Film przede wszystkim jest słabo skonstruowany fabularnie, kuleje scenariusz, pomimo faktu,
że stara się w miarę tendencyjnie, jak nauczyło nas chociażby kino wojenne Hollywood, że nie
wszystko musi być zgodne z historią, ważne, żeby przedstawiona opowieść była zgodna. I
właśnie ta zgodność fabularna kuleje i powoduje, że film ogląda się jak zwyczajny młodzieżowy
dramacik o klęsce nazistów w Rosji.
Po za tym bardzo komediowy film. Mamy 5 bohaterów, ale każdy z nich okazuje się moralnym
kaleką, no oprócz jednego, ale o nim za chwilę. Najbardziej odrażająca jest Greta, typowy
produkt czasów obecnych, wyzwolona seksualnie idiotka, która tylko myśli o przyjemnościach
doczesnych. Wydaje się, że poświęca się dla Wiktora, ale prawda jest taka, że ona wcale go
nie kocha, prędzej kocha tego komendanta, jeśli już, ale tak naprawdę to nie kocha nikogo.
Marna też z niej przyjaciółeczka i dlatego z całej piątki najwięcej udaje jak to bardzo zależy jej na
ich wspólnej przyjaźni. Owszem jest plus tej bohaterki, w ten sposób pokazują jak trudno było
wielu niemcom zrozumieć realia wojny, skoro kojarzyli ją raczej z hucznych przemówień
Fuhrera i goebbelsowskiej propagandy - nie dziwota, że w Hitlera wierzyli do końca, a w
zbrodnie mniej chętnie;p
Teraz młodszy Winter grany przez cenionego w Niemczech Schilinga, ale zagrał Hitlera i
dostaje mniej propozycji. No cóż. W pierwszej części grał mizernie, ale tak to już bywa,
szczególnie z aktorami telewizyjnymi i mniej wykwalifikowanymi, że kiedy próbują zagrać głębie
to im nie wychodzi to za dobrze. Początkowo ciotowaty o duszy romantyka poeta zostaje
wysłany na wojnę, na której nie może się odnaleźć. Wiadomo zagubienie to nie wynika tylko z
okrucieństwa na jakie trafia, ale i z powodu znowu tej nieszczęsnej propagandy, która nauczyła
go ze wojna to bułka z masłem. I okey, dopiero jednak aktorsko lepiej wychodzi granie zimnej
maszyny do zabijania w drugiej części, a więc widać, że twórcy najbardziej próbują
przeforsować postać Winterów, wiadomo też do jakich celów zostały te postacie użyte, bo o tym
mówią ich wątki.
Charlotte - kolejna zagubiona postać, nie ma co jej winić, że ma w głowie siano przez
wspomnianą propagandę i wsypuje żydówkę, a potem jeszcze dorabia się dylematów
moralnych, ale wojna to nie czas na morały! Ogólnie postać jak dzi...ka za przeproszeniem,
czyli potrzebna tylko do jednego - do wątku miłosnego. Jeszcze żeby było słodko i przypominało
stare dobre czasy, jest to miłość skryta, wstydliwa, ale i honorowa (ale ze strony drugiej
połówki). Okey, to już znamy z kina rozrywkowego wątek potrzebny i nie ma w tym nic
gorszącego. Charlotte mimo to pozostaje nijaka.
Podobnie nijaki jest Wiktor. Niby powinniśmy mu współczuć, ale to kolejna postać, której
spadające na głowę problemy wydają się mało nas widzów martwić. Nie chodzi tu jednak o
aktorstwo, a o reżyserię i scenariusz. Trepte nie wyzwolił właściwości swojej postaci, pozostał
szarym, nieciekawym żydem. A bycie żydem któremu grozi Auschwitz podczas wojny to niestety
banał i za mało dramatyczny by skonstruować tylko na tym postać. Wiktor pozostaje
zwyczajnym wioskowym kozłem ofiarnym i właśnie na wiosce doznaje najwięcej nieszczęść.
