Właśnie skończyłem oglądać wszystkie odcinki tego serialu i muszę stwierdzić, że producenci naprawdę postarali się, by z czegoś, co było pewniakiem (sezon 1) zrobić totalny syf. Ogólnie nie jestem fanem Davida Lynch'a, ale naprawdę napaliłem się na ten serial po obejrzeniu pierwszego odcinka. W ogóle pierwszy sezon jest naprawdę dobry - klimat jest świetny, fabuła trzyma w napięciu i jest to "coś", co sprawia, że serial ogląda się dobrze. Ale niestety tak jest tylko przez kilka odcinków. Później David Lynch widocznie wypił trochę za dużo wody brzozowej i najarał się siana przez co w jego pale zaczęły się kształcić dziwne wizje, którymi niestety podzielił się z innymi w drugim sezonie tego serialu. Właśnie ten gościu popsuł Twin Peaks. Ale to nie było jedynym gwoździem do trumny. Karygodne błędy również zniszczyły ten serial, min.:

1. Każdy odcinek (a nawet i w szczególności ten ostatni) kończy się chamskim cliffhangerem. O ile z początku mi to nie przeszkadzało, to w ostatnich odcinkach doprowadzało mnie do szału, bo nierzadko przez 40 minut nic specjalnego się nie dzieje, a dopiero pod koniec akcja nabiera tempa i pozostaje spory niedosyt.


2. Serial powinien skończyć się po wyjaśnieniu sprawy Laury (15 odcinek). A postacie takie jak Jean Renault, Windom Earle, czy Annie są wepchane na siłę i nie wnoszą zupełnie niczego do serialu.

3. Partactwo Davida Lyncha, czyli olbrzym, karzeł, Bob, czarna chata oraz wszelkie dziwne wydarzenia takie jak wypadek żony Ed'a, wizje Coopera czy załamanie nerwowe Bena i Lelanda. Czy nie można tego pokazać w normalny i logiczny sposób? Po co robić filmy, które tylko 0,0001% ludzi zrozumie?

4. Niewyjaśnienie sporej liczby wątków (chodzi mi o ostatni odcinek, chciałbym zaspoilerować, ale nie mogę).

Podsumowując, Twin Peaks to serial, który miał ogromny potencjał, ale został on zmarnowany, bo trafił on w niewłaściwe ręce. Szkoda. 4/10