W odcinku dowiadujemy się, dlaczego w życiu Elliota pojawił się mr. robot. Przyznam szczerze, że bardziej bzdurnego i powtarzalnego schematu nie spodziewałem się po tym serialu... Wcześniej niejednokrotnie byłem zaskakiwany oryginalnymi zwrotami akcji, a tym razem poczułem się jakbym dostał liścia w twarz. Czy tak miało być od początku czy może Esmail nie miał pomysłu na zakończenie serialu? Czuję lekkie rozczarowanie.
Przy 4 sezonie zmieniłem ocenę serialu z 9/10 na 10/10, dla mnie ostatnie dwa (jakby teatralne) odcinki, to po prostu mistrzostwo. Realizacja.. klimatyczna muzyka... a gra aktorska mnie po prostu wgniotła w fotel - zwłaszcza postać Very.
spoiler alert:
to co zrobił mu ojciec może i jest banalnym pomysłem, lecz pasuje. Jego fobia dotyku, aspołeczność, a przede wszystkim wątek złamanej tajemnicy - co jeśli Eliot powiedział o tym matce? Od początku nie chodziło o chorobę, sekret był dużo mroczniejszy.
Gra aktorska w tym odcinku to czyste mistrzostwo. Szkoda trochę tego, że uśmiercili Verę, chętnie zobaczyłbym dalszy rozwój tej postaci. To tak naprawdę jedyna osoba rozumiejąca prawdziwego (ale czy to aby na pewno jest ten prawdziwy?) Elliota, która mu szczerze pomogła.
Odcinek mocny, trzymający w napięciu, po raz kolejny zupełnie inny od 4x04 i 4x05, które były też inne i świetne w swoim rodzaju (poza nielicznymi uproszczeniami czy małymi głupotami), ogrywający się w dwóch pomieszczeniach, jak w teatrze telewizji. Vera rzeczywiście świetny.
Czy to był bzdurny schemat? Raczej nie. Bohater zmagał się z tym tak naprawdę od pierwszego odcinka, gdy podkreślano, że boi się dotyku, itd. Nie potrafił nawet w sposób normalny przytulić siostry. Trudno było wymyślić tu coś innego, dotąd niespotykanego. Dla mnie to był świetny twist, że Mr Robot był z nim od początku, wykreowany przez niego chronił go przed prawdą. Natomiast to nadal niczego nie wyjaśnia.
Trzecie wcielenie Elliota można zobaczyć w trailerze do ósmego odcinka, choć jest to chyba ten chłopak, który siedział na koniec drugiego odcinka przy stole, gdzie były cztery miejsca. Więc ten do tej pory trzeci czyli czwarty jest nadal nieodkryty.
Tylko że trzeba wziąć pod uwagę, że Vera nie do końca chciał pomóc Elliotowi. Od początku szukał na niego czegoś, co pozwoli przejąć nad nim kontrolę. Znalazł to w postaci jego ojca. Chciał zniszczenia Mr Robota po to, aby zająć jego miejsce jako ten, który jest z nim, który sprawi, że nie jest sam, aby móc go później wykorzystać do własnych zamiarów. To, że czuliśmy żal podczas jego umierania jest dowodem, że udało mu się zdobyć zaufanie nie tylko Elliota, ale i nas jako widzów. Krista jako psychoterapeutka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co właśnie robi Vera i nie wahała się, żeby go zabić. Oczywiście zrobiła to z troski o swoje życie, ale ogólnie ten mechanizm jest często stosowany przez alfonsów wobec prostytutek, czy ogólnie socjopatów, którzy pragną zawładnąć słabszymi ludźmi, żeby nimi manipulować. Można się zastanawiać, dlaczego Krista sama nie powiedziała Elliotowi o tym wcześniej, ale wydaje mi się, że chciała go na to odpowiednio przygotować, z czego ostatecznie zrezygnowała, bo się go zwyczajnie bała. Nie twierdziłbym też, że Krista nie chciała mu pomóc, bo tak zrozumiałem, że uważasz mówiąc, że Vera był jedyny, który chciał mu pomóc. Moim zdaniem nie chciała mu tego wyjawić w tak bezpośredni sposób, bo bała się, że może to dać odwrotny skutek. Musimy pamiętać, że pewien mechanizm obronny Elliota sprawił, że wiele rzeczy ze swojego życia ukrywał przed sobą albo pamiętał w zakłamany sposób. Miał Mr Robota, którego zadaniem było chronienie go od traumatycznych wspomnień. Taka terapia szokowa mogłaby sprawić (i może nadal? 13 odcinek: HTTP Error 413 Request entity too large), że ten mechanizm zadziała ponownie. Na reddicie spotkałem się z teorią, że może on jest w takiej pętli od dłuższego czasu. Darlene w 1. sezonie pytała mu się czy po raz kolejny zapomniał kim dla niego, co sugeruje, że działo się to wcześniej. Krista prawdopodobnie była tego świadoma. Ona sama przecież też mu pomogła w zaakceptowaniu Mr Robota.
dokładnie to samo zrobiłam. przy 5odc podniosłam o tą ostatnią gwiazdkę. a teraz jak zobaczyłam 7odc to bym dała 11 jakby była.
wydaje mi się że kojarzę jakiś wywiad w którym było powiedziane że Sam Esmail wiedział od początku jak wszystko ma się potoczyć do końca. sądzę że w tym leży geniusz, nie liczyć że dostanie się kolejny sezon i wymyśli się potem co może się wydarzyć a mieć genialną historię i opowiedzieć ją dokładnie tak jak ma się ochotę i przez ile odcinków się chce a potem dumnie postawić kropkę.
ja tez... w trakcie 4. sezonu zmienilem na 10/10... Mistrzostwo swiata... Zdecydowanie w top 3 seriali ever...
Piękna sprawa, widać że twórca robi dla dojrzalego widza. Świadome zabiegi i branie określenej formy, by nią podbić efekt. Nie grać jednym sznytem, by było jak CSI, dzięki czemu szybko wyczuje się płot twist i cel reżysera.
Operowanie forma, która pomaga wzmocnić przekaz sprawia, że kładzie się ciągle nowe punkty nacisku na widza.
Przy okazji stworzyli sobie piękny odcinek na deski teatru. Na bank, ktos weźmie to, dramat człowieka, dość współczesny dramat
PS. Widzieliście na, końcu napis na temat info o nr telefonu?
Te informacje o nr telefonu pojawiają się chyba przez cały sezon, a przynajmniej w kilku ostatnich odcinkach. I za każdym razem dotyczyło innej sytuacji, za każdym razem dotyczących tego o czym był dany odcinek: teraz ofiary molestowania, wcześniej o myślach samobójczych (w kontekście Olivii). Poprzednich nie pamiętam, ale wydaje mi się, że było coś związanego z samotnością, depresją itp.
Też mi i się podoba ta wielo-gatunkowość i operowanie różnymi konwencjami. Inteligentne kino. Chociaż (słabo to pamiętam) 1wszego sezonu wystarczająco nie rozumiałem, a drugi mnie nudził. 3 i 4 sezon naprawdę wysoko punktuje. Skłaniam się do podwyższenia oceny.
Nie do końca rozumiem twój punkt widzenia. Ten liść w twarz poczułeś dlatego, że podejrzewałeś taki rozwój sytuacji, ale nie spodziewałeś się, że nastąpi rzeczywiście bo jest zbyt banalny? Czy nie spodziewałeś się go ale wydaje ci się zbyt naiwny i niezgodny z fabułą? Pytam bo chcę zrozumieć twój punkt widzenia.
Zdecydowanie ta druga wersja. Przez wszystkie sezony oglądając Mr. Robota nie przyszłoby mi na myśl, że Elliot to ofiara molestowania seksualnego - i to w dodatku przez ojca, który występuje w roli jego alter ego, który stara się Elliotowi pomagać.
Dopiero w tym odcinku, podczas rozmowy Kristy z Elliotem, gdy rozmowa zmierzała do punktu kulminacyjnego to w myślach szybko zapaliła mi się lampka. Myślałem sobie: "błagam, tylko nie mówcie, że Elliot był wykorzystywany przez swojego ojca, tylko nie taki żałosny banał..." - i niestety stało się :) Jak ktoś tu wcześniej wspominał, Elliot nie lubił być dotykany, więc faktycznie reżyser od początku miał zamysł, aby to było motywem jego choroby psychicznej. Ale wcześniej jakoś tego nie skojarzyłem. Pewnie dlatego, że takich scen było niewiele przez wszystkie sezony, więc pewnie mało komu przyszło na myśl, że główny bohater serialu to ofiara "złego dotyku".
Wybaczcie, ale dla mnie takie rozwiązanie jest marne. Automatycznie obniżam ocenę tego serialu o jedno oczko, mimo że zarówno trzeci jak i czwarty sezon są wyśmienite.
Na uwagę też zasługuje świetna gra aktora grającego Verę, naprawdę szacun. Ale szczerze mówiąc ta postać mnie okropnie irytowała w każdym odcinku, w którym się pojawiała (ten sposób wysławiania się, slang, wyraz twarzy), że poczułem ulgę, gdy Krista zrobiła to, co zrobiła :)
P.S. Scenę płaczącego Very i Elliota mogli sobie darować... Brakowało tylko, żeby się jeszcze przytulili i pocałowali.
Zauważ, że Elliot hackował zwykłych ludzi, ale szczególnie zwalczał pedofili. Widocznie podświadomie ich nienawidził, a sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Przypominam sobie jeszcze scenę, w której wybrzmiało coś takiego, że w dzieciństwie Angela rozmawiała z tatą Elliota i Angela potem płakała. Może ojciec Elliota do niej też się dobierał? W serialu cały czas były te wskazówki.
"P.S. Scenę płaczącego Very i Elliota mogli sobie darować... Brakowało tylko, żeby się jeszcze przytulili i pocałowali."
Vera doskonale znał ludzką naturę. Wiedział, jak postępować z ludźmi mającymi problemy i chciał to wykorzystać przeciwko Elliotowi. Chciał poznać jego sekret, złamać naszego głównego bohatera, a potem przekierować jego złość i wściekłość, chciał go posiąść. Vera pokazał mu nową drogę, ale Krista doskonale wiedziała, co on robił i dlatego go zabiła. Nie tylko z powodu tego, że włamał się do jej domu i stanowił zagrożenie, ale również dlatego, że był zagrożeniem dla Elliota i mieszał mu w głowie. Vera odwalił taki teatrzyk, że nawet widzowie uwierzyli w jego dobre intencje (początkowo nawet ja dałem się nabrać). Odegrał osobę troskliwą i współczującą, by Elliot mu zaufał, by wyrobić w nim przekonanie, że mu na nim zależy. To było piękne aktorstwo.
Według mnie cała fabuła jest bardzo dobrze przemyślana. Może i wątek z molestowaniem przez ojca jest faktycznie trochę banalny, ale myślę, że pasował do sytuacji Elliota i jego aspołeczności. Zastanawia mnie czy Mr. Robot odszedł od niego, ponieważ stwierdził, że nie może go dłużej chronić więc tak jakby przestał być już potrzebny po odkryciu prawdy przez Elliota.
Krista nie bez przyczyny wcześniej nie mówiła mu o swoich wnioskach. Jej zadaniem było stopniowe wypracowywanie z Elliotem nowych mechanizmów obronnych na radzenie sobie z traumatycznymi wspomnieniami. Wiedziała, że to w jaki sposób chce to mu przekazać Vera może go zniszczyć i myślę, że tak właśnie może się skończyć ten serial. Nowe mechanizmy nie zostały wypracowane, organizm zastosuje stare, Elliot ponownie utraci wspomnienia i Mr. Robot pojawi się ponownie. No chyba, że tutaj jeszcze swoją rolę odegra ta trzecia osobowość, bo nadal konkretnie nie wiemy czy to Elliot, który ma dostęp do wszystkich wspomnień czy jeszcze coś innego.
Co ty mówisz, ten płot twist ma totalnie sens i świetnie łączy się z innymi wątkami np w pierwszym odcinku jak Ollie chce dotknąć Eliita to ten się wzdryga (teraz wiemy czemu nie lubi być dotykany zwłaszcza przez facetów :(), były sceny np w kinie które sugerowały właśnie nienawiść Eliita do jego ojca, które wtedy były niezrozumiałe a teraz mają sens. Cała postać nr robota i skąd się wziął i dlaczego przybrał postać jego ojca, wszystko się wyjaśniło. Też nienawiść matki Eliita do jego ojca i jej agresywne zachowania do dzieci też zostały wyjaśnione. Czemu czujesz rozczarowanie?
Wyżej już dwukrotnie wyjaśniłem.
Owszem, wszystko się wyjaśniło, odcinek był rewelacyjny - temu nie przeczę. Ale samo wyjaśnienie choroby Elliota dla mnie jedne z najgorszych możliwych. Bardziej by mi pasowało, gdyby ojciec się po prostu znęcał fizycznie bądź psychicznie nad nim, a nie wykorzystywał go seksualnie...
Mam też wrażenie, że serial wszedł na inny poziom abstrakcji, o ile początek był super, oglądało sie zmagania hakera z systemem i nim samym, tak potem wszedł jakiś nierealny poziom gdzie szef chińskiej korpo, która może wszystko przejmuje się jakimś statystą, który "odegra swoją rolę" trochę taki nierealny matrix jak w Blade Runner 2049 tylko tam to było SF w przyszłości ;)
A jak dla mnie to rozwiązanie - chociaż może mało spektakularne - bardzo pasuje do pozostałych wątków i całwgo klimatu serialu. I przede wszystkim po raz kolejny pokazuje, że "Mr Robot" to serial, w którym stawia się na w gruncie rzeczy proste i normalne rozwiązania.
W dzisiejszych czasach produkcje prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej pokręconych twistów, dlatego właśnie uwielbiam Sama Esmaila, bo on potrafi zbudować wokół czegoś kilka sezonów, potem to ładnie wyprowadzić i wytłumaczyć. Robi to czasem w tak oczywisty sposób, że aż za prosty, jak się okazuje :)