PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=836931}
7,7 7 005
ocen
7,7 10 1 7005
7,5 11
ocen krytyków
Mrs. America
powrót do forum serialu Mrs. America

Przyznam szczerze, że takiej dawki propagandy nie widziałem nawet w filmach radzieckich. Pierwsze odcinki przyjmowałem na wiarę, ale lubię sprawdzać historie osób o których oglądam filmy. I doznałem szoku. Cate Blanchet może gra dobrze, ale na pewno nie przedstawia Phyllis Schlafly. Przecież można sobie obejrzeć archiwalne debaty Phyllis, jak wyglądały w rzeczywistości i jaką ona była kobietą. Producenci wykpili się formułką:”... część postaci jest fikcyjna, .... część scen i dialogów wprowadzono dla dodania dramaturgii”- ale bez przesady większość dialogów jest nierealistyczna. Wprowadzili wokół Phyllis fikcyjne kobiety, które rzucają bezsensownymi hasłami bez ładu i składu. A to, co zrobili z Eleanor Schlafly lub Rosemary Thompson było, żeby nie używać brzydkich słów, bardzo nie fair. Przecież łatwo sprawdzić sobie, co to były za kobiety.
Film nazwali „Mrs America” nawiązując do Phyllis Schlafly, a przez 9 odcinków ani razu nie przedstawili jej poglądów- o których łatwo możemy się dowiedzieć z dowolnej debaty, czy programu telewizyjnego z jej udziałem. Co zabawne Ann Schlafly, córka Phyllis, kiedy usłyszała o powstawaniu filmu zgłosiła się, by opowiedzieć o swojej matce. Jednakże zignorowali ją, a w jednym z wywiadów usłyszała, że ”opening a line of communication would make the show's writers beholden to [that person's] version of events’”, czyli scenarzyści zostaliby „skażeni” innym spojrzeniem na wydarzenia. Co równie zabawne, serial i spojrzenie na Phyllis nie spodobał się nawet jednej z głównych jej przeciwniczek Glorii Steinem.
Żeby zostać sprawiedliwym, to trzeba przyznać, że serial został przygotowany starannie, aktorzy grają co najmniej poprawnie i tylko gdyby nie ta propaganda to film byłby znośny. A zarzut jest poważny, bo pomimo tego, że producentka wspominała, że Schlafly została przedstawiona przez pryzmat wyobrażeń feministek, to w serialu jest ciągłe nawiązywanie do dat i faktów, co sugeruje prawdziwość fabuły.

robid1

mógłbyś rozwinąć tę myśl? jakie są różnice pomiędzy prawdziwą a tą serialową Phyllis?

ocenił(a) serial na 3
anzie

W trakcie przeglądania starych nagrań Phyllis Schlafly uderzyło mnie, że zachowywała się całkiem inaczej niż postać grana przez Cate Blanchette. Przede wszystko była osobą otwartą i życzliwą. Nigdzie nie było widać, by potrafiła zaatakować kogokolwiek personalnie, ani nie była osobą narzucającą swoją wolę. To zresztą wybrzmiało w wywiadzie z jej córką, która wskazywała na przykład, że scena na basenie (z udziałem właśnie tej córki) była niemożliwa ze względu na charakter Phyllis . Phyllis nie miała także ambicji politycznych, co cały czas podkreślała. Wchodziła w politykę, by obronić swoją wizję rodziny, co w filmie było w zasadzie wyśmiane. W dużej mierze większą osobowością polityczną była siostra jej brata Eleanor Schlafly (skarykaturowana tutaj przez Jeanne Tripplehorn ), która była współzałożycielką i prezesem Fundacji Kardynała Mindszentego. No dobrze, ale pytanie było o Phyllis. Jeśli masz czas przyjrzyj się starym nagraniom jak zachowuje się Phyllis, a jak Cate Blanchette. Phyllis siedzi prosto z rękami na kolanach i uważnie, z życzliwością słucha oponentki. Nigdzie nie zauważyłem, by kpiła, lub drwiła z przeciwnika. Jeśli tak traktuje kogoś, kto jest w opozycji do niej, to ja mam uwierzyć, że traktowałby w taki sposób jak w filmie swoje, wymyślone tutaj przez scenarzystów, przyjaciółki Pamelę i Alice. Nie wiem, czy powinienem jeszcze wspominać o całej masie jej cytatów, które zostały umieszczone w totalnie innych kontekstach, lub ustach (to chyba złośliwość, że feministki czasami wygłaszały jej kwestie).

