Zauważyłam. MOże to koniec Red JOhna? O_O
Odcinek przeciętny.
Gdzie się zapodział nowy Chief??
A Carmine, to co? Jak byk czerwień. http://pl.wikipedia.org/wiki/Karmin
Pomijając kwestię odpuszczenia tematu Red Johna: Odcinek całkiem przyjemny, miło było dowiedzieć się czegoś o Lisbon. W ostatniej scenie zabrakło mi Jane'a. Byłoby ciekawie, gdyby słyszał rozmowę Lisbon z bratem. Miałby okazję dowiedzieć się więcej o Teresie. Byłam przekonana, że będzie jakieś zbliżenie kamery na twarz Patricka, czającego się za lodówką... ;)
Nie podoba mi się strona w jaką zmierzają relacje Jane'a i Lisbon. Jestem zwolenniczką Jisbon, chociaż sceptyczną. Chciałabym by chemia między nimi jakoś się rozwinęła, ale rozumiem (i częściowo podzielam) obawy, że mogłoby to zabić ducha serialu. W każdym razie podobało mi się niedopowiedzenie jakie było. Podobało mi się delikatne aluzje, jakieś subtelne wstępy do flirtu, końskie zaloty... Teraz nic już nie jest niedopowiedziane. Zniknęła chemia, w moim odczuciu, pozostały relacje czysto braterskie. Lepiej było, kiedy jednak coś tam wrzało. Teraz mam wrażenie że dwójka bohaterów droczy się ze sobą, w sposób zupełnie aseksualny i bezpłciowy. Dalej jest zabawnie, ale brakuje mi iskry.
Zauważyłam że coraz częściej piszę, że coś mi się nie podoba w serialu. Albo staję się zrzędą albo coś się psuje. Mam nadzieję, ze jest jeszcze trzecia, ukryta opcja. :)
Dokładnie, przecież karmin to odcień czerwieni. ;)
Odcinek bardzo dobry, alem ogólnie jakoś Jane'a brakowalo. Może jakiejś dłuższejsceny z nim i bratem Lisbon. Wypadek Cho mnie za to rozśmieszył na calego, jestem bez serca. :)
Zgadzam sie na całej linii jeśli chodzi o Jisbon. Ale chyba jest wielu fanów, ktorzy za nic nie chcą zobaczyć czegoś głębszego niż przyjaźń między Lisbon a Janem. Sam Baker też kręci na to nosem, nie wiem jak Tunney. Takie trochę flirtujące relacje z pierwszych dwóch sezonów bardzo fajnie się oglądało, najbardziej chyba lubię odcinek, kiedy są na zjeździe absolwentów.
Ona też nie jest specjalną fanką takiej opcji, ale chyba nie oponuje tak stanowczo. Czytałam niedawno wywiad z Tunney w którym mówiła, że jej rodzice są wielkimi fanami Simona i czekają na ich "związek". Ona sama mówi raczej, że ich relacje z ekranu przypominają te z życia. Droczą się ze sobą, jak brat z siostrą. Dlatego śmiałam się, czytając wspomniany wywiad, w którym Robin mówiła również, ze rodzice dzwonią do niej, żeby chwalić tylko Bakera. Każą przekazywać wyrazy uwielbienia, na co Tunney reaguje słowami "daaaaaaad". No cała Lisbon! :D
Zgadzam się z natalle, mam przeczucie, że serial troszkę się popsuł. Odcinek był dobry, ale ta początkowa scena, w której nagle wszyscy policjanci w mig odgadują, co stało się ze zwłokami policjantki, była deczko naciągana. Obawiam się, że scenarzystom powoli wyczerpują się pomysły... Brakuje mi tu trochę jakieś nowej postaci na miarę Hightower lub La Roche'a, ciekawszych relacji na linii Lisbon-Jane, Rigsy-Van Pelt. Cho też coraz rzadziej się pojawia. A RJ? Ani słówka...
Wiecie co?
A ja mam nadzieję, że to taka cisza przed ogromną burzą.
Liczę na to, że odcinki od 4x02 do mniej więcej 4x08 będą dotyczyły "błahych" spraw, a w pewnym momencie serial ruszy z kopyta, wywróci akcję do góry nogami i z wypiekami na twarzy będziemy oczekiwac kolejnych odcinków w nadziei, że sprwawa Czerwonego Jasia będzie pojawiała się w mniejszym lub większym wymiarze czasowym w każdym z odcinków (tak jak to miało miejsce w sezonie trzecim, gdzie od momentu podpalenia gościa w CBI każdy odcinek coraz bardziej przybliżał nas do RJ).