I wreszcie ktoś normalny! Wilhelm - piękne nordyckie imię, a więc szwab pełną gębą! Ale to i
człowiek rozsądny i porządnie myślący, to nie szaleniec Rudolf Hes, ale Tomasz Mann - żeby
go tak z niemieckiego podporządkować. To człowiek, która ma zasady. Pamiętam jak mnie
rozśmieszyło, że na froncie rosyjskim rozmawiają o konwencji genewskiej (wątek ten został
później świetnie podciągnięty w drugiej części). W ogóle reakcja Wilhelma to już przesada.
Człowiek który brał udział w ataku na Polskę dopiero w 1941 roku przekonuje się jak działa
armia niemiecka? To znaczy, że najpierw wszystko robili po bożemu, a dopiero w rosji zdziczeli,
bo wschód na nich miał taki wpływ? Oj zalatuje Goebbelsem. No ale jak wiadomo historia
idzie się pieprzyć gdy idzie o dobrą opowieść! Wilhelm w przeciwieństwie do innych żołnierzy
potrafi myśleć rozsądnie i to go wyróżnia spośród tego motłochu, ale i co gorsza to powoduje
w nim, że ma takie rozterki. No bo rozkaz to rozkaz, a zabić człowiek na wojnie to jak strzelić do
królika na polowaniu - wóz albo przewóz. A jednak w postaci Wilhelma jest najwięcej
romantyzmu (jarzmo imienia;p), przy tym honorowy człowiek, który kocha nie z szaleństwa a
rozsądku, nie zbyt, swoją drogą, ciekawą Charlotte.
Tak i oto mamy nieciekawą piątkę, wśród której wyróżnia się jedna postać. Losy ich również
czasami powodują uśmiech na twarzy. Pomimo błędów, które mają swój cel dramatyczny,
trudno jednak zrozumieć w pełni o co w tym filmie chodzi. Czy tylko o zwyczajną historię, czy po
prostu niemcy strwożeni poczuli, że muszą się też jakoś odczulić od swojej bądź co bądź
marnej historii. Jednym z takich śmiesznych błędów jest to, że w kolejce do Auschwitz jadą w
pasiakach, nawet Uwe Boll pamiętał o tym w swoim marnym filmie, a chyba twórcy chociaż
zobaczyli jego szmirę, bo wierzyć mi się nie chce! Ale potem sobie pomyślałem, że to
oczywiste! Musieli być w pasiakach, bo a) chcieli podkreślić absurd sytuacji, facet w pasiaku
twierdzi, że jedzie do roboty w Lublinie (mają tam jakieś duże więzienie?) i b) gdy Wiktor poluje
na kurę, to strzela do niego polski wieśniak. Gdyby strzelał do faceta, który nie jest w pasiaku,
to strzelał by do ZŁODZIEJA, a że on jest w pasiaku, to nie strzela do mężczyzny który chce mu
ukraść kurę (a na wojnie było ciężko z żywnością) tylko strzela do pasiastego ŻYDA! Proste.
I tu się rodzi problem do którego przechodzimy i który powoduje, że ten film wywołuje takie
emocje. Bo czy chodziło o podkreślenie prostej tezy, że my niemcy biedni zaciągnęli nas na
wojenkę, choć my nie chcieli, a polaki to takie świnie, ziemie nam zabrali, żydów pozabijali, a
bo oni to jeszcze obozy budowali! W pełni dopiero przekonam się w trzeciej części, ale im dalej
tym bardziej robi się absurdalniej. Bo o to Wiktor trafia z dobrego serca młodego polaka w ręce
partyzantki, chroni ich tam przed ojcem, który pewnie z naiwności pójdzie wydać uciekinierów z
pociągu zagłady. A tymczasem jak chce zasada dobrego scenariusza trafiają z deszczu pod
rynnę. Tylko motywy jakieś takie, ale może w trzeciej części to zrozumiem i wówczas dopiszę:)
Bo o to okazuje się, że przywódca partyzantów decyduje się na oddanie żyda niemcom, ale
tylko po to by, i uwaga, otrzymać za niego pieniądze, znaczy stwierdza, że niby za nich płacą. No
okey, propaganda działa, ale dlaczego tak okrutnie postąpiono z Wiktorem to nie zostało w
pełni uzasadnione. Owszem był niemcem, co z tego, że żydem, skoro był niemcem, a niemiec
to wróg i już. I to jest okey, ale nie. Dwa no okey był żydem, a z żydami problem, bo za żydów
kulka w łeb. No okey, partyzantka nie była jedna i każdy przywódca myślał inaczej. Ale zamiast
tego mamy zwyczajnie tak pokazane, że w sumie nawet nie wiadomo dlaczego Wiktora podali
na talerzu niemcom. Nie rozumiem w pełni, ale wielu rzeczy nie rozumiałem w pierwszej części
i druga dała mi odpowiedzi, więc jutro poznam odpowiedź na moje rozterki. Rozumiem za to
kontrowersje jakie wywołuje ten film, ale trzeba mieć dystans, tak jak niektórzy twierdzili, że
Pokłosie Pasikowskiego to film antypolski, a przecież w Jedwabnem to nie byli ani niemcy ani
rosjanie, a na pewno niektórzy z agresorów byli żydami tylko o tym nie wiedzieli;p
Sumując tą zbyt długą wypowiedź. Film powoli się rozwija, klimatycznie jest nawet ciekawie jak
na telewizyjną produkcję, ale wiele elementów jest niedopracowanych, ale co my chcemy
wymagać od telewizji. Nie wiadomo jednak czy nieudolność twórców, czy słaby fabularnie film
wraz ze scenariuszem, czy ukryty przekaz, lub sprytna prowokacja jest odpowiedzialna za
sukces tego zwykłego filmu. Jest owszem i trochę plusów, bo mimo to w scenariuszu było
kilka świetnych wątków, ale słabo zostały przedstawione. Jest scen jak chociażby wyjęta z
amerykańskiego filmu, gdy młody Winter myśli że jego brat zginął i sam wybiega razem z
innym żołnierzem i w złości załatwia rusków z pierwszego planu, by następnie wejść do
miejsca, które między innymi mają zdobyć, a tam nic smród, trupy i gówno. Życie. Świetna jest
też scena gdy Wilhelm chowa się w czołgu, dzieli się wodą z rannym ruskiem w czołgu, a
następnie chwilowo wprowadza się do rosyjskiej chaty. Zobaczymy co będzie dalej.
Tak czy siak dzisiaj jeszcze nie wiem co myśleć o tym filmie w pełni, ale pozwoliłem sobie
napisać kilka tych zdań. Gratulacje dla telewizji polskiej, że pokazała ten serial. Do jutra:)
"Bo czy chodziło o podkreślenie prostej tezy, że my niemcy biedni zaciągnęli nas na
wojenkę, choć my nie chcieli..."
Tak właśnie było, w dużej mierze (acz faktycznie, nie tyczy to wojny z ZSRR).
W "Stolicy Hitlera" Moorhouse'a autor przywołuje przykłady niechęci "zwykłych" Niemców do wojny.
tak ale ja w tym miejscu podkreśliłem myślenie wielu współczesnych niemców, patrz Erika Steinbach, wogóle nie poruszyłem teog wątku w mojej wypowiedzi dotyczącego niechęci niemców do wojny, bo to uznałem za wątek oczywisty i nie warty komentarza
To zależy. Wiele osób sądzi, ze Niemcy entuzjastycznie poparli wojnę z Polską. Może to takie oczywiste jednak nie jest.
PS. Specjalnie piszesz niemcy zamiast Niemcy?
wszystkich potraktowałem po równi i niemców, polaków i żydów i rusków:) Oczywiście, że niemcy poparli entuzjastycznie wojnę, przecież to im wkładali w głowy, że są panami, zwycięzcami - to chyba też główny wątek w tym serialu aż nazbyt wyrazisty:)
tyko u tych, którzy byli na wojnie, młodzi ludzie dali ponieść się propagandzie, ale jak wiadomo różne były reakcje
No i okey ciekawie rozwinięto wątek Wiktora, no ogólnie ciekawy pomysł, ale niektóre rozwiązania scenariuszowe to uszczuplają, zbyt dużo przypadków i takie wyraziste błędy historyczne wszystko to wypaczają a nawet powodują, że wydaje się, że być może kryje się za tym albo ułomna wiedza na ten temat historii przez niemców, albo jakaś propaganda, tak czy siak gdy Amerykanie kręcili film wojenny to czepiano się zawsze szczegółów, że nie wiem złe czołgi, albo złe umundurowanie, czy osprzęt jakiego używali i inne szczególiki, tu wyraźnie widać zmiany historyczne które miały w ten sposób wzbogacić fabułę i lepiej zobrazować cierpienie niemców. W pewnym sensie okey, bo od ideologii nie uciekniemy, ale jakoś tak no nie wiem, gdyby tego nie było, to by to nawet był świetny film, a tak wyszło że nie wiadomo nawet co. Jednak bardziej mnie inspiruje zachodnie kino wojenne, całkiem ceniony reżyser z ZSRR Nikita Michałkow zrealizował propagandowy rosyjski film "Spaleni slońcem 2" i moim zdaniem film świetny, zjawiskowy, przedstawienie wojny w taki trochę sposób na modłę realizmu magicznego, itd o wiele bardziej mnie przekonał jako tego typu kino. Po za tym niemcy, nie oszukujmy się w trakcie wojny kręcili naprawdę świetne filmy i zarówno te propagandowe jak np "Hitlerjugend Quex", jak i zarówno te rozrywkowe, które odbiegały od tej propagandowości, najlepszym przykładem jest świetny reżyser Veit Harlan, który zrealizował "Żyda Sussa", nakręcił też póżniej w trakcie wojny małe arcydzieło melodramat "Droga poświęcenia". Ale dzisiaj nie pamięta się tego okresu, jest z góry przekreślony przez okres w którym powstało, ale nie przeszkadza to znawcom masturbować się na innym propagandowym arcydziele z innego terenu jak chociażby "Pancernik Potiomkin:" itd itd.
No ale światem rządzi hipokryzja, teraz słyszę za plecami jak gadają o tym w studiu tvp tak bzdurnie, że aż wierzyć się nie chce. Na przykład oburzenie reakcją partyzantki na pociąg pełen żydów. Partyzantek było wiele, nie ma co się dziwić, że przywódca olewa żydów to proste, po pierwsze co on zrobi z setką żydów w środku okupacji? Po za tym oni napadają na ten pociąg nie po to by ratować ludzi, tylko żeby pozbierać broń i amunicję do walki zbrojnej. Owszem jeden z tych polaków jest antysemitą, ale kurcze do partyzantki nie wcielali samych szlachetnych ludzi. Nie widzę w tym nic oburzającego, akurat w tej scenie serial najmniej odbiega od istoty tamtego okresu, w sensie, że tak mogłoby się stać. A po za tym widać wyraźnie, że wątek ten jest specjalnie dobudowany do postaci Wiktora, który to jako jedyny uwalnia ich, bo sam tak uciekł, a przy okazji piętnuje swoją osobę, bo wskazuje na swój rodowód - zwykłe rozwiązanie dramatyczne w filmie. I chociaż w tym filmie jest wiele innych głupot, to wszyscy czepiają się tego co najmniej powinno oburzać:) Ah ta hipokryzja! I się przed chwilą wysnułem wniosek po komentarzu cenionego historyka z niemiec, że ten film to jest lewacka propaganda, ja pier..., w dodatku profesor żyd, co za porąbany świat. Taki świetny materiał, ale głupota ludzka przekształciła go w takie coś;p Nie mogę słuchać tych mądrych idiotów w tv