Wczoraj uśmiałem się wizjami prezentowanymi przez Creep i Boogi Woogi dlatego powstał ten temat jakie zakończenie wątku RJ by Was usatysfakcjonowało?
Jeśli ten odcinek który obejrzeliśmy miałby nie istnieć a jutro obudzimy się i znowu leciałoby zakończenie ale inne to jakie ono miało by być?
Swoją drogą to jak w filmie Dzień Świstaka - moglibyśmy budzić się codziennie bo zawsze znalazłby się ktoś komu takie zakończenie nie odpowiada.
Proszę o Wasze propozycję na przebieg odcinka 8.
Nie widziałam tego wątku - dopiero teraz zobaczyłam, jak Wojtek go wkleił w innym temacie. :)
Myślę, że to dobry pomysł wyobrazić sobie alternatywną wersję odcinka. Nie mam talentów scenarzysty, ale parę rzeczy z tego, co pojawiło się na forum zainspirowało mnie.
Między innymi duże wrażenie zrobiła na mnie wiadomość, że w pierwszej wersji scenariusza pojedynek z Red Johnem miał odbyć się w nocy, a potem scenarzyści zrezygnowali z tego. A więc, jeżeli miałabym sobie życzyć inną wersję odcinka, to na pewno ten motyw nocy musiałby tam być. Chciałabym, aby atmosfera była podobna do tamtej nocy, kiedy Patrick został wezwany, żeby zobaczyć martwe ciało Lorelei: nienaturalny spokój, smutek, lekka groza i jakaś domieszka zanurzenia się w symbolach czy skojarzeniach ze swojego wewnętrznego świata, wspomnień z dzieciństwa, które (co by się okazało w moim scenariuszu) łączą się również z Red Johnem. W scenie ze znalezieniem Lorelei wystąpiło całe to cyrkowe instrumentarium. W scenie ostatecznego porachunku z Red Johnem też mogłoby coś takiego pojawić się, ale nie chciałabym, aby ta scena miała miejsce np. w opuszczonym wesołym miasteczku, bo to nawiązuje do tanich horrorów i jest za bardzo creepy.
Spotkanie odbyłoby się w plenerze - Patrick nalegałby na to, żeby było w plenerze i Red John zgodziłby się. Tyle że miejsce wyznaczyłby Red John, a nie Patrick i nawiązywałoby ono do wspomnień z dzieciństwa Patricka. Patrick byłby zdziwiony, że Red John wyznacza takie miejsce. Np. dawne obozowisko tych cyrkowców , z którymi Patrick jeździł z ojcem, a które z uwagi na swoją topografię na zawsze wryło się w pamięć Patricka (jezioro, las, może jakaś właśnie też chatka w lesie, może jakieś drzewo, na którym Patrick coś wyrył albo umieścił lata temu jakiś obrazek, może pod nim po raz pierwszy pocałował Angelę czy coś tam). Musiałoby to być miejsce, które miałoby potencjał "namieszania Patrickowi w głowie" (że skąd Red John zna kolejne jego wspomnienia i to nie od pani doktor).
Ważne byłoby dla mnie, że Red John do końca rozdawałby karty i nie przyjechałby do Patricka, a chciałby, żeby to Patrick pofatygował się do niego. Red John zaskoczyłby Patricka propozycją spotkania. To on nawiązałby kontakt i powiedziałby Patrickowi, że chce z nim pogadać. Oczywiście musiałoby to odbyć się podobnie jak w odcinku, w którym Patrick miał przywieźć głowę Lisbon w pudełku. Patrick musiałby zjawić się sam, zostałby przeszukany przez bodyguardów i przewieziony na to właśnie miejsce spotkania. Patrick wykazałby tym odwagę, determinację i to, że po tym wszystkim, co przeżył szukając Red Johna i zemsty, jest gotów nawet na śmierć. Spotkaliby się potem jakby sam na sam. Red John wyjaśniłby Patrickowi, że znają się od dawna, i że łączy ich wspólne środowisko cyrkowe (to jest kolejny motyw, który mnie zainspirował z forum). Powiedziałby mu dlaczego nie lubi go od dzieciństwa i dlaczego śledził jego karierę, a potem wkurzył się na to, co Patrick powiedział w programie i zabił jego rodzinę. Mówiliby sobie różne rzeczy, Patrick nie wiedziałby w sumie co go czeka, ale próbowałby mentalistycznie Red Johna podchodzić i kombinować jak go zabić mimo nierównych szans. W tej rozmowie dostalibyśmy trochę odpowiedzi na nurtujące nas pytania, ale niekoniecznie na wszystkie, trochę tajemniczości musi pozostać.
Żeby się nie rozpisywać, na koniec rozmowy Red John robił by się coraz bardziej i bardziej creepy i uświadomilibyśmy sobie, że znajduje się już praktycznie na końcu takiego procesu, jaki ma miejsce w człowieku, kiedy wejdzie tak bez reszty w zło: najpierw ulega rozdwojeniu osobowości i mieści w sobie jakby dwie postaci (jak dr Jeckyll i Mr Hyde), a potem stopniowo to zło w nim narasta i tej drugiej postaci już prawie nie ma, przy czym zło dąży zawsze do nicości, a więc do samounicestwienia i Red John byłby już właśnie na tej ostatniej granicy. Znudzony złem, znudzony władzą, znudzony życiem, dążący do samounicestwienia.
I tutaj mam dwie wersje zakończenia tej historii - jedna bardziej komercyjna i serialowa, druga taka, jakiej bym sobie sama życzyła. ;)
1. wersja serialowa - Red John ma na koniec potrzebę powiedzieć Patrickowi, że przekroczył i zbadał wszystkie granice i nie ma już żadnej granicy do przekroczenia, poza właśnie tą ostatnią, albowiem jest znudzony życiem, nie boi się śmierci, a wręcz jej pożąda, i że właśnie zaraz umrze, bo zażył truciznę i do końca chciał mieć tę wolność i samostanowienie i być wielkim Red Johnem i tak dalej i zrobić co chce na własnych warunkach, odbierając tym samym Patrickowi rozkosz zemsty, a dając mu w prezencie "koniec gry", "zamknięcie sprawy" (closure). Ewentualnie po jakichś tego typu słowach Red John w inny sposób odbiera sobie życie, zaskakująco dla Patricka, który nic nie może zrobić. RJ na koniec rzuca mu kluczyki do samochodu, mówi, że samochód jest w szopie i może nim Patrick wrócić, a ci ochroniarze dostali dawno polecenie, że mają go puścić wolno i w ogóle odjechać, jak tylko go przywieźli. A więc, Red John umiera i do końca pozostaje sobą i zachowuje swoją dumę i sprawstwo. Jednocześnie daje mu w prezencie to, że Patrick nie musiał stać się mordercą. Równocześnie ginie tak, że nie pozostawia to wątpliwości, że ze swojej ręki, a przy tym nie da się udowodnić, że był Red Johnem. Wie to tylko Patrick z tej rozmowy, w której padają takie słowa i fakty, które tylko Red John mógł znać. Natomiast dla wymiaru sprawiedliwości nic nie jest oczywiste i Red John jakoś tam triumfuje i tak zza grobu. Albo i nie, w sumie nie upieram się przy tym ostatnim wątku. Niechby mu nawet można było wszystko udowodnić.
2. wersja jakiej bym sobie życzyła - Red John w tej rozmowie, owszem, jest już na ostatniej granicy, ale zawsze tam w człowieku coś się tli ludzkiego i dobrego i w Red Johnie też. Czy to pod wpływem czegoś co, Patrick powiedział, że mu wybacza czy to pod wpływem jeszcze czegoś tam innego Red John zapragnął wykorzystać swoją wolną wolę i sprawstwo do takiego dość niestandardowego gestu, jakim jest oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości, aby resztę życia (choćby to miało być oczekiwanie na krzesło elektryczne, ale mam nadzieję, ze jednak nie) spędzi na żałowaniu za to, co zrobił i na odbudowywaniu swojej ludzkiej strony z tego promila, który się jeszcze w nim tli. I też na własnych warunkach, bo tak chce. Red John w rozmowie z Patrickiem ma prośbę, żeby Patrick zadzwonił na policję, a on sobie spokojnie poczeka i odda się w ręce policji. Jest w tym tak prawdziwy, że Patrick choć ma ochotę wykorzystać ten moment i dokonać zemsty, to jednak czuje ku swojemu zaskoczeniu, że nie może tego zrobić. Jedyne, na co mu pozwala jego umysł czy cokolwiek to właśnie na to zadzwonienie po Lisbon i jej zespół. Do ich przyjazdu jeszcze sobie z Red Johnem rozmawia albo i nie. Patrick ma swoje zamknięcie sprawy, czuje, że przeszła mu ochota na zemstę, czuje coś podobnego jak w Krzyżakach Jurand ze Spychowa, który, jak pamiętamy, poniechał zemsty i znalazł w sobie przestrzeń na wybaczenie. Niekoniecznie jest z tego zadowolony, ale tak czuje. Jeszcze musi mu się to wzystko ułożyć w głowie.
No więc, tak mnie trochę poniosło z tym wyobrażeniem sobie zakończenia sprawy Red Johna.
Przypuszczam, że w pytaniu chodziło o jakby lżejsze ujęcie tematu, ale tak jakoś popłynęłam.
Ten odcinek, co był (6/8), z perspektywy paru dni, wydaje mi się dużo już spójniejszy i coraz bardziej OK, natomiast lękiem napawają mnie kolejne odcinki. Pani z FBI lecąca na Patricka budzi we mnie większą złość niż Red John. ;)
Bardzo ciekawe wyobrażenie. Widzę Aniu że poszłaś w rozdarcie psychologiczne RJ, normalnie zapachniało mi Makbetem.
Nie uważasz Aniu że dzień specjalnie wybrano by pokazać po pierwsze że dzień symbolizuje dobro, noc zło a zło miało przegrać,
dwa - cmentarz - śmierć a za chwilę życie toczy się dalej.
Tak pytania pozostały to fakt.
Już widzę że ochłonęłaś i reanimacji nie potrzeba :) Jest trochę odcinków do końca więc może
Dzięki Paweł. :) Co do Makbeta, to racja, o ile kiedyś, w pierwszych sezonach, bardziej byłam skłonna widzieć Red Johna jako totalnego psychopatę, który nie ma w sobie nic ludzkiego, o tyle później, wraz z pokazaniem przez twórców siedmiu podejrzanych, a na końcu prawdziwego Red Johna, coraz bardziej zaczął mi się kształtować taki obraz, że "Red John też człowiek". Stąd możliwe w moim scenariuszu pokazanie go z jakąś refleksją na temat swojego życia, zła, które popełnił itp. Chętnie zobaczyłabym w serialu w retrospekcji też jakieś sceny z dzieciństwa RJ, młodości, pobytu na farmie Visualize, żeby lepiej zrozumieć co spowodowało, że wszedł na taką drogę.
Dzień jako tło dla tej sceny ma rzeczywiście znaczenie w prawdziwym odcinku. Mnie bardziej pasuje na takie spotkanie noc, z uwagi na nastrój...
Ochłonęłam po odcinku, dzięki. :)
Promo kolejnego odcinka nie nastraja za dobrze, ale miejmy nadzieję, że dopóki piłka w grze, że się tak wyrażę ;), to jeszcze wszystko może się zdarzyć, włącznie ze skruchą Patricka z powodu postępowania wobec Lisbon, a potem naprawianiem tego z jego strony i może faktycznie na koniec sezonu coś między tą parą będzie. Byłby to też materiał na dalszą ewolucję bohatera spajającą resztę sezonu, skoro nie ma już Red Johna. :)
Wszystko ok oprócz końcówki, która jest trochę naiwna. RJ musiał być zabity przez Jane koniec kropka. Patrick nigdy nie wypuściłby wolno szeryfa, a on dobrowolnie nigdy nie poddałby się. To wynika z ich profilu psychologicznego. W sumie scena w kościele jak i na cmentarzu jest jak najbardziej ok, tam leżały żona i córka Jane'a. Ja chciałabym też żeby spotkanie zaproponował RJ. Za mało było między nimi dialogów, podniosłej muzyki, napięcia, a później sceny kiedy wielki Czerwony Jaś umiera nie żałując swoich czynów, ale jednak ze strachem przed śmiercią. Samo duszenie też ok, ale wszystko działo się zbyt szybko, to tak jak ekranizują się książke, wiele pomija się, żeby upchnąć wszystko w 2 godzinach. Tutaj było 40 minut, z czego większość to była ucieczka Jane'a przed FBI. Wątek Red Johna powinien być rozłożony na 2 odcinki. Zabrakło mi też czegoś ze strony drużyny Lisbon, jej bezradność. W tym finałowym odcinku powinna być akcja, reakcja, szok, napięcie, a to był odcinek jeden z wielu. Nie zapada w pamięć tak jak scena z Carterem kiedy po emocjonującej wymianie zdań Jane strzela w centrum handlowym i to jest bardziej efektowne poza tym brakowało mi wyjaśnień i flashbacka, który tutaj byłby bezcenny.
Pomimo, że różnimy się trochę w naszych wersjach (proponujesz Red Johna, który do końca nie żałuje swoich czynów, musi umrzeć itp.), to wszystko inne, co napisałaś jest dla mnie bardzo ciekawe i zgadzam się z Tobą w zupełności!
Dla mnie też był to odcinek trochę za szybki. Fajnie byłoby smakować każdą scenę i dać się tak bez reszty pochłonąć i śledzić film z zapartym tchem...
Widzę też charakterystyczną rzecz, że wszyscy proponujący w tym wątku swoje wersje wyobrażają sobie, że to Red John, a nie Patrick, wyznacza spotkanie. Chyba podobnie czujemy tę postać. :)
Witam. Po wielu latach oglądania tysięcy filmów uznałem, że warto zarejestrować się i rozpocząć wspólne dzielenie się emocjami i przemyśleniami filmowymi. Nie oglądam wiele serialów, ale ten zaintrygował mnie od początku, więc tak jak wy, mam pełen obraz , włącznie z zagadkami, niedomówieniami i wątpliwościami przewijającymi się przez serial.
Przede wszystkim, nie jestem zawiedziony tożsamością Red Johna, ponieważ wiele wątków i elementów pasuje do Szeryfa, a on sam w ostatnim odcinku emanuje enigmatycznością, pewną dozą mroku i magnetyzmu, który można połączyć z wyobrażeniami na temat Red Johna, więc osoba Szeryfa, jego powierzchowność może być zadowalająca w kontekście seryjnego mordercy o potężnych zdolnościach przetrwania i zjednywania sobie ludzi. Wg mnie wiek jest też ok, bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by takie rzeczy jak wpływy, szacunek, strach i siłą przebicia, a jednocześnie nie wzbudzająca podejrzeń egzystencja w społeczeństwie mogły być dziełem młodego człowieka, na pewno nie wszystkie razem!
Niestety nie wykorzystano potencjału aktora grającego Szeryfa w rozstrzygającym odcinku. Na koniec zupełnie zeszpecono jego wielkość, siłę przenikliwości, wielkiej dumy i mrocznego wnętrza! Dlaczego? Nikt o takich cechach, wykreowanych przez wszystkie lata serialu, nie błagał by o litość, nie prosił by o zachowanie życia w tak banalny i prostacki sposób! Leżąc na ziemi po postrzeleniu, prędzej uśmiechnął by się i doczołgałby się do obicia pierwszej ławy w kościele, by trzymając się za ranę i patrząc w oczy Jane'owi, przeprowadzić z nim ostatni dialog swego złowieszczego życia!
Pomijam błąd scenarzystów w realizacji całościowej tego odcinka. To odcinek wieńczący przewodni wątek o największym zabójcy dzisiejszych czasów, więc niepotrzebne są waśnie między agencjami ds ścigania, ich perypetie, ściganie Jane'a. To wszystko jest zbyteczne, można poświecić na to 3 minuty serialu albo rozłożyć odcinek na 2 części i pierwsza ewentualnie może dotyczyć takich wydarzeń, choć w moich oczach to zbyteczne.
Natomiast druga wpadka, to zachowanie Red Johna, gdy zaskakuje go Jane. Nie wolno przedstawiać w ten sposób człowieka, którego wykreowało się na mroczną osobę, zapatrzoną w swoje zdolności, socjopatę, który potrafił żyć w społeczeństwie, dostosować się do niego, a jednocześnie tworzyć otchłań zła, w sobie i dookoła siebie! Taka postać nie może błagać o litość, gdy została postrzelona, a doskonale wie, ze nadal ma swoich ludzi w okolicy - jak choćby kobieta wchodząca do kościoła - pomijając oczywiście już osobowość takiej postaci, jej przekonanie o wyższości, potężną dumę i spokój, który pokazywała przez wszystkie lata walki z Jane'm. Sprzeczne zachowania w stosunku do wykreowanej postaci Red Johna. To mnie zniesmaczyło, bo żądałem logicznej ciągłości postaci, jej zachowań, odwzorowania.
Ogólnie serial był wciągający, watek Red Johna rozbudowywany w ciekawy i tajemniczy sposób. Ostatni odcinek nie był taki słaby, miał swój klimat, pewne elementy świetnie wkomponowane i gdyby nie powyższe kwestie, to mógłby zapowiadać się na wręcz epicki, gdyby był skrupulatnie skonstruowany. Mam sentyment do tego serialu, dlatego chciałbym zaoferować alternatywną wersję, jak z mojej perspektywy powinien wyglądać ten odcinek.
Jane zostaje zaproszony przez Red Johna w określone przez niego miejsce. Zaproszenia dokonuje przez byłego szefa policji albo detektywa. Ustala miejsce, które Jane zna, które przywołuje wspomnienia, a ma złowrogi klimat, przeszywającą aurę tajemniczości i lęku. Zapewne noc była by dobrą opcją. Kościół także nie był zły, gdyby to wszystko działo się w enigmatycznie wybudowanym kościele, gdzie człowiek czuje się niepewnie, to ta opcja przeszła by swobodnie, tyle że to musiałby być kościół na uboczu, daleko od zgiełku miasta i jego wpływu.
Scena może być podobna, ginie osoba pośrednicząca, która była w stowarzyszeniu, jak były szef policji, a potem pojawia się Szeryf. Tyle, że nie ma przy sobie pistoletu, nie boi się Jane'a, i tak ma przewagę, bo blisko są jego ludzie, a Jane jest sam. To wprowadziło by większą sile przebicia do postaci Red John'a, więcej emocji do sceny. Są twarzą w twarz, bez dodatków, choć John ma ewidentna przewagę.
Rozpoczyna się gra, świetnie zagrane pierwsze minuty przez Szeryfa, jego wyrazistość, przeszywający wzrok i pewność. To samo Jane, choć w swoim stylu i sposobie bycia, przenikliwy, ale różnica widoczna. Dialog może być nawet podobny jak w odcinku do sceny postrzelenia, a najlepiej ugodzenia nożem John'a przez Jane'a, dzięki temu nikt nie zjawił by się z pomocą, przynajmniej nie od razu. Wtedy powinno nastąpić to, co wcześniej wyeksponowałem.
Red John uśmiecha się i leząc mówi np. jakie to uczucie Patricku, być pierwszy raz o krok przed wielkim Red Johnem? Jane może nic nie mówić, upaja się chwilą triumfu. Red ciągnie dalej swym pewnym i spokojnym głosem: jesteś spełniony, czyż nie? Próbuje doczołgać się do podstawy ławy kościelnej, by oprzeć się o nią i patrząc Jane'owi w oczy, a jednocześnie trzymając rękę przy ranie, mówi dalej np. gdybym Cie nie znal, pomyślałbym, że łut szczęścia pomógł Ci zmienić sytuację.. Nie, jesteś podobny do mnie, umiesz przewidywać, zaskakiwać, tworzyć coś co innym się tylko śni. Czyż nie to nas łączy.. Plując krwią raczej nie wezwał by pomocy, nie przy jego osobowości, a poza tym chce skupić się na Janie, pokazać ze on tez potrafi zmienić sytuacje na swoja korzyść, nie ucieknie się do takiego prymitywnego wezwania o pomoc.