robid1

dzięki!

robid1

rozumiem że ona walczyła o zachowanie konserwatywnych wartości, gdzie kobieta jest grzeczna kulturalna itp? To rzeczywiście agresywne ataki tutaj nie pasują :P

ocenił(a) serial na 10
robid1

Steinem nie spodobało się głównie to, że scenarzyści przecenili rolę Phyllis w zastopowaniu ERA. I, że znów stworzyli relację kobiety- kontra kobiety. Wydaję mi się, że Gloria nie obejrzała całego serialu, bo jak się na końcu okazało ( szok), this is a men's world i tak naprawdę, wszystkie mamy delikatnie ujmując ciężko. Tylko, że jedne chcą z tym walczyć, a drugie jak najlepiej i najwygodniej się w tym starym dobrym patriarchacie ułożyć.

ocenił(a) serial na 8
Bisexidryna

Smutne jest to że te które chcą się w tym starym dobrym dla nich patriarchacie ułożyć, w ogóle nie rozumieją, że zyskanie praw przez kobiety nijak im nie zabrania i jakkolwiek nie wpływa na to jakie życie chcą prowadzić. W ogóle nie widzę w tym serialu motywów Shlafly do tego typu działań. Przecież ona w ogóle nie jest typową kurą domową, więc ta jej walka jest co najmniej dziwna. Przykład współczesny np. Grodek.

Zawsze chodzi o władzę, wpływy i pieniądze. Nowy prezydent USA od razu cofnął decyzje poprzedniego w sprawie finansowania aborcji.

Niestety widać również, że stop era, żeby uzyskać szersze wpływy dołączyła jeszcze do swojej walki wątek religijny, smutne. Niezależnie od tego ile w tym serialu się dokładnie nie zgadza z faktami, jednak twierdzę, że w ostatnich czasach kobiety kobietom gotują najgorszy los. Więc nie dosyć, że kobiety walczą o swoje prawa z mężczyznami to jeszcze muszą walczyć z innymi kobietami.

Idealny serial opisujący obecną sytuację w Polsce, tylko że w USA zaczęło się to w latach 70-tych.

ocenił(a) serial na 7
grampa

Mam dokładnie takie same przemyślenia.

robid1

Mam te same odczucia. Słaby serial wyszedł przez to.

ocenił(a) serial na 4
robid1

Przyznam się, że nie dałem rady dokończyć tego filmu, chyba wysiadłem po sześciu czy siedmiu odcinkach. Są jakieś granice wytrzymałości. Gdy przeczytałem zarys fabuły, że jest to film o konserwatywnej kobiecie, której przyszło życ w czasach fali feminizmu - naiwnie miałem nadzieję, że będzie on przynajmniej bezstronny, że nie będzie to kolejny raz ten sam schemat z serii: "lewicowe zawsze na wierzchu", ale szybko złudzenia prysły.
Z każdym odcinkiem serial stawał się coraz bardziej tendencyjny, z każdym odcinkiem sygnały wysyłane do widza kazały odczuwać coraz to większą sympatię do feministek, i coraz to większą niechęć do konserwatystek. Po raz kolejny po stokroć szkoda straconej szansy na dobry film, choć oczywiście nie mam złudzeń, że gdyby zamysł twórców przybrał inną formułę, bardziej obiektywną, to film nie zostałby po prostu wyprodukowany, a jesli nawet zostałby wyprodukowany, to miałby propblemy z dystrybucją i reklamą, a co za tym idzie miałby problemy z zarabianiem pieniędzy.
Niestety, kino przestało być dzisiaj przestrzenią dla wyrażania różnych punktów widzenia. Stało się poligonem do wyrażania jednego punktu widzenia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones