PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724137}

Młody papież

The Young Pope
8,1 59 837
ocen
8,1 10 1 59837
8,5 25
ocen krytyków
Młody papież
powrót do forum serialu Młody papież

"Ostatecznie wszyscy musimy wrócić do początków" mówi młody papież do siostry Mary, wysyłając ją do Afryki, by budowała wioski dziecięce. I nie chodzi tu, jak sądzę, tylko o wymiar indywidualny. Sorrentino w jakimś sensie proponuje wizję Kościoła, który właśnie wraca do swojego początku. Do "znaku, któremu sprzeciwiać się będą". Do tych malutkich, ciasnych drzwi, przez które naprawdę trzeba chcieć się przecisnąć. Co więcej, trzeba się nieźle natrudzić i upaść na kolana, żeby przez nie przejść. Trzeba zacząć się bać. Wyjść z wygodnego przyzwyczajenia, że wiara i poszukiwanie Boga to bezpieczna przystań, bo "wolność i strach idą ręka w rękę". Porzucić fajność, która niebezpiecznie styka się z bylejakością i brakiem głębi. Porzucić przemożne pragnienie bycia
akceptowanym i lubianym - "co ja mam zrobić z przyjaźnią całego świata?" - pyta Pius XIII. A jednak - paradoksalnie, to czego młody papież najbardziej pragnie - to zaspokojenie dziecięcego niespełnienia. Tego poczucia akceptacji, którego nie doznał od najbliższych. I może dlatego odrzuca chęć zaspokojenia potrzeby
akceptacji Kościoła ze strony świata ("z nikim nie zamierzam negocjować"). Jak mówi - największe wyzwanie rzucił nam Spinoza - "jeśli kochasz Boga, nie domagasz się miłości w zamian". Jednak to pragnienie osobistej akceptacji jest tak silne, że przez te dziesięć odcinków, krok po kroku, obserwujemy jak dokonuje się w nim wewnętrzna przemiana. Z nieobecności i bycia nikim - do wyjścia do tłumów.

Powrót do początków ma też wymiar indywidualny, bo cały ten serial jest przetkany reminiscencjami dzieciństwa, które szybko się skończyło. Obrazami, które stale powracają z natrętnym pytaniem: dlaczegoście mnie opuścili? Tych pytań jest więcej. Przede wszystkim, Sorrentino zdaje się pytać: kim jesteśmy, skąd pochodzimy? Czy wszyscy jesteśmy sierotami? Czy Bóg nas opuścił zostawiając nas na pastwę ślepego losu? Całe nasze życie, jak życie młodego papieża, przypomina niejako poszukiwanie odpowiedzi na te zasadnicze pytania, pytania o przyczynę i początek. Paradoks polega na tym, że być może odpowiedź
poznamy dopiero na końcu, bo w żadnym innym punkcie początek nie splata się z końcem tak bardzo, jak w godzinie śmierci. W tej godzinie, kiedy, ze łzami w oczach, "Bóg nie pozwala się zobaczyć, nie krzyczy, nie szepcze, nie pisze, nie słyszy, nie intonuje, nie pociesza nas". Jest tym, który się uśmiecha. I my możemy się uśmiechnąć, bo Bóg uśmiecha się do nas. Jego piękno nie polega na ognistych namiętnościach, budowaniu atmosfery, rozgrzewaniu emocji. Bo jak mówi noblista Josif Brodsky, "piękno w niskich temperaturach jest (nadal) pięknem"...

Ciekawe, że Brodsky został pochowany akurat w Wenecji, a scena pierwszego, publicznego przemówienia papieża musiała rozegrać się w bazylice św. Marka. W mieście, które symbolizuje tu niejako rozstanie i powrót. W mieście gondoli, do którego musi wrócić ten, który kieruje gondolą piotrową. W mieście, gdzie wszystko musi znaleźć swój nowy początek...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones