Ktoś tu napisał, że jest logicznie, ale wypatrzyłem kilka sprzeczności:
1) Główny bohater ma coś w rodzaju autyzmu / fobii społecznej / napadów lęku, ale nie ma problemu z kontaktami z dealerami i bzykaniem jednej dealerki.
2) Podobnie jak poprzednio, lęki, fobie społeczne, nieśmiałość, problemy z komunikacją, a wystąpienie publiczne w nieznajomym towarzystwie korporacyjnym, w sytuacji bardzo stresogennej, idzie mu bez większego problemu, aż na tyle, że "na kolanie" zmyśla scenariusz broniący swoją przyjaciółkę przed kompromitacją (albo próbujący bronić). Widać, że Angela, podczas gdy z komunikacją nie ma żadnego problemu, bardziej się stresuje, niż człowiek, który jest nam przedstawiany jako prawie definicja człowieka cierpiącego na fobię społeczną.
3) Fobie społeczne też nie przeszkadzają głównemu bohaterowi z pewnością siebie potrzebną do przeprowadzania ataków typu social engineering, bezpośredniej i osobistej konfrontacji z jego "ofiarami", etc.
No, ale ogólnie, pierwszy odcinek mnie zainteresował, czekam na drugi.
Fobia społeczna, napady lęku u każdego są sprawą totalnie indywidualną.
Nawet u "zdrowych" ludzi jedni stresują się rozmową kwalifikacyjną, a randką wcale, zaś inni nie potrafią z siebie wydusić słowa na spotkaniu z dziewczyną. Zobaczymy jak będą wyglądać kolejne odcinki i jak przedstawiony zostanie bohater.
Elliot nie stresuje się w sytuacji wystąpień publicznych i "ataków", ponieważ czuje się w tym mega mocny, wie, że nikt go nie zagnie i każdy uszanuje jego opinię. Wyobraź sobie, że rozmawiasz z kumplem po polsku, a nagle masz się z nim porozumieć po francusku, od razu wdałby się we znaki stres.
Nie zgodzę się natomiast totalnie, co do bzykania dealerki, bo tam sprawy się potoczyły dość szybko i niespodziewanie, no i "na haju". Wracając do domu nawet nie przypuszczał, że dziewczyna jest u niego w łóżku, tak jakby starał się wyprzeć ten fakt ze swojej głowy.
On nie ma fobi społecznej. Psycholożka mwi wyraxnie o urojeniach, a on sami o paranoi. Twoja teoria wzięła w łeb
Ja miałam takie wrażenie, że Eliot nie tyle ma fobie społeczną, co "wmawia" ludziom (a może i samemu sobie), że ją ma. Dzięki temu może zupełnie olać "normalne" ludzkie interakcje i skupić na tym, co akurat mu pasuje. Albo też w drugą stronę - całkiem nieźle radzi sobie z sytuacjami zawodowymi, ponieważ uważa je za (przynajmniej do pewnego stopnia) istotne, dlatego poświęcił w przeszłości sporo czasu, na nauczenie się odpowiedniego zachowania. Natomiast sytuacje "codzienne" go nie obchodzą, dlatego nigdy nie kłopotał się z wypracowaniem odpowiednich odruchów.
BTW odnośnie "zmyślonego scenariusza" - on niekoniecznie musiał być zmyślony. W niektórych firmach, gdzie pracuje się z danymi wrażliwymi polityka bezpieczeństwa nie pozwala na prace zdalną (czy słusznie, czy nie, to już temat na osobną dyskusję).