Chce grac dalej i wygrać, choć krwawi i ma lekko dyszący oddech. Mówi np. dziwna to przyjaźń, znać się tyle lat, a dopiero teraz spotkać się twarzą w twarz..zastanawia mnie jedno Patricku, widzisz dla siebie jeszcze jakiś sens życia gdy mnie zabijesz? To spora przewrotność losu, że zabijając mnie, zabijesz siebie. Już raz przekroczyłeś tę granice, ja nie pamiętam, jak daleko od niej jestem, ale wciąż żyję. Jane np. myślisz, ze ludzie będą wychwalać Cie, utożsamiać się z tobą. Jeśli przeżyję, poświecę życie, by każdy zapomniał o wielkim Red Johnie, by nikt nie próbował go naśladować oddając mu cześć. To tylko zarys, oczywiście wątpię, by John sam odebrał sobie życie i według mnie to złe zakończenie, wiec zrobił by to Patrick. Na koniec wątek pozytywny bądź negatywny. Pozytywny to taki, gdy Jane wzywa posiłki bądź Teresa z ekipa sami przybywają i pomagają przeżyć Patrick'owi, bo wersja pozabijania wszystkich sojuszników Red Johna w tym miejscu była by raczej bajką. Negatywna to taka, gdy Jane zostaje postrzelony przez detektywa czy inną osobę przybywającą na pomoc Johnowi i umiera. Oczywiście dużo tez zależało by od gry Red Johna, głosu, mimiki w tych dialogach, ale myślę że mogło by być ok.
To takie luźne, przybliżone przedstawienie wymyślone na potrzebę chwili po obejrzeniu serialu. Może było by lepsze, gdybym od razu po seansie wpisał ten komentarz.. pozdrawiam:)
Geronimo, podoba mi się Twoja wersja odcinka.
Widzę, że dla obojga nas niezbędnym atrybutem Red Johna jest jego duma i silna psychika oraz do końca bycie sobą (mimo tego, co to "bycie sobą" oznacza w przypadku kogoś o charakterze RJ itp.).
Dialogi, które napisałeś wydają mi się bardzo możliwe w takiej scenie i ciekawe. Mieszanie w głowie Patrickowi, mentalistyczne umiejętności obu tych postaci - też bym chciała to zobaczyć w alternatywnym odcinku.
Fajnie, że piszesz na forum Mentalisty. :)
Dzięki nastasja:) zawsze lepiej jest omawiać emocje filmowe z innymi niż dusić je w sobie i prowadzić monolog w myślach:)
A Ty masz jakieś alternatywne wersje bądź dialogi do tego odcinka? Byłoby miło przeczytać:)
Nie wiem czy mam takie zdolności, ale pomyślę nad dialogami. :)
Masz rację, lepiej pogadać z innymi o przeżyciach po fajnym serialu. Jak miło, że jeszcze tyle odcinków zostało. :)
Błędem było wybranie RJ na pewnym etapie, Dla mnie: idealnie by było gdyby od początku Heller wybrał RJ i aktor grający tego bohatera grałby tożsamość RJ od początku w każdych scenach mogli nagrywać pełne sceny, w jaki sposób RJ dokonuję, planuję swoje zbrodnie itp. A w odcinku rozstrzygnięcia zagadki pokazać sceny i wyjaśnienia!! a nie zlać to nad czym tak się skupialiśmy.. na każdym elemencie, który i tak był za przeproszeniem ch**a warty. Takie przypasowanie sobie szeryfa po paru latach to moim zdaniem kpina i bezsens i oszustwo i co tylko najgorszego mogli zrobić. Mam nadzieje, że powstanie film oparty na tym serialu ale rozegrany tak aby na końcu nie było rozczarowań i z zadbaniem o szczegóły.
A parę baranów nadal twierdzi że wątek RJ nie był ważny. Brak słów. Mimo wszystko dziwi mnie twoja ocena na poziomie 10. 6 sezon owszem do feralnego odcinka był świetny, wcześniej było różnie. Ja zawiodłem się rozwiązaniem wątku Red Johna i za to w życiu nie postawiłbym 10 dla serialu.
Jako autor wątku proszę o nie obrażanie innych użytkowników. Z chęcią przeczytam Twoją wersję alternatywnego zakończenia.
Też postanowiłam dopisać swoja wersję. Nastasja i Geronimo napisali ciekawe teksty.
Ja w odniesieniu do tego, że ten odcinek był dopiero 8 , a nie kończący serial, to takie rozwiązanie jak było akceptuję. Stanowi po pierwsze, zakończenie motywu zemsty, która była imperatywem Patricka . Sfinalizowano to tak, że Jane miał wyższość nad wrogiem, okazał mu pogardę i go upokorzył. Czyli to był finał zemsty Patricka , a nie finał RJ.
