Nikt nie wspomina o wydarzeniu z czarnej chaty, które wiele wyjaśnia. Mianowicie Cooper poszedł
do chaty po Annie, swoją ukochaną. Dzielnie opierał się sile nieczystej, który przyjął postać BOBA.
Aż do momentu, gdy zobaczył Annie, która mu powiedziała, że wie kto ją zabije, a zabije ją jej
mąż. Podobnie Laura wiedziała, że zabije ją jej ojciec, co powiedziała Cooperowi w śnie oraz
przyjacielowi, który nie wychodził z domu. Czyli Annie miał zabić sam Cooper, ale w przyszłości.
Agent w tym momencie się przestraszył i zaczął uciekać, gdyż wiele mu się rozjaśniło. A gonił go
Cooper z przyszłości, czyli opanowany przez BOBA.
Ogólnie to warto zagłębić się w symbolikę, ponieważ po głębszej analizie zauważa się wiele
spraw, które wcześniej nie były takie jasne.
Agent był usposobieniem dobra, samodyscypliny i wyjątkowej siły ducha, pewnie dlatego stał się
kąskiem dla samego BOBa, który od początku chciał go przejąć dla siebie.
Ponadto wydaje mi się, że prawie każdy z bohaterów posiadał swoje drugie gorsze oblicze. No
może właśnie poza Cooperem czy TRumanem. Do miana niewinnych istot pretendowały także
Shelly, Donna czy Audrey. Tak przynajmniej się wydawało Windom Earle, który myślał, że jedna z
nich stanie się miss Twin Peaks. A miss była kluczem do bram chaty, które tak podążał
psychopata. Ostatecznie do miasteczka przyjechała Annie, która była najprawdziwszym wzorem
cnót, w końcu przyjechała z samego klasztoru. I to ona została miss, i to właśnie w niej zakochał
się agent.
Wydaje mi się także, że podczas interpretacji powinno się zwrócić uwagę na sam las, który jest
sercem wszystkich wydarzeń. Las jest złem, które karmi całe miasto. W końcu tartak to
najważniejszych ośrodek przemysłowy w mieście, a funkcjonuje w oparciu o drewno pozyskane z
lasu. Drewno to było także eksportowane na Daleki Wschód, skąd pochodziła Josie, jak wiadomo
kobieta morderczyni, która skrywała swoje oblicze pod płaszczem urody i niewinności. Ona tez
miała jakieś związki z BOBem. A ponadto pamiętajmy, że w ostatnim odcinku Annie i Cooper
rozmawiają o lesie, który rzuca cień, jak to określiła Annie. A kandydatki na miss miały
przygotować wystąpienie właśnie o ochronie lasu. Lasu, który tak naprawdę należało zniszczyć,
bowiem w nim kryły się wrota do domu zła.
Wyraźnie widać też jak agent Cooper nasiąka klimatem miasta i jak ono go wykańcza. na początku
przyjeżdża taki super zorganizowany, pewny siebie, ćwiczy jogę itd. Z czasem staje się coraz
bardziej zmęczony, zasypia itd. Czyli miasteczko go wykańcza.
Jeśli chodzi o olbrzyma i kelnera to kelner jest tym złym obliczem, a olbrzym dobrym. Bowiem to
właśnie olbrzym przestrzega go przed błędami, na przykład w momencie gdy Cooper całuję Annie,
ten mówi mu, żeby tego nie robił. Wiadomo dlaczego. A kelner jest tym złym, który przy okazji poi
go kawą, prawdopodobnie z dodatkiem jakichś złych mocy czy coś w tym stylu. Dlatego karzeł
pokazuje mu kawę i wyjaśnia, że w rzeczywistości nie była tym, czym się wydawała.
Mam jeszcze głowę pełną wątków, ale już mi się nie chce pisać.
Czy ktoś może myśli podobnie jak ja?
Dlatego też w czarnej chacie Laura mówi Cooperowi "Do zobaczenia za 25 lat". Za 25 lat zabije on Annie (widocznie swoją przyszłą żonę) i trafi do czarnej chaty.
Jeśli chodzi o olbrzyma, który przestrzega Coppera przed błędami, to w momencie kiedy agent całuje Annie może chodziło mu o to, żeby Annie nie startowała w konkursie piękności. Zaraz przed tym jak olbrzym się pojawia Annie mówi, że może powinna wystartować, a Cooper z kolei mówi o niej "królowa". Gdyby królową nie została, to Windom Earle by jej nie porwał.