Zaczęłam oglądać ze względu na ten cały szum, jaki wokół siebie zrobił. Dobrnęłam do piątego odcinka, i mam dość.
Po pierwsze: największą wadą serialu jest jego schematyczność:
-próba zbliżenia się Mariette do Adriena - pojawia się Władca Ciem - zamienia jakąś pozytywną postać w czarny charakter - transformacja "BLACK, WYCIĄGAJ PAZURY", "TIKKI KROPKUJ" (swoją drogą, zawsze czuję się zażenowana, kiedy wypowiadane są te 'zaklęcia') - Walka - Szczęśliwe zakończenie, nieudany 'podryw' Adriena przez Marinette.
Już po kilku pierwszych minutach trwania odcinka potrafię domyśleć się, kto będzie 'tym złym', dlaczego, i jak mniej-więcej epizod się zakończy.
Po drugie: zżynki. Nie mam nic do seriali, których twórcy inspirują się konkretnymi studiami czy dziełami, ale wszystko powinno mieć jednak jakieś granice. A Miraculum wygląda jak parodia Marvela i Anime.
Po trzecie: brak logiki. Min. jak to możliwe, że Adrien i Marinette nie rozpoznają siebie w przebraniach, ba, nikt ich nie rozpoznaje, chociaż ich specjalny wygląd praktycznie wcale się nie różni od tego codziennego?
Na plus za to zaliczam wątek przedstawiający relacje Adriena z ojcem, póki co jedyny, który jako-tako trzyma poziom i jest trochę dojrzalszy od reszty.
Zupełnie nie wiem, skąd bierze się zachwyt, jaki ten serial wywołuje?
Może powinnam oglądać dalej, bo się rozkręci?
Też tak miałem.
Kiedy tylko zobaczyłem zwiastun tego g...a, chyba w lutym tego roku, od razu domyśliłem się że to jakiś kicz (łagodnie powiedziane !) zżynający z czego się tylko się da (anime, Marvel, wiadomo...)
Po prostu nie mogę pojąć fenomenu tego czegoś.
Pomysł bohatera przeistaczającego się w kota (mimo całej mojej miłości do świata zwierzęcego, kot, po lisie to moje ulubione zwierzę...) uważam za, delikatnie mówiąc, nietrafiony.
Fabuła każdego odcinka jest de facto taka sama (bo inny jest chyba tylko złoczyńca i sposób pustoszenia Paryża.), nie znałem chyba dotąd tak schematycznego serialu.
Plusem jest chyba tylko sam sposób animacji.
Z kolei, gdy obejrzałem (w marcu, z napisami.) odc. Volpina (pol. Lisica, premiera niedawno.), ostatecznie zdecydowałem się, łagodnie to nazwawszy, zbojkotować ten serial.
Obecnie oglądam to wyłącznie dla beki z głupoty fabuły i twórców, chociaż, szczerze mówiąc, czasem nie wiem, czy śmiać się, czy płakać...
Cytując Zbigniewa Stonogę: ,,szkoda strzępić ryja"...
Znam coś bardziej schematycznego:
http://m.filmweb.pl/serial/Yattaman-1977-119655
Spoko, mówiłem tylko, że Miraculous jest najbardziej schematycznym ze znanych mi seriali, choć wcale nie twierdzę, że nie ma gorszych pod tym względem...
Cóż, ze wszystkim się w zasadzie zgodzę, nie licząc tego że serial zrzyna z anime. Podobieństwa do anime nie powinny nikogo dziwić bo to początkowo miało być anime ( efekt współpracy francusko-koreańsko-japońskiej) ale twórcy ostatecznie zmienili zdanie. Co do całego szumu to sam tego do końca nie rozumiem, być może jest to spowodowane faktem że jest miernie ale może być ciekawie a nawet bardzo ciekawie. Jest w tym serialu parę wątków które mogą potoczyć się ciekawie (głównie wątek rodziny Adriena) a poza tym sam pomysł na uniwersum i superbochaterów jest nawet orginalny i może w przyszłości zostanie ciekawie rozwinięty. Generalnie większość ludzi jest do tego nastawiona dość sceptycznie i jednocześnie czeka na kolejny sezon (głównie ze względu że może będzie lepiej), ja w zasadzie też trochę czekam.
1.Jest modelem
2.Gra na pianinie
3.Trenuje szermierka
4.Zna chiński
5.Świetny uczeń
A Marinette?
1.Ma talent w projektowaniu ubrań
2.Patrz 1
Czyli niestety cywilne Marinette jest jak czupiradlo przy Adrienie... Mogłaby przynajmniej grać na pianinie dla większej równowagi w końcu jest bardzo podobna do Musy z ,, Klub Winx"
zasadniczo to projektowanie ubrań czy okładek płyt dla światowych gwiazd rocka to raczej nie jest takie nic. Cena zaprojektowania takiej okładki dla "zwykłego znanego zespołu" to 10 tys €, choć te najdroże to może być nawet 100 tysięcy.
Ciekawsze są przeoczenia twórców, choćby to jak pokazali dom Marinette. Naprzeciwko Katedry Notre Dame, tuż nad Sekwaną. Dom tej wielkości i w takim miejscu byłby wart niezłą fortunę, co trochę się gryzie z pokazywaniem tego jaka to niby bogata jest Cloe.
Przeoczyłeś że Cloe jest z Nowego Jorku a nie z Paryża. Niektórzy to naprawdę oczekują za wiele od animacji która jest od 7 lat i jest w kategorii "dla dzieci" xd
Gdybyście oglądali dalej, to byście wiedzieli, że Adrien jest wspaniały nie bez powodu, ale nie będę nic spojlerowac
Bajka jest robiona przez japońskie studio które robi np Sailor Moon, dlatego tak wygląda.
Zaklęcia przemiany są beznadziejne, w oryginale (i prawie w każdym innym języku) jest transforme moi co znaczy dosłownie transformuj mnie. Polskie tłumaczenie jest brane z angielskiego, a nie z oryginalnego francuskiego (wtf), a po angielsku jest właśnie Spots on i claws out.
Min. jak to możliwe, że Adrien i Marinette nie rozpoznają siebie w przebraniach, ba, nikt ich nie rozpoznaje, chociaż ich specjalny wygląd praktycznie wcale się nie różni od tego codziennego?
To akurat jest możliwe w sumie :D Tak samo jest np z Supermanem. Były robione eksperymenty kiedy to ktoś znany grupie osób, przebierał się i zakładał okulary i go nie rozpoznawali. W tym eksperymencie brali udział nawet aktorzy.
Błąd był w odcinku ,,Postraszycielka" kiedy wszyscy zostali uwolnieni z mazi ciekawe dlaczego nikt nie zauważył braku Adriena i Marinette? Może twórcy wycięli tą scenę albo w ogóle jej nie zrobili? Właśnie wtedy sprawa by się rypła kim są obrońcy Paryża...
i tak jeśli chodzi o poznanie kogoś w innym stroju to najlepsze było w sezonie 2, gdzie piosenkarka chciała zrobić jakiś teledysk; Chloe przebrana za Biedronkę została z łatwością rozpoznana :)