliver mnie rozwalił tekstem: pierwszy raz remis a drugi raz świadków nie było, haha :D)
btw. szybko i łatwo rozwiązali kwestię Supergirl w CW - dać urządzonko zrobione przez Cisco do podróży między światami :D
Czytałem na którymś z for o serialach CW Twoją wypowiedź (albo to była wypowiedź Azazela94) na ten temat i nie wykluczałbym takiej możliwości (chociaż na Barry'ego przestał sie już fochac za śmierć braciszka najwidoczniej..).
Zły się raczej nie stanie, bo już mamy dwóch villainów, najwyżej może być "zawieszony" jak killer frost. A jeśli odejdzie, to tylko po to, żeby wrócić po paru odcinkach :P
Zgadzam sie w 100%. Fabularnie ten crossover był mega infantylny a wręcz prymitywny ale jak widzę wszystkich razem to mam impreze. Podoba mi sie cos tak glupiego, co oni mi robia z mozgu??:D
"Choćby dla scen z tą dwójką warto było oglądać ten crossover :) "
Charactrer growth, proszę pana CHARACTRER GROWTH. Sceny między nimi tez mi sie podobaly najbardziej, w sumie to mnie pozytywnie zaskoczyli, ze takie mądre z nich chlopaki.
Mick powinien wszystkim wymyślać kąd nejmy. Kiecka, Kitek i Robin Hood -to powinno byc oficjalne. Shipuje Mickowi i "Skirt". Widze potencjał.
"Mick powinien wszystkim wymyślać kąd nejmy. Kiecka, Kitek i Robin Hood -to powinno byc oficjalne. Shipuje Mickowi i "Skirt". Widze potencjał."
Haha, Mick rozwalił system na koniec: "Skirt, zadzwoń do mnie" i ta mina nie kontaktowania z rzeczywistością Kary :D
Flash i Supergirl w minutę przemierzają USA wzdłuż i wszerz i roznoszą tysiące urządzeń?
Serio?
Nawet z naddźwiękową szybkością zajęłoby im to godziny jak nie dni, przecież nie znali lokacji każdego kosmity, musieli więc przeszukać każdy zakamarek w kraju.
I mam rozumieć że Flash miał w kieszeni tysiące tych urządzeń albo biegał co chwila po zapas do star Labs?
A Stein jakimś cudem wyprodukował milion sztuk urządzenia od ręki?
Kosmici dysponujący statkami kosmicznymi potrafią jedynie walczyć wręcz, z pewnością powinni mieć na statku broń zdolną rozwalić miasto w pył razem z bohaterami.
Co prawda mieli na statku porozwieszaną broń energetyczną (?) ale to tylko dla ludzi których uprowadzili.
No i dlaczego dominatorsi teraz nagle obrazili się na Barrego?
Nie pierwszy raz mieszał w czasie, nie pierwszy raz naraził wszechświat na zagładę a poza tym inni speedsterzy zmieniali przeszłość przed Flashem i to było okej?
A mistrzowie czasu, Legendy, piraci czasu, Savage...?
No i co w czasie inwazji robił sobie np. Savitar?
Będąc o tyle szybszym od Barry'ego mógł:
A) Roznieść w pył Dominators którzy musieli zagrażać także jemu.
B) Wykorzystać okazję przeciwko Flashowi.
Stwierdził że oleję inwazję na ziemię i przeczeka sprawę?
Strasznie nie lubię crossoverów bo są robione na kolanie i nie trzymają się kupy - fabuła to tylko pretekst żeby spiknąć sobie różne postaci, żenada.
Nagle wszystkie wątki z poszczególnych seriali - Savitar, Alchemy czy Legion of Doom przestają istnieć na czas inwazji.
Już połączenie seriali Arrowa i Flasha było groteską - bo przecież Arrow w każdej chwili może sobie wezwać Barryego który 99% przeciwników zielonej strzały załatwiłby w parę sekund.
Malcolm Merlyn, Slade, Ras as Ghul...przecież oni dla Flasha to pionki a Arrow się z nimi bawi całe sezony.
Ale nie, na crossover pakujemy do jednej paki ludzi walczących strzałami i bronią palną, metaludzi i kryptonkę, co tam że nie ma to najmniejszego sensu.
A potem wracamy do swojego ogródka i udajemy że to nigdy nie miało miejsca bo inaczej głupoty bohaterów wyjaśnić się nie da.
Ja wiem że te seriale to rozrywkowe bajeczki ale minimum sensu by się tu przydało, to uniwersum nie ma żadnej logiki i składu...ot zlepek historyjek i zbiegów okoliczności ustawionych pod konkretne odcinki.
Flash potrafi się poruszać z prędkością większa od światła KF przekroczył mach 2 a co dopiero barry.
Skąd w ogóle taki pomysł?
Wiem że Flash w komiksach osiągał taką prędkość.
Natomiast w serialu jest zupełnie inaczej:
- W finale 1 sezonu osiągnął Mach 2.
- W odcinku 2x16 z trudem i to na moment osiągnął Mach 3.
Twoim zdaniem od tamtej pory Barry stał się jakieś 267 tysięcy razy szybszy?
I jest na chwilę obecną 400+ tysięcy razy szybszy od Kid Flasha?
Niektórzy utożsamiają podróżowanie w czasie Barrego z przekraczaniem prędkościa światła a opierając się na serialowej logice to Kid Flash już teraz powinien być bliski podróżowania w czasie.
Poza tym prędkość światła jest 300 tysięcy razy wyższa od prędkości pocisku karabinowego co oznacza że Barry w czasie w którym pocisk przebywa 1 centymetr powinien pokonać 3 kilometry.
A teraz obejrzyj sobie scenę z ostatniego odcinka jak Barry ratuje Arrowa i Diggle przed kulami - uważam że Flash na chwilę obecną w serialu nie przekracza 10000 km/h czyli poniżej mach 10.
No coś w tym jest ale wielu naukowców uważa że właśnie przekraczając prędkość światła to można cofać się w czasie itd a w komiksach starano się to oddać ale na 100 savitar ma coś koło tego a także flag jest szybszy niż mach 1.
Ty czytasz co piszesz? Wiesz ile wynosi prędkość światła? To se kurde przeczytaj, bo Flash na pewno nie osiąga w serialu takiej predkosci
A ty umiesz czytać ze zrozumieniem?Bo napisałem że masz rację ALE prędkość światła lub wyższa równa się podróżować między światami i w czasie w PRAWDZIWYM świecie i KOMIKSACH a o serialu napisałem ,że ma o wiele większa od mach 1 jak się okazało jest to około mach 15.Naucz się czytać ze zrozumieniem a potem miej pretensję do całego świata.
W komiksach nie potrzeba prędkości światła aby podróżować w czasie -_-
Przykład Profesora Zooma, przeciez on nie jest tak szybki jak swiatlo :v
Zawsze mi się wydawało że zoom przekroczył prędkość światła według imagine axis to maksymalna prędkość flash to 23,700,000,000,000,000,000,000,000,000,000,000,000,000 c najmniej to na 100% przeciwnicy flash przekroczyli w komiksach barierę ba korpus zielonych latarni podróżuje z większą prędkością z drugiej strony mają tak zwany speed force co daje im więcej magii niż powinno.
Gdyby mieli się przemieścić TYLKO po USA, jeszcze bym zrozumiał, ale Flash i Supergirl podobno szukali tych kosmitów po całym świecie.
Mick jak dla mnie jest najlepszą postacią z Legend, ale czy on powinien się tak publicznie pojawiać będąc poszukiwanym złoczyńcą który uciekł nieraz z więzienia. SPOJLER: Chodzi mi o końcowy moment podczas przemowy pani prezydent, gdzie byli też wysokiej rangi wojskowi i policja. Nawet jako bohater, może by miał jakąś ulgę, ale nie zapomniano by tak łatwo o jego przeszłości... raczej by go odesłali do Suicide Squad.