PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=733795}

Mr. Robot

8,1 104 729
ocen
8,1 10 1 104729
7,3 20
ocen krytyków
Mr. Robot
powrót do forum serialu Mr. Robot

Nie macie takiego wrażenia, że dostajemy podobne rozwiązanie jak w filmie Finchera tzn. Mr. Robot i Elliot to ta sama osoba?

ocenił(a) serial na 8
Kruchy_serious

Rzeczywiście są pewne podobieństawa, ale mimo wszystko mam nadzieję, że tak nie będzie.

Kruchy_serious

Ja mam niemalże 100% pewności, że Pan Robot i Elliot to jedna i ta sama osoba. Jeśli jest inaczej to będę mile zaskoczony, ale jak na razie 2 odcinek utwierdził mnie w tym przekonaniu.

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

Ryjecie mi banie

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

Poszedłbym jeszcze dalej. Czy ta cała ekipa hakerów z fsociety nie funkcjonuje tylko w głowie Elliota? :)

sajmo

Też rozważałem taką opcje na początku, ale po dwóch odcinak wydaje mi się to mało prawdopodobne. [UWAGA SPOILER!] Zauważ, że w drugim odcinku kiedy Elliot przekazuje psa swojej dilerce, stojąca nieopodal Darlene odzywa się tekstem "Yo, I want to stop and get some froyo before we go", po czym zarówno Shayla jak i główny bohater na nią patrzą. To znak, że oboje widzą Darlene. A teraz dla porównania scena z tej "siedziby hakerów", która rozegrała się chwile później. Po gromkim przywitaniu Elliota Darlene zwraca się patrząca na niego " So now that we're all done going down on each other (chociaż w zasadzie jedyną osobą, która nie pogratulowała całej akcji Elliotowi był Pan Robot) , can we please hear the plan? Where are we at with Steel Mountain?" I powtórzę to raz jeszcze mówi to cały czas zwrócona twarzą do Elliota. Wtedy pomiędzy nią, a głównego bohatera wchodzi Pan Robot stając dokładnie pomiędzy nimi i zwraca się do Darlene "If I'm not mistaken (blablabal treść dalsza nieistotna)". I to moim zdaniem wypowiadał się sam Elliot, a w zasadzie jego alter ego. Dalej scena w "siedzibie" po tym jak Pan Robot przedstawił Elliotowi plan o wysadzeniu Steel Mountain, ten pyta go "They know about all this?" wskazując na pozostałych hakerów, którzy siedzą niewzruszeni patrząc w monitory jak gdyby nic nie słyszeli, na co Pan Robot odpowiada "You're the first". No oczywiście, że pierwszy bo cała akcja rozgrywa się w jego głowie.

ocenił(a) serial na 10
Dzin_4

No i teraz muszę jeszcze raz obejrzeć ten odcinek - właśnie po scenie z "froyo" zacząłem zastanawiać się nad możliwością osobowości wielorakiej. Myślę, że fakt, że lekarka wspomina coś o powrocie do starego stanu Elliota, też potwierdza schizofrenię.
Pozostaje jeszcze kwestia kaloryfera: coś w nim musi być, skoro reżyser tyle razy wrzucał go do kadru. Chyba że popadam w paranoję razem z Elliotem ;)

ocenił(a) serial na 9
sajmo

osobowość wieloraka to nie_to_samo_co_schizofrenia. w dodatku schizofrenia jest psychozą, a osobowość wieloraka zaburzeniem osobowości (w dodatku - potencjalnym bo poza filmami praktycznie nie występuje i wielu psychiatrów i psychoterapeutów powątpiewa w rzetelność takiej diagnozy)

ocenił(a) serial na 9
Dzin_4

Warto również wspomnieć jak po przekazaniu pliku z IP w drugim odcinku wrócił do siedziby fsociety i była nagle opuszczona z niewiadomych przyczyn a później znikąd bez żadnego wytłumaczenia wszyscy pojawili się z powrotem.

