Nie jest to film dla poszukujących intryg wewnątrzkościelnych. Te choć pojawiają się nie są celem reżysera. Nie jest też obrazoburczy a "doprawiony" nutą humoru - po dwóch odcinkach nie zgorszyłem się:) myślę, że póki co motywem przewodnim może być hasło "przeciw idolatrii".
Bo zastanówmy się, na co zwracamy uwagę w kontekście papieży? Z Jana Pawła II zrobiliśmy kremówkę; Benedykta XVI,bo Niemiec, bo Panzerbeton; Franciszek? Rewolucjonista, lewicowiec, eh.
Nie chodzi mi o zorientowanie w treści encyklik czy adhortacji wyżej wymienionych papieży (choć ogólne by się przydało) ale o to na kogo wskazywali - Boga. Pius XIII, tytułowy papież, posuwa się do dosłownego wycofania by chrześcijanie rozpoczęli poszukiwanie Boga właśnie.
Pomysł ciekawy, estetycznie dobrze zrealizowany (jak zawsze u Sorentino), na owoce poczekamy.