Nie warto. Nudne, naiwne, cukierkowe. Taka bajeczka o Kopciuszku w świecie wielkiej polityki.

Pełna zgoda ,wyjątkowa słabizna.

Ostatnie dwa odcinki zaczęły mieć coś wspólnego z dobrymi serialami, ale do tego jeszcze mu daleko. Generalnie początek jest dosyć słaby, ale wierzę, że producenci wskoczą na właściwą ścieżkę. Na twoim miejscu wstrzymałabym się do końca 1 sezonu i wtedy przeczytała opinie tych, którzy postanowili dać temu serialowi szanse ;)

Ogólnie polecasz oglądać, czy nie?

A czego szukasz dokładnie? Ciężko polecać coś komuś jak się tego kogoś w ogóle nie zna

To powiem Ci tak, że szukam dobrego serialu ze stacji CBS, bo jestem w 1 sezonie ,,The Mentalist", ,,Stalkera'' wszyscy odradzają, do ,,Scorpiona'' nie mogę się przekonać.

Jako osoba, która nie widziała żadnego z wymienionych seriali, oraz ktoś kto raczej ogląda te krótkie seriale (ok 10 odcinków w sezonie) o Madam Secretary mogę napisać tak: na chwilę obecną serial można formatem porównać do House'a. Tak jak House miał jedną chorobę na odcinek, a momentem przełomowym była rozmowa z Wilsonem, tak tutaj jest jeden kryzys światowy na odcinek, a momenty przełomowe to zazwyczaj AKURAT były kolega z pracy kogoś zna, AKURAT wydarzyło się coś, co można wykorzystać itd. Choćby nie wiem jaka tragedia się działa nie ma tego elementu grozy - zawsze coś się stanie i wszystko skończy się po myśli Ameryki <powiewająca flaga>. Za dużo w tym przypadku, ale mnie osobiście to nie boli, bo nie oglądam tego dla mrocznej i przytłaczającej fabuły, a raczej dla lekkiej rozrywki. Jest jeden wątek, nazwijmy go politycznym, który ciągnie się przez wszystkie odcinki, i teraz doszedł wątek dodatkowej pracy męża, ale wcześniej serial wyglądał jak typowy procedural. Wątek domowy: da się oglądać. Dzieciaki nie drażnią, póki co. Mąż też nie. Jedyne co może przeszkadzać to fakt, że wszystko jest takie ... idealne. Jako osoba, która nie lubi wydumanych dramatów: trójkąt miłosny, dzieciak poszedł w narkotyki, mąż się czuje mało męski, bo żona robi karierę ważniejszą od jego kariery itd. itp. mnie ta idealność póki co, również nie drażni. Postaci drugoplanowe jeszcze nie miały się za specjalnie czym wykazać. Jest wątek biurowego romansu, współpracowniczki, której lojalność jest podważana, ważniaka, który na początek może jawić się jako antybohater, ale z czasem pewnie przekona się do protagonistki oraz typowy comic relief: śmieszny, mający zawsze celną i zabawną kwestię na podsumowanie sceny (prawdopodobnie gej, choć mogę się bardzo mylić) asystent.
Także - zależy co lubisz. Najlepiej odpalić ze dwa, trzy odcinki i samemu się przekonać.

Zobaczymy,bo wracam po długiej przerwie do ,,Resurrection'' i "Sleepy Hollow", a jak Scorpion i Stalker?

Jeżeli chodzi o serial ze stacji CBS to zdecydowanie polecam "Good Wife". Niech nie zmyli Cię tytuł, to kawał dobrego serialu, dla mnie 9/10. Co ciekawe ostatnie serie zdecydowanie najlepsze, czyli nie traci na poziomie przy dłuższej emisji.
W porównaniu do niego dla mnie Madam Secretary na razie maksymalnie 6/10.

Oglądam ,,The Mentalist", a wracam także do "Heroes"; "The Blacklist".

Chodziło mi o nowość ze stacji CBS. Mam za dużo seriali na głowie,bo ponad 30 i nie wyrabiam ze wszystkimi.

tak,oglądać,odpocząć bawić się,jest tu sporo wątków prawdziwej polityki warto.

Dałem sobie spokój z "Madam Secretary", bo musiałbym obejrzeć ponad 31 odcinków. Oglądam "Limitless";"Supergirl" i "Code Black".

A szkoda, jak znajdziesz czas to obejrzyj sobie świetny serial. Ma parę płaszczyzn i dlatego nie zgadzam się z opiniami że słaby, wręcz odwrotnie.. A obejrzę te które polecasz, polecam Chicago Fire teraz Wszedł 4sezon Chicago PD jako crossover i wchodzące Chicago Med jako uzupełnienie całej sagi ratunkowej...

Oglądam sagę Chicago. Jestem aktualnie z tymi serialami. Jeszcze muszę sporo seriali dogonić m.in.: "Agents Of S.H.I.E.L.D."; "How to Get Away with Murder"; "Once Upon a Time"; "Quantico"; "Blood & Oil"; "Gotham"; "Blindspot"; zastanawiam się jeszcze nad "Empire".

Po obejrzeniu 10 odcinków - można, ale to nie jest House of Cards :) Nie spodziewaj się fajerwerków. Jest miło, lekko, rodzinnie, amerykańsko. MS wychodzi cało z każdej opresji, ratuje inny kraj w kolejnym odcinku. Amerykańska propaganda pod hasłem "Yes, you can", ojczyzna wzywa itp. Wątek o zamachu na poprzednika MS jak dotąd nieudany. Ale na plus - naprawdę dobrze rozegrane postaci, łatwo zdobywają sympatię widza, nikt nie drażni- nawet dzieci. Scenarzyści coś próbują przemycać typu "tak, torturowaliśmy więźniów w Iraku" chociaż podlane sosem "dla większego dobra". Jak na razie nie zamierzam przerywać oglądania, ocena 6,5/10.

W takim razie obejrzę w najbliższym czasie.

Z tego porównania do HoC może nadawać się chyba tylko element podglądactwa, który chyba jest najbardziej atrakcyjny w tym konkretnym temacie. Oglądam oczekując dobrego argumentu, żeby się ostatecznie zniesmaczyć obraną perspektywą i przestać. Tim Daly jest chyba nie tylko kiepskim aktorem, ale też potwornie nudnym człowiekiem. Sprawia wrażenie jakby mu się już nie chciało.

tak,zdecydowanie tak,jest sporo aluzji do dzisiejszego świata,trochę"kuchni" polityki zagranicznej,pokazanie znaczenia stanowiska ambasadora jakiekolwiek kraju.fajnie się ogląda. I nie jest to jak w wielu wypadkach political fiction. Jest to jakaś odpowiedź dla "House of Cards", ale tu jest inaczej,więcej klasy i rozumu niż siły.
polecam ,naprawdę warto.

Nie warto,bo są tylko 2 sezony z lektorem,trzeci z napisami nie do wszystkich odcinków o napisach do 4,5,6 sezonu nie słychać

Coś drgnęło w napisach,bo nowi tłumacze siępojawili,ale na jak długo?