sajmo

Na IMDB w wątku "Why does she know where I live?" (http://www.imdb.com/title/tt4158110/board/thread/245643655) padła gdzieś chyba nawet teoria, że wszystkie postacie są projekcjami Elliota :P Ktoś nieźle pojechał.
Ale sensowne wydaje się być rozważanie, czy Mr. Robot jest postacią rzeczywistą, czy tylko siedzi w głowie głównego bohatera. Na rzecz drugiej opcji, oprócz tego, co napisał Dzin_4, ktoś dodał jeszcze scenę z pierwszego odcinka, kiedy Elliot i Mr. Robot idą do bazy fsociety, a drzwi otwiera im jakiś czarny facet i patrzy tylko na Elliota, po czym wpuszcza go do środka, a przecież widzi go pierwszy raz na oczy (pierwszy raz, jesli Mr. Robot byłby rzeczywisty). Za to stojącego obok Mr. Robota nie raczy żadnym spojrzeniem, jakby...w ogóle nie istniał. Tak samo, Darlene w ogóle nie zauważa zbliżającego się do budynku Mr. Robota (jak to odmieniać?) (też pierwszy odcinek), a na pytanie Elliota "Where's your boss?" każe mu "przestać chrzanić", czy coś w tym stylu. (Swoją drogą, Darlene raczej nie jest projekcją Elliota - zauważa ją w drugim odcinku Shayla. No chyba, że wszyscy mieliby być projekcjami). I jeszcze jedno: w drugim odcinku widzimy, jak Mr. Robot odpowiada na pytanie Darlene, które ta zadała Elliotowi. Odpowiedź pada z ust Mr. Robota, ale w scenie ten wchodzi bezpośrednio na linię wzroku Elliot-Darlene. Chociaż my widzimy Mr. Robota, to w rzeczywistosci zwraca sie do niej Elliot. Itp itd. Mr. Robot, o ile widzimy go mówiacego do kogoś innego, niż Elliot, zawsze znajduje sie na linii wzroku Elliot-osobax
Istotne jest też to, że Mr. Robot pojawia się w życiu Elliota w momentach ciężkich, kiedy jest na haju, ma stany lękowe lub jest emocjonalnie rozchwiany bardziej niż codzienna norma.
Padło gdzieś też pytanie - dlaczego, skoro Mr. Robot ma być tylko projekcją Elliota, widzimy go na filmie fsociety w drugim odcinku (oczywiście zamaskowanego, ale widać, że to Mr. Robot)? Odpowiedź jest prosta - tak samo, jak oczami Elliota każdy znak E Corp widzimy (lub wymawiany - słyszymy) jako Evil Corp, tak samo ten film obejrzeliśmy jego oczami.

Inną sprawą, która też została wielokrotnie wyłapana jest zmiana w kolorach całego obrazu (to pewnie nazywa się jakoś profesjonalnie, ale wiadomo, o co chodzi) - sceny, które na pewno są 100% rzeczywistością mają takie codziennie, niepodrasowane kolory, a te, które dzieją się w głowie Elliota znacznie od tej kolorystycznej codzienności odbiegają i z każdym odcinkiem różnice będą się pogłębiać.

Co do realnego istnienia Mr. Robota, nawet gdyby okazał się wymysłem głównego bohatera, to i tak dostajemy za dużo przesłanek ku temu, żeby odkrycie tego miało być wielkim zwrotem akcji serialu.

sajmo

Wydaje mi się też że korporacja o nazwie Evil Corp mogłaby powstać tylko w czyjejś głowie bo na pewno nie w realnym świecie.

fidelio77

W pierwszym odcinku jest mowa o tym, że to nie jest jej prawdziwa nazwa, a jedynie Elliot postrzega ją w ten sposób ;)

kolasw

Zgadza się.

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

Po pilocie stwierdzam że tak. W serialu była mowa że główny bohater ma problemy natury psychicznej, więc jest to bardziej niż prawdopodobne.

ocenił(a) serial na 8
Kruchy_serious

Po trzecim odcinku to już chyba więcej niż pewne;)

ocenił(a) serial na 7
Tymon_P_

Teraz już nie ma wątpliwości..szkoda :P

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

pier.dolisz tu glupotty

Kruchy_serious

// SPOILER!

Teraz, po 9 odcinku, kiedy podejrzenia co do podobieństwa do Fight Club'u się potwierdziły (czy ktoś miał wątpliwości? ;) ) twórcy w sprytny sposób "przyznali się" do inspiracji. Mianowicie zakończyli 9 odcinek piosenką The Pixies - "Where Is My Mind". Tak jest. Dokładnie tą samą, którą można usłyszeć na końcu Fight Club'u.

Jak myślicie, czy ktoś jeszcze jest jedynie wytworem wyobraźni Elliota?

kolasw

"Teraz, po 9 odcinku, kiedy podejrzenia co do podobieństwa do Fight Club'u się potwierdziły (czy ktoś miał wątpliwości? ;)"

Podobieństwo to za mało powiedziane. Centralna idea serialu po prostu zerżnięta z Fight Club, wątek poboczny buntu wobec establishmentu również. Strasznie słabo to wygląda z tego punktu widzenia.

ocenił(a) serial na 10
fidelio77

Dlaczego słabo? Dlaczego tak świetny pomysł jak Fight Club nie miał by być rozwinięty i kontynuowany.Zajebiś cie że to zrobili, a ty jeszcze jęczysz, po co?

procesk

Bo to odtwórcze. Jak mają po prostu kopiować Fight Club to niech po prostu puszczą oryginał.

ocenił(a) serial na 9
fidelio77

Teraz tylko pytanie, czy ekipa Fsociety jest prawdziwa czy też jest tylko projekcją Elliota. Trenton(muzułmanka) jest prawdziwa, bo rozmawiała z Darlene, a co do Mobleya i Romero można mieć wątpliwości.

ocenił(a) serial na 7
procesk

Zgadzam się z Tobą w 100%! Wcale nie uważam, że to słabo. Bardzo mi się podoba, że zrobili serial inspirując się Fight Clubem (przecież to genialny film z genialnymi rolami głównymi). I jeszcze to zaznaczają przez umieszczenie tej piosenki na końcu 9 odcinka, przyznaję się nie skojarzyłam, że to piosenka z filmu, ale uważam umieszczenie jej w serialu za świetny pomysł.

k_aro

"Zgadzam się z Tobą w 100%! Wcale nie uważam, że to słabo. Bardzo mi się podoba, że zrobili serial inspirując się Fight Clubem"

Inspiracja to impuls do tego żeby zrobić coś autorskiego, a nie zrobić współczesną wersję starego pomysłu. Gdyby to była tylko inspiracja to ok, problem polega na tym, że to jest znacznie więcej niż tylko inspiracja.

ocenił(a) serial na 10
fidelio77

Więcej? Czyli co więcej? Muzyczka, chora psychika? A może Who Am I to też kopia FC, bo MR Robot jest do niego wtórny...

procesk

"Więcej? Czyli co więcej?"

Więcej niż impuls do stworzenia czegoś autorskiego, czyli więcej niż inspiracja.

Więcej = główny, centralny wątek fabuły jest wprost skopiowany z Fight Club. Jakby tego było mało tło fabularne również jest skopiowane czyli cały wątek rewolucyjny/antyestablishmentowy/antymieszczański (you name it) To jest to WIĘCEJ, które powoduje, że inspiracja to zbyt delikatne określenie na opisanie scenariusza Mr Robot, przynajmniej w 1 sezonie.

ocenił(a) serial na 10
fidelio77

Wtórne to sa kolejne części Godzilli i Supermenów, 12 małp i wiele wiele innych, a tu mamy zaczerpnięty wątek i to wszystko reszta jest rewelacyjnie rozbudowana. Dość kryminałów, lekarzy, wampirów i całej tej wtórnej papki, tu mamy ważny temat zniszczenie systemu korporacji i niesprawiedliwego podziału dóbr gdzie garstka ma wszystko, a to wszystko ma dlatego bo tak jest zapisane w cyferkach, czyli wymażmy cyferki i ocalimy świat, jesteśmy gotowi na wszystko i do wszystkiego zdolni.

procesk

"tu mamy ważny temat zniszczenie systemu korporacji i niesprawiedliwego podziału dóbr gdzie garstka ma wszystko"

Temat stary jak świat, na nim się opiera również Fight Club. Także wątek jest wtórny, został tylko zaadoptowany do realiów współczesności. Mówiąc w skrócie i obrazowo Mr Robot ma silnik wyjęty z Fight Clubu i nowa jest tylko karoseria.

ocenił(a) serial na 7
procesk

procesek zgadzam się z Tobą po raz kolejny.

