SPOILER

Też się na tym nacięłam. Szukałam czegoś miłego i optymistycznego do obejrzenia, po prostu zwykły puch bez zmartwień (poza początkiem, bo wiadomo, że musi być pokazany wstęp i zarys przeszłości Miyo), a tutaj już ponad dziesiąty odcinek i ciągły dramat. Poza tym do bólu przewidywalna fabuła. Biedna główna bohaterka, znęcająca się macocha oraz siostra, ojciec, który na to pozwala, książę z bajki, który przychodzi na ratunek i - kto by się spodziewał - główna bohaterka jednak posiada potężną super moc, chociaż przez całe życie była zaniedbywana głównie z powodu jej braku. Szok, nieprzewidywalne :D Dalszy seans sobie odpuszczam, ale zostawiam kilka zdań dla innych, którzy też szukają czegoś miłego do obejrzenia wieczorem.

Nie wiem kiedy ostatnio tak się poczułam oszukana tytułem.
Czy przy "niekończącej się opowieści" gdzie koniec był już po półtorej godziny, czy po "kochanie chyba Cię zabiłem" gdzie zabił ją na pewno...
Super:)))

To pewnie gołąbków też nie jadasz, bo "oszukujo"...
A tak na poważnie - tytuł mówi o "szczęśliwym małżeństwie", nic nie wspomina o
narzeczeństwie (tym bardziej jakoby byłoby szczęśliwe). Sama się oszukałaś swoimi oczekiwaniami.
Poza tym tytuły mogą być także ironiczne (jeśli to byłby np. dramat), więc do małżeństwa może nie dojść w ogóle.