Jak mnie ten buc detektyw irytuje. Mając tyle dowodów, zeznań innych ludzi że Johan istnieje a Tenma jest niewinny, ten cały czas upiera się przy tym, że to Tenma wszystkiemu jest winien. A niby taki inteligentny, zna się na swojej profesji, stara się myśleć jak jego cele. Trochę tu twórcy przegięli, jak można być takim imbecylem i przynajmniej nie brać pod uwagę tego, że Tenma może być niewinny? Aktualnie jestem na odcinku 38.
Według mnie jest to jedna z tych osób, która ciągle myśli, że ma rację i nie chce dopuścić do siebie myśli, że się myli. Zresztą, zakończenie to udowadnia. Warto oglądać :).
Czyli do samego końca będzie pewny, że to Tenma za tym wszystkim stoi? Szkoda, bo do tej pory najbardziej mi się podobał ze wszystkich postaci. Ta jego żelazna logika wydawała się perfekcyjna ale powoli zaczął mnie wkurzać tym brakiem poszerzenia swego pola widzenia. Akurat tak się złożyło, że jestem podobnie, jak kiedyś autor wątku po 38 odcinku.
To nie tak. Lunge jest niczym komputer, zbiera i zapisuje tylko potwierdzone fakty i na nich opiera swoje wnioski. Samo zeznanie więc nie jest dla niego żadnym dowodem. Weź też pod uwagę, że on nie miał też dostępu do pełnej informacji, tylko my mieliśmy. A sam Tenma nie był zbyt zainteresowany wyjaśnianiem swojej roli, bo uniemożliwiłoby mu realizację misji (nie był zainteresowany postawieniem Johana przed sądem). Na dodatek, gdy Tenma skazał się na banicję, wpadł w półświatek, co tylko utwierdzało Lunga w przekonaniu, że ma rację.