Wycieczka szkolna do miasteczka pionierów, których odgrywają bardzo wierni swym obowiązkom pracownicy, plus miszmasz 'Ściganych' i 'Szklanej Pułapki'. Sporo świetnych tekstów (southparkowy Hans oczywiście przodował - I'm a fucking bad man!' - ale i Garrisonowi się coś trafiło - 'Please. If you must take anyone... don't take me. This kids are worth more to you' :P). Poza tym, jak na akcyjny odcinek przystało, działo się dużo i było bardzo emocjonująco. Charakterystycznego humoru rzecz jasna też nie zabrakło ;). Mówiąc krócej - jeden z najlepszych odcinków z tej serii.
...ale nie rewelacyjny, humor raczej taki sobie. Jak zobaczyłam southparkowego Hansa, to myślałam, że spadnę z krzesła. Szkoda tylko, że nie dali bardziej głębokiego głosu, żeby brzmiał jak oryginał. No i zabrakło mi southparkowej wersji Bruce'a w białym podkoszulku. Ale pewnie uznali, że Hans fajniejszy :D
Wyjątkowo słaby odcinek. Motyw z atakiem terrorystów był już eksploatowany wiele razy. Nie wiem, czemu służyć miało zabijanie ludzi w tym odcinku. Nie śmieszyło ani trochę. Podobnie drażniło udawanie pionierów. Teraz najgorsze - Butters. Ten dzieciak zawsze był nieśmiały, zastraszony i w ogóle dupek. A tutaj okazuje się, że ma charakter silniejszy od Cartmana! Co to ma być?!
Jeśli następne odcinki mają być na poziomie "Super Fun Time" (nawet tytuł chybiony) to już raczej czas zakończyć produkcję serialu, panowie Stone i Parker.