ocenił(a) serial na 7
procesk

A podobieństwo np. przez umieszczenie piosenki z Fight Clubu w serialu odebrałabym raczej jako wiadomość dla widza "tak miałeś rację, robimy to w stylu Fight Club" (bo przez 8 odcinków niby wiesz, że to o to chodzi, ale twórcy tak tobą kręcą, że nie jesteś pewien). Albo też jako nawiązanie do filmu i jakby oddanie mu, z braku lepszego słowa, hołdu. Wcześniej już coś takiego było jak Elliot przyszedł z poobijaną buźką i Gideon to skomentował w sposób kojarzący się z Fight Clubem.
Poza tym Fight Club powstał 16 lat temu, a głównym motywem serialu jakby nie było jest cała technologia, która się szalenie w tym czasie rozwinęła (osobiście uważam, że serial można odbierać jako komentarz do współczesnego świata i tego co się na nim dzieje).
Dla mnie bardziej taką kalką jest robienie setek seriali o różnych grupach przyjaciół, bo powstał kiedyś serial FRIENDS (który uwielbiam i uważam za fantastyczny), bo kiedyś ktoś coś takiego wymyślił odniosło to sukces, ale było to dawno temu, zrobimy jeszcze raz, przebijemy tamto. Np. HIMYM, w który jest tyle motywów z Friends, jak w żadnym innym tego typu.

k_aro

Jak dla mnie zajebiście, że wzięli pomysł z Fight Club'u. Uwielbiam ten film i jak w 9 odcinku usłyszałem Where is my mind to mnie ciary przeszły.
Świetnie rozbudowana idea podziemnego kręgu. Świeże spojrzenie na stary wspaniały film. Nie widzę w tym nic złego.
Porównanie Friends i HIMYM zajebiście trafne. To są dwa TAKIE SAME seriale tylko, że z innymi historiami i bohaterami. Oba są zajebiste, więc nie rozumiem zgrzytu. :)

ocenił(a) serial na 7
Solo1989

A dziękuję :) długo myślałam co by tu porównać, żeby to miało sens.
Co do HIMYM początkowe sezony mnie bawiły i naprawdę mi się podobały i bardzo lubiłam ten serial, ale pod koniec coraz mniej, a zakończenie było idiotyczne. W Friends im dalej tym śmieszniej, nie traci na jakości. Dla mnie serial kultowy. Zgrzyt wynika z mojej subiektywnej oceny tych seriali, ja jestem wielką fanką Friends, kocham ten serial i według mnie nic mu nie dorówna, ale to tylko moje osobiste zdanie. Ogólnie obydwa seriale poznałam mniej więcej w tym samym czasie, więc to nie jest tak, że oglądam Friends od 20 lat ;), bo gdy był on najpopularniejszy jestem pewna, że zmieniałam kanał gdy to leciało.
Też bardzo lubię Fight Club (Edward Norton uwielbiam go) i spodobało mi się zrobienie serialu w tym stylu.

ocenił(a) serial na 9
Kruchy_serious

Po drugim odcinku powiedziałem, że ktoś tu się mocno jara fight clubem. W 9 odcinku leci nawet "where is my mind" w momencie kiedy elliott zabiera wellicka do nory fdociety (w fight clubie ten sam numer leci w finale filmu kiedy Norton stoi z marlą w budynku i podziwiają widoki:)). Przez to niestety przez cały sezon domyślałem się kim mniej więcej jest mr robot i jaka jest prawdziwa rola elliotta. Ale poza tym wyszło fajnie. Fight club to arcydzieło, super się oglądało coś dobrego, co jednocześnie nawiązuje do FC

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

pierdo.lycie tu glupotty

Kruchy_serious

Dzięki za spieprzenie serialu spoilerem - d3bilu.

użytkownik usunięty
piotrekkozik

Kto jeszcze wchodzi na fora seriali, które właśnie ogląda? xD
Sam jesteś sobie winien.

ocenił(a) serial na 10
Kruchy_serious

Nie zawsze Mr.Robot jest ukazany jako paranoja, np wydaje mi sie ze jest żywy prawdziwy z krwi i kości co najmniej ukazany kilka razy w serialu, np gdy ostrzega Eliota ze pewni ludzie go kontrolują i szprycują czymś żeby nic nie pamiętał, innym razem ukazuje sie w limuzynie Wellicka, to Eliota paranoja ma odwrócić nasza uwagę żebyśmy uwierzyli ze wszystko praktycznie jest wytworem jego wyobraźni, tak nie jest

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones