Muszę przyznać, że bieda z nędzą trzy pierwsze odcinki drugiego sezonu.
UWAGA SPOJLERY
Jeszcze pierwszy odcinek jakoś się sprawdził, miał sensowne zawiązanie akcji na początku, trochę zdecydowanie za dużo narracji z offu, która tak naprawdę pchała całą fabułę, ale prócz tego spoko postaci, no i standardowy dla tej serii zwrot akcji na samym końcu. Nic wielkiego, ale też nic złego. - 6/10
Drugi odcinek z Jai White'em ciut gorszy. Jak to na tę serię przystało, przerost formy nad treścią. Dość niedorzeczna fabuła i przewidywalny zwrot akcji na końcu, jednak przynajmniej dużo akcji było, co jeszcze jakoś rekompensowało schemat za schematem.
Najgorszy jednak był odcinek z Adkinsem. W zeszłym sezonie on i White mieli jeden z fajniejszych odcinków, ze świetną akcją, no a tutaj po prostu bzdura za bzdurą. Zupełnie nie kumam tego kolesia, który snuje się i przegrywa raz za razem, wiedząc że przegra, jego zachowanie jest idiotyczne, a sam motyw ze statkiem dość słabo wypada. Do tego efekty gorsze niż w Gwiezdnych Wojnach i to Nowej Nadziei, oryginalnej wersji. Ogólnie straszna nuda.
Ogólnie każdy epizod można do 10 minut streścić. Bo każdy z tych odcinków miał taką samą akcję - 3/4 fabuły to jakaś sztampa i na końcu niby niespodziewany zwrot akcji. Tylko te pierwsze 3/4 odcinka zawsze trudno wytrzymać. No i ocenzurowali cycki!!!!!! Porażka.
Miałem polemizować z Tobą, że drugi odcinek był lepszy od pierwszego, ale tuż przed wysłaniem wiadomości dotarło do mnie, że oglądaliśmy je w innej kolejności (inną widzę na FW i w AXN, inną na Wikipedii).
Jeśli pierwszym odcinkiem była u Ciebie "Whisky", a drugim "Endomorf" to przyznaję Ci rację. "Whisky" miało fajny pomysł na zawiązanie akcji i finałowy zwrot i w drugim sezonie był to dla mnie jeden z dwóch najlepszych odcinków.
Odczucia wobec "Second chance" podobne - odcinek bez pomysłu, pozbawiony ciekawej akcji i zwieńczony kompletnie od czapy. Chyba powstał tylko dlatego, żeby dekoracje do "Lojalnego Kondora" się nie zmarnowały (tam jest i akcja i sensowniejszy powód wizyty na tej planecie [choć trochę sprzeczny z tym pokazanym przy Adkinsie])
Najciekawszy był finałowy epizod "Back to reality" fajnie nawiązujący do "Pamięci absolutnej" z jedną drobną, acz znaczącą zmianą w działaniu procesu.
Pierwszego sezonu nie oglądałem, ale drugi jest do zapomnienia. Może ze dwa-trzy odcinki się jakoś bronią.