Z przykrością stwierdzam, że serial jest prywatną porażką reżysera i aktorów odgrywających główne role. Pierwszy raz oglądam coś, gdzie miłosna para nie umie grać między sobą, nie potrafią stworzyć obrazu kochających się ludzi, przez co widz (kiedy słyszy np. pytanie przyjaciela Michała o to, czy kocha się w Majce lub stwierdzenie babci Majki, że dziewczyna straciła dla swojego szefa głowę) ma wrażenie, jakby coś go ominęło. Ten serial, żeby nie wiem, jak mocno starali się wszyscy wokół niego skaczący, sam skazał się na porażkę, ponieważ główny wątek został upośledzony. Joanna Osyda i Tomasz Ciachorowski zwyczajnie nie umieją odegrać powierzonych im ról - nie stworzyli klimatu, zabrakło między nimi chemii.
"jakby coś go ominęło" - po kilku ostatnich odcinkach widać spadek formy.
No chyba mi ktoś nie powie, ze serial przyciąga miliony, bo mając jako taki potencjał, go stracił.
Mam wrażenie, ze na szybko wywalono kilka scen, bo od 3 odcinków akcja ma inny wymiar, jak Harlequin.
Oczywiście w następnych nagle przyspieszy, może znowu coś wytną?