A po drugie inne motywy też były takim zalążkiem przyszłych odcinków i dalszego losu bohaterów, np : Cho i jego zdecydowana i odważna postawa daje impuls do rozwijania jego postaci, z kolei Grace i Rigsby, pokazani tak, jakby byli już wyczerpani dotychczasową rolą , i tu wiadomo , że odejdą z czynnej służby, Lisbon oraz jej świadoma i taka bardzo poświęcająca się dla Patricka postawa, wiadomo że poniesie ona konsekwencje i się na to godzi , więc czekamy na te konsekwencje i dalszy ciąg, oraz że Patrick jakoś jej pięknie za poświęcenie podziękuje
Natomiast , gdyby ten odcinek miał być finałem serialu to już inna sprawa, wtedy bym go widziała inaczej w sensie prowadzenia akcji i roli zespołu Lisbon. Mniej pościgów, więcej nawiązań do RJ i więcej czasu poświęconego na potyczkę.
Np. : Patrick dostaje telefon, w którym RJ tym swoim zmodulowanym głosem mówi jakiś fragment z wiersza np
When the stars threw down their spears
And water'd heaven with their tears,
Did he smile his work to see?
Did he who made the Lamb make thee? i dodaje,
- właśnie podałem ci czas i miejsce, na którym czekam, jeżeli nie odgadniesz, gdzie i kiedy, lub nie przyjdziesz zupełnie sam, to już nigdy mnie nie zobaczysz i na zawsze pozostaniesz złapaną przeze mnie ofiarą.
Po czym rozłącza się.
W tym momencie na strych Jane'a wchodzi Lisbon, która chwilę wcześniej przyszła , na mające się odbyć za pół godziny , spotkanie z Abbottem, Teresa widząc Patricka jeszcze leżącego w ubraniu na swojej " pryczy" mówi - wstawaj, zaraz musimy wszyscy być na dole. Wypowiedziawszy te słowa , spostrzega, że Patrick ściska w dłoni telefon w sposób, jakby go chciał połamać, a wyraz twarzy zdradza skrajne emocje, co jest u Jane'a bardzo rzadkie, więc domyślając się , kto dzwonił pyta - Co powiedział Bertram ?
Jane zrywa się i patrząc w oczy Teresy mówi - Muszę iść, znajdę cię, wszędzie i zawsze, jeżeli tylko zechcesz na mnie czekać. Szuka chwilę czegoś, po czym daje jej inny telefon i mówi , miej go przy sobie, nikomu o nim nie mów, ja zadzwonię, po pierwszej rozmowie ze mną go zniszcz.
Wybiega w pośpiechu, wsiada do citroena i odjeżdża. Zaraz po przejechaniu paru przecznic, zostawia otwarte auto w bocznej uliczce, kładąc swój telefon w widocznym miejscu. Jane odchodzi pośpiesznie. Teraz widzimy znów biuro CBI.,
Lisbon, która po słowach Patricka i jego wyrazie oczu ( był w stanie , w tak skrajnych emocjach negatywnych, spojrzeć na nią z całą siłą maskowanego dotąd uczucia), usiadła na krześle i patrząc w pokryte nalotem ( lepiej brzmi niż brudne :)) czasu okno, przypomniała sobie chwilę, w której dotarło do niej po raz pierwszy, że Patrick nie jest jej obojętny.
Tu pojawia się , krótka reminiscencja pokazująca moment jak Lisbon zawiozła Jane'a do jego domu ( on był wtedy w stanie wybiórczej amnezji) i przypomniała mu tym samym o tragedii, nie pokazano nam na wizji jak zareagowała Teresa na szok , w jakim musiał pozostać jakiś czas Patrick po odzyskaniu pamięci, i teraz uwidoczniono by tą chwilę, ja ją sobie wyobrażam , ale nie będę opisywać , bo mi za długi post i tak wychodzi.
Z zamyślenia brutalnie wyrywa Lisbon wtargnięcie kilku agentów FBI na strych, przeszukują oni pomieszczenie w poszukiwaniu jakichś wskazówek.
Abbott zdenerwowany pyta Teresę , gdzie zmierza Jane, a ta stwierdza, że nie wie, że wybiegł w pośpiechu i nic jej nie powiedział.
FBI, która miała telefon Jane'a na podsłuchu , śledziła też jego sygnał przez GPS .Trzymano się na dystans, by nie być szybko zauważonymi. Podążając za citroenem agenci mieli pecha, bo co prawda szybko znaleźli auto, gdyż GPS im wskazał moment zatrzymania, ale sygnał nadal oddalał się i oni zakładając, że aparat nie jest już w rękach Patricka wezwali posiłki dla przeszukania w okolicy dróg ucieczki Jane'a, a sami prowadzeni sygnałem znaleźli telefon u motocyklisty, który zajmował się krążeniem po zaułkach i czatowaniem na rzeczy dające się łatwo ukraść.
Abbott poniósł spektakularną i ośmieszającą FBI klęskę, ale dalej miał treść rozmowy i zaprezentował ją Teresie i zespołowi żądając , by mu pomogli znaleźć miejsce spotkania. Namierzenie aparatu, z którego dzwonił RJ nie udało się.
Teraz widzimy znów Patricka, okazało się, że przewidział on kroki FBI oraz kroki RJ i miał przygotowany inny, nikomu nie znany samochód , którym odjechał i teraz jest w drodze do również wcześniej starannie wybranej kryjówki.
Abbott jest zirytowany milczeniem lojalnych w stosunku do Patricka agentów, uświadamia im, że jeżeli nie odczytają sensu zwrotki, a Bertram ma za sobą wsparcie, to Jane sam nie ma szans i zginie, ważne żeby mu pomóc. Obiecuje , że wprawdzie ich wszystkich będzie musiał zweryfikowąć ,ale jak okażą się niewinni to da im pracę.
Teresa nie wierzy w szczere intencje FBI, ale zgadza się z koniecznością pomocy i jedyne co jej przychodzi na myśl to cmentarz , gdzie leżą bliscy Patricka, i czas, jako moment pogrzebu, bo po śmierci żony i dziecka, Patrick zgodnie z tekstem, stał się " barankiem" i tam "lały się jego łzy, a zło triumfowało podwójnie,
Cho z kolei wskazał dom Patricka jako takie miejsce, a czas , to moment w którym Patrick przeczytał list RJ, przybity do drzwi.
Zaczęto planować akcję, Abbott kazał obstawić dom i cmentarz od dziś do odwołania i obserwować wszystko. Oczywiście inne , tzw, zwyczajowe postępowanie w śledztwie też kontynuowano. Osiągnąwszy co chciał, agent FBI zabrał odznaki zespołowi, kazał na mocy posiadanego nakazu zabrać im też broń i wręczył zakaz opuszczania miasta. Kamera pokazuje nam złość i bunt zespołu , a Lisbon zaprasza ich do swego mieszkania.
Sam Patrick ,w swojej kryjówce, jako czas odczytał godzinę pogrzebu, jako datę jutro, bo logika wskazywała, że RJ sie śpieszy, a dzwonił "dziś" już po godzinie, w której kiedyś odbył się pogrzeb, a jako miejsce to odgadł tą starą stodołę, przed którą swego czasu Patrick zwracał twarz ku słońcu odpoczywając od klimatu zbrodni , a odwróciwszy się zobaczył " pierwotny symbol RJ". Patrick wiedział, że Red John wybrał to miejsce i że związek ze zwrotką wiersza jest taki : tu właśnie po pierwszych zabójstwach RJ patrzył w gwiazdy i poczuł moc zła, postanowił namalować swój symbol i realizować swoje chore żądze, wielkości i mordu. Ta chwila była zaczątkiem nieszczęścia Patricka ( łzy), ale też i jego zmiany ( baranek).
Nadchodzi chwila ostatecznej rozgrywki, Patrick przyjechał pół godziny wcześniej, porzucił auto na poboczu, w pewnej odległości od miejsca przeznaczenia i ruszył pieszo. Widzimy teraz RJ jak z przygotowanego punktu obserwacyjnego , śledzi teren wokół przez lornetkę, by mieć pewność, że Patrick przybędzie sam.
Widzi, jak Jane się zbliża, podchodzi do wejścia, w którym jest zamontowany czujnik metalu, Patrick przechodzi w głąb, czujnik milczy , RJ schodzi na dół, widzimy triumfalną twarz szeryfa, który celując do Jane'a każe mu zejść do piwnicy mówiąc -
pewnie już dawno wymyśliłeś, że to ja , co ci za wiele nie dało i nie da, zobacz jaką będziemy mieć widownię.
Okazało się, że więził on w stodole , w piwnicy , która kiedyś była miejscem jego pierwszego mordu, Bertrama. RJ kpi z Bertrama, mówiac - zdawało ci się, że Blake Assocciation miało nad czymś kontrolę, że Ty tam wiele znaczyłeś, że rozumiałeś mechanizmy, a byłeś tylko marionetką, narzędziem w moich rękach, będziesz świadkiem jak sam jeden, pokonuję geniusza.
Tego Patrick sie nie spodziewał, że zobaczy Bertram tutaj, ale nie traci głowy, patrząc na skrępowanego i przerażonego Gale mówi do RJ -
Przewidujesz, że zginiemy obaj, dlatego chcesz zostawić świadka, dobrze, musi być ktoś , kto opowie o twoim nędznym końcu i tajnikach nędznego życia, gdyby nie tacy jak Bertram i inni byłbyś nikim, dawno wsadzonym do więzienia żałosnym dewiantem,
RJ , który na każdy przejaw krytyki jego wielkości reaguje wściekłością, strzela impulsywnie do Bertrama i stwierdza z ironią, patrząc z satysfakcja myśliwego na Patricka
- Twoje słowa, Twoje czyny są zawsze dla mnie inspiracją, dlatego tak długo trzymałem cię przy życiu, zabawne było patrzeć jak nieświadomie byłeś z jedna z moich licznych , zabawek- wskazówek, kogo zamordować, a z kim zabawić się inaczej, Panzer to była dobra zabawa, Kristina jeszcze lepsza, ty jesteś zwieńczeniem. Wiesz, że nie strzelę do ciebie, to za proste, widzę, że broni nie boisz się wcale patrz, odkładam ją. Teraz ci pokażę jak powstaje mój symbol i ty mi w tym pomożesz. Podejdź do Bertrama i zanurz palce w jego krwi.
