Od razu zaznaczam, że książki nie czytałem, ale zakładam, że pomysły, postacie itp zostały odwzorowane dosyć wiernie. No i tu powstaje problem. Serial zaczyna się bardzo dobrze. Klimat serialu na świetnym poziome, Brendan Gleeson i Harry Treadaway świetne role, pobocznie aktorsko również bardzo dobrze (fajna rola nieznanej mi do tej pory Justine Lupe). Schody zaczynają się mniej więcej w połowie serialu, kiedy fabułą przestaje się bronić. Sztampa goni sztampę i cały klimat szlag trafia. Zabiegi mordercy przewidywalne do bólu, co czyni policjantów nie słabymi ale wręcz idiotami. Szczególnie czarnoskórego detektywa pokazano jako ignoranta do kwadratu. Niestety sama końcówka to już dno. Nie będę spojlerował, ale zawód na całej linii. Rozumiem, że książka rządzi się swoimi prawami i pewnie zostało to ciekawiej opisane jednak same pomysły słabe. I tak niestety z dobrego serialu na mocne 7, 7,5 robi się serial na słabe 6.