http://www.usanetwork.com/mrrobot/blog/usa-network-announces-season-3-of-mr-robo t
Nie skończyła sie dwójka, a już wiemy, że producenci uraczą nas kolejnym sezonem psychodelicznych jazd Eliota. Masakra. Ten serial jest kolejnym z gatunku tych, które powinny się były skończyć na pierwszym sezonie.
Oglądając pierwszy sezon miało się wrażenie obcowania z czymś więcej niż tylko kolejnym serialem. Może będzie to wyolbrzymienie ale wsłuchując się w genialne dialogi można było dojść do konkluzji, że jest to po prostu namiastka sztuki. Może nie w stylu Tarantino, ale osiągający podobny rezultat podobnymi metodami. Czyli zajebiste dialogi plus absolutnie wciągająca muzyka.
I nie ujmowało temu wszystkiemu nawet fakt, że jak się na końcu okazało, całość pierwszego sezonu była bardzo mocno inspirowana FightClubem co podreśliła ostatnia scena i podkład Where is Your Mind.
A co dostajemy w 2 sezonie ? Jazdy Elita. Jazdy Eliota. I jeszcze raz Jazdy Eliota. Okej. Kumamy. Gość jest chory psychicznie. Nie musicie nam tego uświadamiać przez 5 odcinków. Jedyny przebłysk szansy na coś więcej był moment, w którym Eliot zaczął łykać piguły. Ale jak szybko szansa przyszła tak szybko i poszła... To co zrobili przez pierwsze 30 minut 6-tego odcinka to był po prostu dramat. Osobiście tego nawet nie oglądałem. Tylko przewinąłem do momentu "realnego" świata. I o dziwo fabularnie nic na tym nie straciłem. Co już w ogóle jest poronione.
Podsumowując moje gorzkie żale. Kolejny serial, w którym po absolutnie zajebistym pierwszym sezonie, z braku weny na kolejne sezony, a za to z dużą chęcia na pieniądze, dostajemy kolejne sezony, w których to za główny punkt obiera sie problemy wewnętrzne głównego bohatera, które stają sie po prostu po jakimś czasie totalnie nieoglądalne.
Patrz : Walking Dead, Ray Donovan, Prison Break i pewnie jeszcze z milion innych
Zauważyłam , że duża liczba osób ma problem z początkiem drugiego sezonu. Tak, w czterech pierwszych odcinkach drugiej serii akcja nie była zbyt dynamiczna, ale zaczyna się rozkręcać od piątego epizodu.
1. Niestety główny bohater ma problemy psychiczne i trzeba sobie uświadomić jaki to ciężki stan i z czym bohater boryka się na co dzień w obecnym momencie tej historii.
2. Na Mr. Robota należy patrzeć jak na film, a jak wiemy nie przez cały czas jego trwania można podziwiać pełne akcji i napięcia sceny, to nienaturalne. Niestety trzeba poczekać na rozwój wydarzeń, a w międzyczasie mamy wiele czasu by zastanowić się nad nurtującymi nas pytaniami typu gdzie jest Wellick itp. i doszukiwać się odpowiedzi na te pytania w każdej scenie kolejnego odcinka i zastanawiać się co dane sceny oznaczają. Taką scenę można było zobaczyć w sitcomie w szóstym epizodzie, gdzie pojawił się WELLICK, ale przewijając nieważne "jazdy Elliota" dużo przegapiłeś. Pomysł z tym sitcomem był według mnie genialny. Jak dotąd najlepszy odcinek ... nie serial, ale sztuka :)
Każda scena w tym serialu ma jakieś znaczenie. Trzeba po prostu oglądać go ze skupieniem. Ale nie każdy serial jest dla każdego.
Osobiście chyba jeszcze nie widziałam tak genialnego serialu, który tak bardzo zmusza widza do myślenia i bardzo się cieszę z 3. sezonu i mam nadzieję na więcej, bo jest jeszcze wiele pytań z pierwszego sezonu, na które nie dostaliśmy odpowiedzi i na niektóre z nich pewnie nie dostaniemy jeszcze w drugim sezonie.