Myślę, że mało kto skupia się na innym ważnym sprawcy tej całej (słusznej bądź nie) nagonki na Stephen Avery’ego - na mediach, które osądziły go już na samym wstępie, zapominając zupełnie o domniemaniu niewinności.
Według mnie w dokumencie przedstawiona została cała prawda na temat mediów, goniących za sensacja i skandalem, a zupełnie pomijających człowieka i jego dobro. Liczą się newsy i kasa. Przeraził mnie fragment dokumentu, kiedy zrozpaczona matka Brendana po jego skazaniu, wybiega z sądu a za nią podążają jak hieny dziennikarze z kamerami.