i zapomnienia. Może nie jest zły, ale mnie nie zapadł w pamięć. Jakoś też nieszczególnie mnie wciągnął
Mam podobnie - Luther (w podobnych okolicznościach i tematyce) jest dużo lepszy. Whitechapel jest momentami naiwny, spłycony, bohaterowie papierowi. Penry-Jones jest bardzo przystojny, ale aktorem jest miernym; odliczałam odcinki do momentu aż pokażą go z gołą klatą (zwykle prędzej czy później atrakcyjny aktor jest rozebrany) i faktycznie - mecz bokserski z 2 sezonu ;))
Ogląda się fajnie, ale nie ma szału czy większych emocji.