Dla tych których do oglądania zachęcił Trailer nic tu nie będzie. Obrazoburcze przedstawienie papieża gangstera, który uważa się za boga to tylko sztuczka marketingowa. Po za jedną skandaliczną przemową i paleniem papierosa z dumną mina, Papież przez resztę serialu będzie szlochał, że jest sierotą i nie może znaleźć mamy i taty. I tak z obrazoburczego dramatu (czy dramatu-komedii) mamy zwykły melodramacik, tylko że w Watykanie. Miłośnikom oper mydlanych taki stan rzeczy może odpowiadać ale dla mnie był zwyczajnie nudny i to mimo tego że operator robił wszystko by sceny paplania kardynałów były choć trochę ciekawe. Każdy jeden wątek poboczny był nudniejszy od drugie a przy ekranie trzymała mnie tylko ciekawość czy Papa w końcu coś doje***. Na domiar złego w losowych momentach wciskają jakąś wesołą, popularną muzyczkę bo to fajne, zabawne?? Na lepszą komedie ich nie stać? Ni jak to nie pasuje do tonu całego serialu, który jest całkiem poważny. Jak widać zarzutów mam od gromu więc może powiem co grało. Gra aktorska była dobra choć nie ratowała nudnych postaci, jak wspomniałem wcześniej praca kamery, operator miał absolutnie wolną rękę i pierwsza scena, pierwszego odcinka... powolna jazda kamery i ciężka muzyka znakomicie wprowadzała w klimat gęstego sterylnego zepsucia.. klimat którego nie dostałem...