Patrick stał dalej , nic nie mówiąc i nie wykonując polecenia
RJ wyciągnął nóż i ruszył w kierunku Patricka, by go zmusić do wykonania rozkazu
Nagle, Jane błyskawicznie wyciągnął coś spod marynarki ,był to gołąb ,który rzucony w kierunku twarzy Szeryfa rozpostarł błyskawicznie skrzydła ( odruch ptaka), mający skrajną fobię RJ, wpadł w panikę i cofnął się zasłaniając twarz rękoma, Patrick szybko doskoczył do niego i wstrzyknął mu substancje paraliżującą ciało, od teraz RJ wszystko słyszał i widział , ale nie mógł wykonać , żadnego gestu.
Jane patrząc mu w oczy powiedział - ta substancja działa chwilowo, szybko ulegnie rozkładowi i nie będzie po niej śladu, jest po to, żebym mógł strzelić tak precyzyjnie, żebyś przeżył, ale został sparaliżowany od szyi w dół, będziesz miał dużo czasu, by czuć klęskę, a ja aby napawać się zemstą, dopóki mnie to będzie obchodziło, później zamierzam żyć pełną piersią i być szczęśliwy.
Pada strzał, Jane wybiega ze stodoły i biegnie w kierunku drogi , tam od jakiegoś czasu stoi , jak widać wcześniej zamówiony samochód, Patrick wsiada i odjeżdża.
Zespół Lisbon nie posłuchał Abbotta i szukał Patricka , wymyślili w końcu to miejsce i znaleźli przy drodze porzucony samochód , w tym momencie zadzwonili po FBI, podjechali na miejsce, zastali dwie zakrwawione ofiary, Van Pelt i Rigsby zaczęli tamować krwawienie z rany szeryfa, Cho sprawdzał oznaki życia Bertrama, Lisbon wypuściła na wolność gołębia, zrozumiała kto jest Red Johnem.
Serial kończy się jak FBI znajduje martwego Bertrama i ciężko rannego RJ , kamera pokazuje przerażenie i bezradność w oczach mordercy.
Lisbon odbiera dyskretnie telefon i widać ulgę na jej twarzy , a potem szczęście, mówi - będę na ciebie czekała, tyle ile trzeba. To co powiedziałeś, to były piękne słowa.
The End
@Joewel
Dzięki za założenia ciekawego tematu.
Jejku, jestem pod wrażeniem. :)
To się czyta jakby naprawdę oglądało się film!
Ciekawie bardzo z tą stodołą jako miejscem spotkania, wierszem-szyfrem i jego interpretacją, a i cały rozwój akcji jest bardzo fajny.
Ogromne dzięki również za te piękne momenty:
"był w stanie, w tak skrajnych emocjach negatywnych, spojrzeć na nią z całą siłą maskowanego dotąd uczucia";
"Jane zrywa się i patrząc w oczy Teresy mówi - Muszę iść, znajdę cię, wszędzie i zawsze, jeżeli tylko zechcesz na mnie czekać.";
Oraz dalsze sceny pokazujące ich uczucia (niektóre pozostawione naszej wyobraźni). :))
Naprawdę nie spodziewałam się poczuć takiego ciepła czytając wersję zakończenia losów Red Johna, ale jest to bardzo fajne przeżycie.
Zemsta na Red Johnie naprawdę okrutna - chyba najgorsza, jaką można sobie wyobrazić (żeby żył, ale był sparaliżowany, pozbawiony sprawstwa, które było esencją jego życia). Może jednak Patrick nie strzelił aż tak precyzyjnie...
Podoba mi się ten odcinek. :)
Nietuzinkowe przedstawienie ważkich chwil dla Jane'a i Teresy:) ciekawy opis, naprawdę:)
Może samo przetrzymywanie Bertrama niekoniecznie pasowałoby, bo jednak to był pionek i Red John posłużyłby się, tak jak w odniesieniu do ostatniego odcinak, kimś ze swych ludzi do zabicia go, pokazując że szef policji nic nie znaczył, może nawet nie miał przywileju być zabitym przez samego Reda. To miała być rozgrywka między Jane'm a Johnem, bez publiki, bez dodatków, tylko oni dwaj, na krańcu dróg.
Duży plus za ogólny zarys odcinka i możliwe pomysły:) fajnie:)
Zastanawiam się, czy nie lepiej było wynająć przenikliwych fanów serialu bądź poprosić ich o ewentualny skrypt ostatniego odcinka, tak by mieć perspektywę wielu możliwych zakończeń plus wywnioskować z nich klimat i siłę dialogów miedzy dwoma głównymi bohaterami. To na pewno przyniosłoby lepsze rezultaty, gdy przeglądam interesujące, alternatywne zakończenia stworzone przez fanów mających głowę na karku, rozsądnych, logicznie trzymających się idei postaci i ich zachowań z zachowaniem odpowiedniego klimatu. Czyż nie?:)