Spodziewałem się świetnego serialu. Zwłaszcza że zaledwie niedawno został on już przedłużony na drugi sezon. Sam opis fabuły i postaci wciąż uważam za interesujący. Ale realizacja... Ten cały "nadrealny" klimat panujący w serialu, absurdalna teatralność każdej z postaci i sztuczny patos kompletnie mi nie odpowiadają. Żadna postać nie jest tu wiarygodna i nikogo nie można traktować poważnie. Trudne wątki poruszane w produkcji osobiście bardzo mi odpowiadają, ale mam wrażenie, że tutaj nic nie jest na serio. Bo w każdej chwili pojawi się kangur w ogrodach watykańskich albo pies siedzący na fotelu. Pomijam już czepianie się ciągu przyczynowo-skutkowego i sytuacji, w której papieżem zostaje osoba, która tak bardzo chroni swoją prywatność i swój wizerunek. Dla mnie ten serial to rozczarowanie sezonu, bo liczyłem na dużo więcej.
Bo taki jest styl reżysera Paolo Sorrentino. Obejrzyj jakiś jego inny film np. oscarowe "Wielkie piękno", a zauważysz podobieństwa. Historia opowiada o fikcyjnym papieżu , który chce cofnąć kościół do czasów przedsoborowych, gdy papież był niedostępny dla wiernych. To jest taka wizja. Gdyby serial opowiadał o super liberalnym papieżu, to byłoby trochę nudno i przewidywalnie.
Przyznaję, nie znałem Sorrentino wcześniej. Raczej głębiej już go nie poznam, bo ten styl kompletnie mi nie odpowiada. Przypomina mi Benigniego, którego nie lubię. Wracając do fabuły, nie zgadzam się z tym, że on chce cofnąć Kościół do czasów "przedsoborowych". On nie jest konserwatystą. Chce silniejszego Kościoła, a przede wszystkim silniejszej władzy papieskiej, tak silnej, jak przynajmniej w 1. połowie XX wieku, ale przełożonej na dzisiejsze czasy. Ma nałogi, słabości i wątpliwości. Nie jest liberalny ani jednoznaczny. Jest ciekawą postacią i chciałbym go poznać, ale nie poznam, bo forma przytłacza dla mnie treść.
Tak, nie jest jednoznaczny i dlatego jest ciekawy. I połowa XX wieku to czasy przedsoborowe właśnie. To skąd bierze się jego radykalizm jest tutaj najciekawsze, bo jak sam słusznie stwierdziłeś ma słabości, nałogi i wątpliwości. Czy to głos Boga czy...wręcz przeciwnie.
Oglądaj, abym miała z kim podyskutować ;-)
Dzięki wielkie za konstruktywną i miłą wymianę poglądów :-) ale "Young pope"'a już odstawiam. Niestety, nie chwyciło.