Serial podoba mi się xD Sam się dziwię, ale to chyba wina filmów z machinimy gry Team
Fortress 2 i memów internetowych z występującymi tam poniaczami. Serial oceniam 7/10.
W waszym przypadku co wpłynęło na to, że zaczęliście interesować się, czy też już oglądać
MLP:FiM?
Przepraszam , za kolegów. ale odpowiadaliśmy już na takie pytania dziesiątki razy. co skłoniło nas do oglądania, jakie są powody zobaczysz we wiele wcześniejszych tematach. To już było do licha kilkanaście razy omawiane.
Wracając do pytania.
Skłoniło mnie do oglądania wyjście z woja. Przez co zapragnąłem miłości i tolerancji. Nie pytaj się dlaczego.
Pozdrawiam.
Ja się skłaniam do teorii, o której mówił hotdiggeydemon, a którą ja sam "stworzyłe" już dawno temu.
Samo love & tolerance, nawet połączone z memetyką to trochę za mało, żeby wyjaśnić zjawisko MLP.
Zwłaszcza, że ten serial to prawdziwa skrajność love or hate. Praktycznie nie zdarzają się osoby, które po prostu lubiłyby tę kreskówkę, a nawet jeśli są, to płci żeńskiej. Tu dochodzi coś dziwnego, nieuchwytnego, co przyciąga grupę społeczną zwaną bronies. Z początku sam rozpatrywałem łamanie schematów jako siłę napędową dla rozprzestrzeniania się tego fenomenu, ale teraz, kiedy MLP wbiło do mainstreamu już dawno, nie ma już schematów do łamania.
Nie sądzę, żeby ten czynnik X był zamierzony przez twórców serialu, to zakrawa na jakąś teorię spiskową. Ale w tym coś jest. Może w designie, może w animacji, może gdzieś zupełnie indziej.
Moja teoria to specyficzna atrakcyjność kucyków. Nie, nie seksualna (FYI ten "porn" wcześniej to był żart), ale coś może nawet równoległego. Trzeba nam tu Freuda : D
Przepraszam,lecz nie rozumiem do czego zmierzasz oraz do czego odnosi się twoja odpowiedź gdyż ja napisałem o czymś zupełnie innym :P Albo mózg mi wysiada na starość.
Pozdrawiam.
Właściwie to bardziej odpowiadałem na oryginalny post, ale dałem odpowiedź na twój, bo ty napisałeś "zapragnąłem miłości i tolerancji", co jest jednym z głównych argumentów "dlaczego oglądamy MLP".
Tak trochę dygresyjnie.
"Specyficzna atrakcyjność MLPFiM, może nawet równoległa do seksualnej." Według mnie całkiem dobrze ujęte. A tą równoległość rozumiem jako dostarczanie endorfin organizmowi zarówno poprzez oglądanie MLPFiM jak i uprawianie seksu. (Seks jest atrakcyjny bo dostarcza nam endorfin/ MLPFiM jest atrakcyjne bo dostarcza bronies endorfin - komu nie dostarcza tego strata.) Doktorze Japko czy potwierdzasz moją teorię?
Mówiąc o czynniku X i jego nieświadomej syntezie z "Bajką dla dzieci" która doprowadziła do "Fenomenu" nie da się nie zauważyć metafory tego zjawiska tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=4mmCMUPCNgE
MLPFiM postrzegamy dwoma zmysłami: wzrokiem i słuchem. Jako że oba te substraty (audio i video) są najlepszej jakości to jeszcze przy udziale katalizatora X dają nam upragnione alchemiczne złoto.
Dla mnie czynnikiem X jest Lauren Faust - projektantka świeżego wyglądu postaci (spektakularnej mimiki? wyrazistych charakterów?). I tak to się u mnie zaczęło, że po prostu zobaczyłem rysunek kuca...
Jeśli chodzi o fandom to rzeczywiście jest on już częścią undergroundowej popkultury, bo ostatnio rozrastał się w tempie funkcji kwadratowej. Wydaje mi się, że obecnie fandom sam się napędza, a kolejne odcinki tylko podsycają już dawno zainicjowaną reakcję (no wiecie jak reakcja łańcuchowa z wieloma punktami inicjacji w czasie.) Mnie obecnie bardziej motywuje do działania działalność fandomu niż sam serial. Co napędzało fandom na początku? 4chan? Trollowanie? Poszukiwanie przyjaźni? Memy? Sama jakość serialu? Jego dobrze wyważona słodkość i kolorowość? Jego czystość i moralność? Jego pozytywna energia chi? wtf?...
Z góry przepraszam za ten idiotyczny post, sam jeszcze nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie...
Też z początku miałem tego typu spiskowe teorie, ale ostatecznie postanowiłem się trzymać bardziej racjonalnych wyjaśnień... jak wudu czy różowa magia ;]
Hmm coś w tym jest, to że siedzę od początku do końca odcinka z bananem na twarzy a nawet dłużej (nawet jeśli nic śmiesznego się akurat nie dzieje) musi mieć powód.
Trochę tak, trochę nie. Nie mówię tu o emocjach, które serial wywołuje, ale o "pociągu" do niego. Wiadomo, że jedno jest z drugim powiązane, ale miałem na myśli, że MLP - przynajmniej u mnie - ciągnie za taki swój własny sznurek gdzieś tam w moim mózgu, który należy ekskluzywnie do niego (sznurek, nie mózg. Jeszcze potrafię myśleć czasem o innych rzeczach. Jeszcze. :D).
Tak, z czynnikiem X też myślałem o PPG, tym bardziej, że je też stworzyła Lauren.
Ot co, u mnie też wystarczyła garstka screenów, żeby się zachwycić. Później było już z górki, wystarczyło zobaczyć http://img.photobucket.com/albums/v497/RaptorRed/Teahouse/MLP-FiM-RD.jpg (może przez pierwsze wrażenie stało się tak, że Dashie wtoczyła się automatycznie na fav, teraz chyba ustąpiła Twi)
I tak, /co/ a później /b/ były odpowiedzialne za wstępne nadawanie formy fandomowi. Zwłaszcza na /b/, gdzie kucyki były pięknym countertrollingiem (pasywna agresja "kochaj tych co cię nienawidzą"). Mało kto zapewne był w stanie przewidzieć, że hasło love & tolerate po wielkiej 4chanowej dramie wykształci ogromny fanbase, który faktycznie będzie na tym opierał swoją ideologię. Bronies, ci należący do społeczności, to nie fandom. To osobna kultura. I mówię to jako ktoś, kto uczestniczy w życiu ponychana od przeszło roku (to już rok, ranyboskie).
Wszystko się składa na jakiś tam napęd. Pozostaje wciąż pytanie czy zasadniczy element jesteśmy w stanie uchwycić i zdefiniować.
Koniec lipca 2011. Zobaczyłem na deviantArcie rysunek lub wektor Rainbow Dash i bardzo mi się spodobał, po chwili trafiłem na następny i pomyślałem sobie "ktoś sobie stworzył fajne OC", że mi się spodobało zacząłem szukać dalej po tagach. Chyba zobaczyłem jakiś komiks, kilka memów, aż w końcu udało mi się rozszyfrować tag "mlp" - my little pony. Byłem pozytywnie zszokowany, bo znając pierwszą generację kucy wiedziałem co to oznacza - serial. Zaraz znalazłem się na YT i pooglądałem sobie trochę tych krótkich filmików... Do końca sierpnia obejrzałem pierwszy sezon, a jakoś we wrześniu zaakceptowałem siebie jako brony... True story...