PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=467672}
6,4 9,3 tys. ocen
6,4 10 1 9302
5,6 7 krytyków
Naznaczony
powrót do forum serialu Naznaczony

Moja recenzja

ocenił(a) serial na 2

Byłam bardzo ciekawa pierwszego odcinka tego serialu. Zwłaszcza, że reklamowali go jako zupełna nowość w polskiej telewizji, jakby miał być jakimś krokiem milowym jeśli chodzi o tego typu produkcje w Polsce. Istotnie, nareszcie stworzyli coś, co nie ma w tytule słowa "miłość" (a to już sukces!), ale na naprawdę dobry serial chyba musimy jeszcze poczekać...

Zacznę od plusów:
+ to, że serial nie opowiada o grupce bajecznie bogatych i ponadprzeciętnie inteligentnych singli z wielkiego miasta, już czyni go wyróżniającym się. Nareszcie jakiś świeży pomysł - bez dyrdymałów w stylu: "kocham go, ale on mnie nie, chociaż nie wiem, ale tak mi się zdaje, a może ja przesadzam..." itp. Brawo dla człowieka, którego olśniła myśl, że polscy widzowie mają już dosyć dylematów sercowych Kasi, Zosi, Tomka, Zenka i Bóg wie kogo jeszcze;
+ naturalność. Nie chodzi mi tu o dialogi, bo w tej sferze postępu raczej nie ma, ale na przykład o realia. W końcu główny bohater ma normalne mieszkanie, a nie wypasiony, lśniący czystością apartament na dwudziestym piętrze wieżowca w centrum miasta z widokiem na panoramę Warszawy. Jeździ też przeciętnym samochodem, a nie terenówą tudzież mercedesem. Zauważyłam również, że w pierwszej scenie Dereszowska nie ma tony makijażu na twarzy - chociaż, może to tylko moje prywatne odczucie. Niemniej wszystko to na plus;
+ Grabowski. Pasuje jak ulał do roli marynarza. Mam nadzieję, że pojawi się w kolejnych odcinkach, bo jest wiarygodny i świetnie gra.

Teraz pora na minusy, których będzie zdecydowanie więcej...
- muzyka. KOSZMAR! Kompletnie bez sensu. Symfonie w tle zabijają cały klimat. Szczególnie w kluczowych dla odcinka scenach nie powinno być żadnych innych dźwięków prócz zwykłej rozmowy czy też odgłosów przedmiotów itp. Zamiast wprowadzić nastrój, te słabe utworki tylko przeszkadzają w odbiorze;
- zbyt duże skoki w akcji. Nie wiem, ale wydaje mi się, że teraz twórcy polskich seriali myślą, że jak urwą akcję w połowie, a potem pokażą bohaterów całych i zdrowych, to to będzie takie "inteligentne" i "zaskakujące". Jasne, że tak jest. Ale jak się umie taki zabieg stosować. W serialach amerykańskich, dajmy na to Lost, te przeskoki świetnie spełniają swoją funkcję. W "Naznaczonym" wprowadzają tylko zamęt. Tak jakby twórcy bardzo chcieli żeby to wyszło fajnie, ale zupełnie nie umieją wyczuć momentu, kiedy taki trik jest potrzebny, a kiedy zbędny. Efekt jest taki, że pomija się kluczowe sceny, np. jak Anna i Julia zostały uratowane? W jaki sposób? Zirytowało mnie, że tak szybko przeskoczyli do następnej sceny. Albo pobyt w szpitalu i nagle - cut! - śpią sobie spokojnie w mieszkaniu. Zupełnie nieudolnie im to wychodzi;
- facet w czarnym kapeluszu i płaszczu. Mogliby wymyślić coś oryginalniejszego. Ileż razy wałkowano motyw dziwnego nieznajomego, który wyłania się z mroku, ma posępną minę i poważnym tonem oznajmia gł. bohaterowi, że przyszła pora zemsty/zapłaty/odwetu bla, bla, bla, strzeżcie się Ty i Twoja rodzina bla, bla, bla... Jakoś dotychczasowa akcja nie sprawiła, żebym zaczęła snuć jakiekolwiek teorie, czy nawet zastanawiała się czego ten koleś chce. "Mroczny" facet w płaszczu wydaje mi się wręcz śmieszny, a nie straszny. Afgańczyk wiadomo, że musi być z nim powiązany. I te gasnące lampy... co to miało być? Podsumowując, cała akcja z tajemniczym nieznajomym jest sztuczna i naciągana i nie ma znamion porządnej zagadki;
- Titanic. Zachowanie bohaterów, poszczególne sceny niemal identyczne jak w sławetnym filmie Camerona. I to modlenie się... w takich momentach odczuwam jakby zażenowanie? W każdym bądź razie "jestem królem świata" sprawiło, że mimowolnie podniosłam wzrok do góry w geście wołania o pomstę do nieba, jeśli tak to można ująć :p Zresztą, dużo ujęć, które pojawiły się w tym serialu kojarzę z innych filmów. Na przykład intro z napisami i kamera "ślizgająca" się po morzu - widziałam już w "Pojutrze". Albo chwyty podobne jak w Lost - Grabowski odkrywa ciało zabitej dziewczyny i jest cięcie do czołówki. Mało oryginalne;
- Tadeusz nerwus. To wygląda dziwnie - Adamczyk raz gra spokojnie, jego twarz przypomina wręcz twarz aniołka (dobra, już nie będę mu wypominać roli Wojtyły...;p), a tu nagle bum! Rzuca się na tych prowadzących akcję ratunkową, bije się z Grabowskim, wyskakuje do morza... w moim odczuciu sztucznie to wyszło. To jak obszedł się z uczniem w klasie sugeruje, że Tadeusz jest spokojny, opanowany. A potem taka zmiana? Ja rozumiem, że boi się o żonę i córkę, ale tak czy inaczej, pewne aspekty jego zachowania mi do siebie nie pasują;
- zawiązanie akcji. Nie podobało mi się. Powinni bardziej zagaić, wydłużyć czas przed pojawieniem się Nieznajomego. Na przykład pokazać dziwne zdarzenia, dziwne znaki, sztorm na morzu, a dopiero na końcu wprowadzić postać faceta w płaszczu, który dzwoni do Tadeusza.

Oczywiście nie będę wspominać o paru innych, dosyć żenujących scenkach... (jak choćby te z udziałem Julki). Ale generalnie - słaby ten pierwszy odcinek. Widać, że chcieli stworzyć coś w klimacie Amerykanów, ale chyba nigdy im się to nie uda ;] Sama fabuła i rzekome zagadki są naciągane, muzyka irytuje, dużo pomysłów się powtarza... Mimo wszystko, jest to jakiś powiew świeżości w polskiej tv. Dlatego nie zrezygnuję z kolejnych odcinków. Może akcja nabierze kolorów.

adonae

Plus serialu - kapitalny Grabowski. Tylko on dobrze wypadł. Reszta sztucznie i drętwo. Adamczyk do końca też nie potrafił wybrnąć z beznadziejnie napisanego scenariusza :P

A poza tym nuda. Schematy, banały, i różne denne rzeczy. Nie potrzebna stylizacja a la USA.
Wszystko powinno być naturalne, np. aktorzy.
Zamiast gry ze sztywną gadką, jakimś takim nadęciem powinni zachowywać się jak normalni ludzie (np. jak w Długu, ewentualnie jeżely już po amerykańsku to jak w Psach dajmy na to).

No ale rozumiem, że twórcy taką dali stylistykę do filmu.

ocenił(a) serial na 6
donZabol

Taaa, Ferdek idealny do roli nawalonego i brudnego "wilka morskiego". Lata gry w "Kipeskich" go do tego znakomicie przygotowały... ;)

adonae

Podpisuję się pod każdym punktem, a zwłaszcza pod muzyką i facetem w kapeluszu. W momentach, gdy kamera najeżdżała na "czarny charakter" zamiast podskakiwać ze strachu na kanapie tarzałam się ze śmiechu razem z bratem :) Tak mnie przeraził ten jego "groźny" wizerunek. Może gdyby w tych scenach dograna była muzyka, która budowałaby napięcie, byłoby nieco lepiej. A tak zgadzam się całkowicie z przedmówczynią.

adonae

Nic dodać, nic ująć.

ocenił(a) serial na 4
adonae

ogólnie się zgadzam z autorem tematu ale dodam na szybko coś ode mnie
minusy:
- zupełny brak dialogów! przecież to jest tragedia ... w na wspolnej i innych serialach tego typu potrafia zrobic takie dialogi ze glowa boli a tu tylko patrzą na siebie ewnetualnie coś tam z siebie minimalnie wydukają
- odcinek pilotażowy powinien byc dłuzszy albo poedzielony na dwie części bo to co widziałem w odc. 1 to było takie przeskakiwanie z jednej sceny w drugą...akcja dziala sie za szybko i zbyt skokowo
- naiwny scenariusz...ekipa ratunkowa nie potrafi znaleźć zatopionego statku jednak nauczycielowi matematyki udaje się to bardzo łatwo
- jak mozna nie pokazać sceny uratowania przez bohatera swoich kobiet?
- muzyka ...była jakaś?? bo ja tam nic nie słyszałem
- pan w kapeluszu... nie wiem po co były z nim sceny przecież nic nie wprowadziły do fabuły... na początku była scena na plaży w której przebiega chłopak słuchający muzyki, gdy przebiega obok tajemniczego pana muzyka przestaje grać...szkoda tylko że nie wywołało to zadnej rekacji u biegacza, poza tym o co chodziło z tą sceną w której ów tajemniczy pan przechdzi wieczorem obok latarni i każda po kolei gaśnie? jak dla mnie to miało na celu dać nam chwile relaksu po tych wspaniałych scenach z burzowego bałtyku ;p
-sprawa z titanikiem - bez komentarza
-zupełny brak jakiegokolwiek napięcia

ogólnie liczyłem na coś znacznie lepszego... zawiodłem się...może koljne odcinki sie poprawią... do plusów można zaliczyć napewno efekty - bo jak na polskie warunki - są dobre:)

Majkel_37

sceny z panem w kapeluszu bardzo wiele wprowadziły do fabuły. ;)

ocenił(a) serial na 4
zawieszone

chodziło mi raczej o poczszczególne sceny z tym panem które miały się nijak do tego co sie działo w poprzednich senach... :D

adonae

Przeskok jak on skacze do wody, a później jak już jadą do szpitala, pewnie wyjaśnią później. Że on skoczył do wody, Grabowski krzyczy nie skacz, on dopływa do łódki, robi wielkie oczy, a tam nikogo nie ma. Wtedy się załamuje, zaczyna tonąć, marynarz go wyciąga, a bohater zapada w śpiączkę i wszystko co pokazywane będzie w serialu to jego schizy. A w ostatnim odcinku się obudzi i okaże się, że żona i córka siedzą przy jego łóżku. Tak to przewiduje ;D

użytkownik usunięty
adonae

Dlaczego jak Amerykanie we wszystkich swoich serialach stosuja te same techniki budowania napiecia i przejscia z watku do watku to jest OK, a jak Polacy to robia po raz pierwszy to sa obrzuceni gownem, ze papuguja z Amerykanow i nie sa w stanie wymyslic nic nowego ???????????????????

ocenił(a) serial na 8

Popieram iloczyn. Jak dla mnie serial jest świetny. W Polsce takiego jeszcze nie było ;). Nie wzbudził we mnie lęku, ale na to się nie nastawiałem, bo filmy raczej go we mnie nie wzbudzają. Uważam, że gdyby akcja dłużej się rozwijała film byłby nudny. Dla mnie na pewno. Wiele razy miałem tak, że film był niezły, tyle ze ciężko mi było wytrwać do końca. Przykład: Ja, Robot.

Ja dałabym jeszcze temu serialowi szanse. Może niepotrzebnie robi się z polskiego widza idiotę i pokazuję w zupełnie niepotrzebnych scenach z zupełnie niepotrzebną muzyką jaki to główny bohater jest zakochany w żonie i jakie sielankowe wiodą sobie życie rodzinne z czarującą, słodką córeczką. Bez sensu takie wstawki. Widzowie są na tyle inteligentni, że takich rzeczy nie trzeba im tłumaczyć ( i przy okazji psuć klimatu serialu, zamieniając go w takiej scenie na "M jak miłość teraz albo nigdy" No chyba, żę twórcy serialu mając na uwadze oglądalność innych seriali made in poland myślą, że widz faktycznie do reszty zgłupiał. I jak nie pokażą, to nie zrozumie.
Facet w kapeluszu... cóż, w scenie jeszcze przed czołówką, kiedy Grabowski widzi go na łódce, nawet dał lekkiego kopa. Później - pojawiał się zdecydowanie za często, zdecydowanie zbyt mało demonicznie i przy źle dobranej muzyce. Jak tak dalej pójdzie, to będę się go spodziewała w każdej scenie i wrażenia na mnie już nie zrobi. A szkoda, bo Arkadiusz Bazak w tym ciemnym płaszczyku i meloniku mógłby w innym filmie z inną muzyką wydać się demoniczny i coś tam ludzi postraszyć. ;p
Poczekałabym jeszcze z zupełnym negowaniem tego serialu. Chociażby ze względu na aktorów, którzy pojawią się później.

ocenił(a) serial na 2

Odpowiedź jest prosta - Amerykanie są ekspertami w dziedzinie seriali. U nich już dawno skończyła się era oper mydlanych i telenoweli, w których głównym wątkiem są problemy zwykłych ludzi. W końcu wszystko ma swój kres i pojawienie się u nas "Naznaczonego" też jest jakimś tam zwiastunem końca ery ubogich intelektualnie tasiemców dla gospodyń domowych. To oczywiście cieszy, ale twórcy polskiej fantastyki czy sci-fic muszą liczyć się z tym, że będą nieuchronnie porównywani do najlepszych w tym gatunku seriali zza oceanu. Dlaczego powstał "Naznaczony"? Dlatego, że jakiś spostrzegawczy człowiek zauważył, że w Polsce jest duże zainteresowanie zachodnimi produkcjami w klimatach "Heroes", "Supernatural", "Lost", "Dexter" itd. Niektórzy oglądają wręcz po kilka takich produkcji jednocześnie, ściągają odcinki z internetu, dyskutują na forach, snują teorie. W przypadku naszych rodzimych produkcji nie ma takiego zjawiska, bo o czym tu dyskutować? O perypetiach Basi i Lucka? Dlatego "Naznaczony" z założenia ma wywołać dyskusję, ma wywoływać w widzu zupełnie inne emocje niż serial obyczajowy. Ale mając w zasięgu ręki takie perełki jak "Lost", "Naznaczony" wychodzi wręcz śmiesznie. I ja naprawdę biorę poprawkę na to, że jest to pierwszy polski serial w klimacie fantasy/sci-fic. I że 3/4 aktorów w nim grających występuje jednocześnie w innym serialu obyczajowym. I ogólnie, że nie mamy tylu możliwości co Amerykanie. Ale NIE WIERZĘ, że nie mamy w Polsce ludzi z pomysłem i polotem na dobry dreszczowiec! Bo "Naznaczony", jak na razie, jest serialem bez polotu. I nie możemy mówić: "pierwszy odcinek był słaby, ale będę oglądał/a dalej, bo może będzie lepiej". To właśnie pilot powinien być najlepszy z całej serii, bo to on decyduje o tym, czy widz dalej będzie śledził losy bohaterów. A facet, który swym jestestwem sprawia, że gasną lampy czy przestaje grać muzyka to, nie oszukujmy się, po prostu banał. Historyjka żywcem wyjęta z kreskówki dla dzieci. Takie bujdy to ja oglądałam w "Gęsiej skórce" bodajże na Fox Kids, kiedy miałam 10 lat (pamiętam jeszcze tę czołówkę - facet w czarnym płaszczu/garniturze otwiera teczkę i wypadają z niej jakieś papiery rozrzucane przez wiatr - już mamy podobieństwo do Nieznajomego :P).

I nie rozumiem jednego - jak to się dzieje, że jednej jesieni stacje produkują 10 zupełnie nowych seriali, w których grają ci sami aktorzy, w których wałkowane są te same tematy, akcja rozgrywa się w tych samych miejscach, a zamiast tego nie zainwestują w jeden, ale porządny serial, z dobrą obsadą, z ciekawym scenariuszem i wysokim budżetem? Co za głupie myślenie mają ci wszyscy producenci? Że lepiej wyjść z dziesięcioma niskobudżetowymi szmirami, które wypadają z ramówki po dwóch miesiącach, bo mają za małą oglądalność, niż skupić się na jednej produkcji? A przy tym, jak TVP, narzekać, że nie mają kasy! Przepraszam, chyba mają kasę, skoro produkują co najmniej 6 nowych seriali rocznie! Co to za polityka, o co tu chodzi? :/

adonae

"I nie możemy mówić: "pierwszy odcinek był słaby, ale będę oglądał/a dalej, bo może będzie lepiej". To właśnie pilot powinien być najlepszy z całej serii, bo to on decyduje o tym, czy widz dalej będzie śledził losy bohaterów."

Jak widać nie do końca, bo ludzie mają nadzieje na coś lepszego, po momentami zupełnie nieudanym odcinku pilotowym. I trzeba też pamiętać, że to jest pierwszy taki polski serial a my mamy niedosyt; chcemy dobrego serialu , wyprodukowanego i zrealizowanego w Polsce, w którym zobaczymy naszych aktorów. Ja osobiście jestem pod wrażeniem "Dextera" ale też chciałabym - może już nie tyle być pod wrażeniem - ale zaciekawić się, oglądać z przyjemnością i emocjami serial zrealizowany w Polsce.
Racja, nie warto porównywać i oceniać "Naznaczonego" przez pryzmat amerykańskich seriali, bo nie oszukujmy się - to zupełnie inna liga, jesteśmy lata świetlne za nimi. Wszelkie porównania będą na niekorzyść naszych produkcji.

ocenił(a) serial na 2
EdwardaN

Rozumiem Twoje argumenty, ale nie zgadzam się. Ty masz nadzieję na coś lepszego i będziesz oglądał dalsze odcinki, bo, jak sam przyznałeś, chcesz, aby w końcu jakiś polski serial Cię zaciekawił. I tak samo pisze większość ludzi tu na filmwebie (np. ja), ponieważ interesują się kinem i telewizją, chcą zobaczyć dobrą polską produkcję. Natomiast przeciętnego Kowalskiego zupełnie nie obchodzi to, że jest to pierwszy polski serial w klimacie sci/fic. On nie interesuje się kondycją polskiego kina czy telewizji. On ogląda to, co mu się spodoba. Nie ma czasu na wypróbowywanie serialu "dam mu szansę, bo a nóż trzeci odcinek będzie lepszy". Serial żeby odnieść sukces powinien dawać kopa od początku i takie jest moje zdanie.

Aha, jeszcze a propos tych porównań do amerykańskich seriali. Skoro sami twórcy mierzą tak wysoko i sami przyznają, że "Naznaczony" jest na miarę produkcji zachodnich, to wybacz, ale porównania nie da się uniknąć. Bo wiesz co jest najbardziej irytujące w tym wszystkim? Że oni, zanim w ogóle "Naznaczony" pojawił się w tv, już uznali go za hit. Już ochrzcili mianem "przełomowego". I wtedy ja zasiadam przed telewizorem (biorąc oczywiście na dystans wszelkie zapewnienia twórców, ale jednak trochę podekscytowana) i przekonuję się, że jak zwykle wywołano dużo szumu o nic. Każda normalna telewizja najpierw bada, czy serial w ogóle znalazł uznanie odbiorców i czy faktycznie coś zmienił, a dopiero potem może szczycić się hasłami "wyprodukowaliśmy świetny show, który podbił serca polskich widzów i zmienił oblicze polskiej telewizji".

adonae

Myślę, że tak jak przeciętny Kowalski nie wie, że to pierwszy polski serial sci/fic, tak też nie ma wobec niego jakiś wygórowanych oczekiwań. Przeciętny Polak ( dajmy już spokój tym biednym Kowalskim! ;p) ogląda "M jak miłość" "Klan" i inne takie duperele. Nie zastanawia się też, czy serial był dobry czy nie, nie myśli nad muzyką, nie wgłębia się za bardzo w fabułę. Siada i ogląda "człowieka który został papieżem" i "ferdka kiepskiego jak gra marynarza". To jest mój kontrargument na to, że pierwszy odcinek był słaby, więc ludzie przestaną oglądać. Pewnie dla większości nie był słaby ani dobry - tylko po prostu był.
Ja natomiast chcę wierzyć w widza, w jego inteligencje. Chce dobrego serialu, który będzie miał pozytywne opinie właśnie tutaj, na filmwebie.

Co do porównań - zauważyłam, że teraz jest taka tendencja do reklamowania filmów i seriali- jeszcze przed premierą nazywanych "kultowymi" Tak było z "Naznaczonym". Zgodzę się z Tobą, że niesłusznie nazwano go "hitem" na długo przed emisją pierwszego odcinka.

ocenił(a) serial na 2
EdwardaN

Ups, jesteś dziewczyną. Wybacz, ale Twój avatar sugerował, że mam do czynienia z facetem, no i nie masz symbolu kółeczka z krzyżykiem do dołu ;]

Twój kontrargument zmroził mi krew w żyłach ;p Chcesz wierzyć w widza i jego inteligencję, a z drugiej strony twierdzisz, że Polacy są takimi idiotami, że oglądają w tv byle co i nie zwracają na nic uwagi, byleby tylko czymś zapchać czas? No bo nie mam innego określenia na takie zjawisko, jak czysty idiotyzm i zupełny brak krytycyzmu. A aż tak źle, to chyba z nami nie jest.

adonae

Z większością jest. Jak inaczej wytłumaczysz milionową oglądalność "M jak.." i innych tego typu seriali?
To są niestety fakty.
Natomiast właśnie mimo tego, wierzę że są ludzie, którzy mają zupełnie inne kryteria wybierania sobie programów, które będą oglądać.

co do mojej płci ;p już w wcześniejszych postach pisałam w formie żeńskiej... mogłabym złośliwie napisać, że trzeba się nauczyć czytać ze zrozumieniem - co tyczy się nie tylko mojej płci, ale też wcześniejszego postu.
Ale złośliwość sobie podaruje. Zostałam wyręczona przez Ciebie.

ocenił(a) serial na 2
EdwardaN

"Z większością jest. Jak inaczej wytłumaczysz milionową oglądalność "M jak.." i innych tego typu seriali?"

Wytłumaczę ją dobrym scenariuszem w pierwszych latach emisji serialu (a przypomnijmy, że był wtedy rok 2000, w Polsce robiło się mało seriali i format bazujący na perypetiach wielopokoleniowej, polskiej rodziny dopiero zaczynał robić karierę, vide "Klan". Należy zauważyć, że dopiero sztuczne przeciąganie serialu, by trwał w nieskończoność, a więc mnożenie problemów, wpływa na spadek jego jakości. Dopóki pierwotny pomysł Łepkowskiej był w realizacji, ten serial był po prostu OK). W obecnym momencie wytłumaczyłabym przyzwyczajeniem i dobrym czasem emisji. Poniedziałek, godzina dwudziesta - jesteś po pracy, obiad zrobiony, dzieci nakarmione, co zatem robisz? zasiadasz przed telewizorem. A fakt, że polska telewizja kuleje jeśli chodzi o dobre filmy (powtórki, powtórki, powtórki...), sprawia, że ludzie zabierają się za Mjm.

Z tym zdjęciem to nie miała być złośliwość, przepraszam jeśli tak to odebrałaś. Jest rozmazane, jesteś w okularach, a jeśli chodzi o włosy to dużo facetów kinomaniaków nosi dłuższe :) I nie wspomniałam o niejednoznacznym co do płci nicku, a forma żeńska gdzieś mi uciekła w ferworze dyskusji... ;]

adonae

"M jak miłość" nigdy nie było ok. Mnie bolała od samego początku np. gra aktorska braci Mroczek i fabuła jak flaki z olejem, nudna i nieciekawa. Skoro dla ciebie serial na poziomie "M jak.." był na początku Ok, to ja już nie wiem, co nie było?
A poza tym wiele było już takich seriali, gdzie ktoś z kimś przez kogoś, "Klany" "Na dobre i nie dobre" jakieś inne "Adamy i Ewy" ;p Wszystko do d. Także pozdrawiam i dalsza polemika nie ma sensu. ;p

ocenił(a) serial na 7
adonae

Gdyby ten sam projekt realizowali nasi zachodni 'przyjaciele' film byłby super a, że rodzima produkcja musi być dnem no bo jak inaczej. Zgodzę się, co muzyki i tego, że Julka nie koniecznie pasuje o tego serialu. Jeśli całość ma mieć 13 odcinków, a tajemnica ma się rozplątywać na ich przestrzeni to poczekajmy jeszcze trochę z tymi ocenami, zazwyczaj pierwszy odcinek nie jest najlepszy...ale mam nadzieję, że 'Naznaczony' obroni się i nie będzie stał w kategorii jeden z wielu. Ja nie mam jeszcze zdania na temat serialu. Jak obejrzę jeszcze kilka odcinków to podzielę się opinią z Wami drodzy Filmwebowicze :P

pchla__szachrajka

Tylko, że zachodni przyjaciele też nie potrafią zrobić super serialu :)

ocenił(a) serial na 2
donZabol

Skoro nie nasi zachodni "przyjaciele" (nie jestem zbytnio przychylna tej formie, jeśli chodzi o nasze stosunki ze Stanami), to kto według Ciebie robi super seriale? ;)

ocenił(a) serial na 4
adonae

Zgadzam się w większości z adonae. Moim zdaniem hitu z tego serialu już nie będzie. Pilot, a właściwie pierwsze sceny pilota powinny wcisnąć widza w fotel, jak chociażby w "twin peaks", pamiętacie jeszcze słowa Pete'a - I found her wrapped in plastic - czy jakoś tak. Od razu było wiadomo, że stało się coś złego, nie dającego się racjonalnie wytłumaczyć w 2 zdaniach, że ta martwa osoba (Laura) nie powinna była umrzeć itd. itp. Natomiast w naznaczonym, czy kogoś obchodzi los martwej kobiety, którą widzimy w początkowych scenach - chyba nie...żadnego klimatu, tylko scena za sceną aż do mdłego końca. Ogólnie powiało grozą, ale w niedobrym tego słowa znaczeniu. P.s. czy komuś jeszcze scena na plaży gdy "zły pan" patrzy w morze, przypomina scenę z "miasta aniołów" z Meg Ryan, w której anioły w tym Seth, patrzą w morze o poranku czy jakoś tak? Wyczuwam dziwne podobieństwo ale może się mylę;) Z kolei szalejące - w jednej ze scen naznaczonego - morze, przywodzi na myśl "gniew oceanu" z Clooney'em. Oj coś dużo tych podobieństw...

ocenił(a) serial na 2
adonae

No, no, zrobiło się ciekawiej ;] Nie sądziłam, że po takim odcinku pilotowym drugi może mnie czymkolwiek zaskoczyć, ale na szczęście się myliłam. Nareszcie powiało grozą i zrobiło się bardziej tajemniczo.

Może tradycyjnie zrobię zestawienie plusów i minusów, tyle, że zacznę od tych drugich. Na minus:
- żywcem zerżnięta z "Lost" scena, gdzie Dereszowska mówi Adamczykowi, że chciała zostawić małą i samej się ratować. Jestem pewna, że w którymś z odcinków Kate powiedziała coś w tym stylu i też czuła się winna swojego egoizmu (nie mogę niestety przypomnieć sobie tego epizodu...). Może uznacie, że przesadzam, ale mnie to razi, że twórców nie stać na samodzielne budowanie psychologii postaci, tylko posuwają się do zasłyszanych w innych serialach kwestii.
Poza tym - zestawiając wyznanie Anny, że chciała zostawić dziecko, aby ratować swój tyłek, z obrazkiem egzaltowanej, do bólu sielankowej i niczym niezmąconej idylli rodziny Kralów, wychodzi absurd niemieszczący się w granicach psychologii. Instynkt każdej matki nakazuje jej, by w pierwszej kolejności chroniła swoje dziecko. Jak normalna matka mogłaby pomyśleć w takiej chwili o zostawieniu swojej córki na pastwę losu?
Jak zwykle miało być głęboko, a wyszło nieporozumienie;
- Natka i jej rysunki. Nie będę się rozpisywać, wyświechtany motyw i tyle;
- Nieznajomy w tabloidzie. Sorry, ale od kiedy gazety zajmują się tajemniczymi Nieznajomymi w czarnych płaszczach i kapeluszach? Trochę to naciągane. Niby dlaczego poświęcili całą stronę (o ile nie dwie) tajemniczemu facetowi, z czym ma to związek? Zabił kogoś? Okradł? Pomysł zupełnie nie trzyma się "kupy".

Teraz plusy:
+ muzyka. Na pewno lepiej dopasowana, mniej "nachalna", stwarzająca aurę grozy i stopniująca napięcie;
+ wątek ojca, który stracił córkę. Jestem mile zaskoczona grą Krzysztofa Respondka (tak to jest jak na co dzień widuje się jego japę na reklamach dennych show z udziałem gwiazd). Historia dobrze przedstawiona, dobrze zagrana, scena ucieczki i zabójstwa - mocna. Pod kątem psychologii nie mam chyba nic do zarzucenia, bo zarówno bezsilność, rozpacz, jak i pragnienie zemsty głównego bohatera wątku zostały tu nawet nieźle ukazane;
+ mrok! Tak, naprawdę, nie wierzyłam, ale muszę przyznać, że scena kiedy Nieznajomy robi coś z ciałem "najlepszego przyjaciela" zaintrygowała mnie, a nawet nieco wystraszyła :) Podobnie skrót następnego odcinka, wzmaga apetyt na coś więcej;
+ gra małej Wróblewskiej. Rozkręca się. Gdyby nie to, że wpuścili jej krople do oczu, które jak na zawołanie wypływają z oczodołów rwącym strumieniem, to scena płaczu byłaby idealna;
+ generał w psychiatryku. Fajny gość i dobrze dobrany aktor :)

Podsumowując - jest lepiej. Choć oczywiście, tak jak w pierwszym odcinku, nie uniknięto pewnych schematów. Sama postać Nieznajomego już tak nie śmieszy, niemniej nadal jest powtórką z rozrywki, a w jej zachowaniu nie ma nic co nie odbiegałoby od standardów typowego, czarnego charakteru. Ubiór jak i cała fizjonomia aktora ma sprawiać wrażenie kogoś tajemniczego, ale sama postać już na początku się "obnażyła" ze swoimi planami. I całkiem niepotrzebnie.

Mam nadzieję, że może serial zachowa tendencję wzrostową i trzeci odcinek będzie jeszcze lepszy? Zobaczymy.

użytkownik usunięty
adonae

- Nieznajomy w tabloidzie. Sorry, ale od kiedy gazety zajmują się tajemniczymi Nieznajomymi w czarnych płaszczach i kapeluszach? Trochę to naciągane. Niby dlaczego poświęcili całą stronę (o ile nie dwie) tajemniczemu facetowi, z czym ma to związek? Zabił kogoś? Okradł? Pomysł zupełnie nie trzyma się "kupy".

1. "Skandal" jest brukowcem niszowym, coś w stylu wyłapywacza sensacji z byle czego, a przynajmniej tak odczułem po tym odcinku (Nagłówek: "Nieznajomy - czy to człowiek?").
2. W zapowiedziach jest jak koleś, prawdopodobnie Grypiński, opowiada o Nieznajomym Kralowi i o spotkaniach jego z ludźmi, więc ten wątek się rozwinie ;)

ocenił(a) serial na 2

Ale przyznajcie, że dziwnie konstruują wątki w tym serialu. Ni z tego, ni z owego jakaś gazeta pisze o tajemniczej postaci w płaszczu, którą oczywiście kilka dni wcześniej widział Kral. Nawet gdyby w późniejszych odcinkach wyjaśniono, dlaczego taki artykuł pojawił się w "Skandalu", to nadal sam pomysł wydaje się denny i mocno uproszczony. Jakby nie wiedzieli jak po raz kolejny skierować uwagę głównego bohatera na Nieznajomego, więc odwołali się do najprostszego zabiegu. Na dodatek zupełnie niewiarygodnego, bo w przeciwnym razie każdy mógłby wysłać do redakcji "Faktu" nieostre zdjęcie z jakimś mężczyzną ubranym na czarno, a gazeta zaraz by je opublikowała - co jak wiadomo jest bzdurą.

użytkownik usunięty
adonae

"Poza tym - zestawiając wyznanie Anny, że chciała zostawić dziecko, aby ratować swój tyłek, z obrazkiem egzaltowanej, do bólu sielankowej i niczym niezmąconej idylli rodziny Kralów, wychodzi absurd niemieszczący się w granicach psychologii. Instynkt każdej matki nakazuje jej, by w pierwszej kolejności chroniła swoje dziecko. Jak normalna matka mogłaby pomyśleć w takiej chwili o zostawieniu swojej córki na pastwę losu?"

Absurd niemieszczący się w granicach psychologii? Zdziwisz się - psychologia zna wiele takich przypadków, co gorsza HISTORIA zna wiele takich przypadków. Tak się bowiem składa, że ludzie zachowują się w określony sposób kiedy wszystko gra i buczy, ale kiedy np. pojawia się bezpośrednie zagrożenie życia, teorie psychologiczne możesz sobie wsadzić do kieszeni, ponieważ nie jesteś w stanie przewidzieć jak zachowa się dana osoba. Co więcej, nie jesteś w stanie przewidzieć jak sama się zachowasz, chociaż na dzień dzisiejszy wydaje ci się, że doskonale wiesz. Jedyne co się mieści w tym wypadku w twoich "granicach psychologii" to właśnie to - tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Pytasz jaka normalna matka mogłaby pomyśleć o porzuceniu swojego dziecka w takiej chwili. Otóż, niestety, może to być właśnie zupełnie, wydawałoby się, normalna matka. Jak mówiłam, historia psychologii zna mnóstwo takich przypadków. CO się działo chociażby w czasie Holocaustu? Były matki, które oddawały życie za dzieci, a były takie, które się do nich nie przyznawały, odpędzały je, porzucały i zostawiały na pewną śmierć, żeby tylko samemu przeżyć. Poczytaj opowiadania Borowskiego.
A serial jest generalnie do kitu:P

opowiadania Borowskiego to straszna nuda

ocenił(a) serial na 2

Zgadzam się i przyznaję, że nie pomyślałam o realiach wojny. Jednak wydaje mi się, że sztorm na statku to nieco inna sytuacja. Spróbuję to wyjaśnić.

Wojna wypacza człowieka przez jakiś okres czasu. Jeśli codziennie obserwujesz ludzką śmierć, bezwzględność okupanta, nie masz co jeść, słowem żyjesz w nieludzkich warunkach, stopniowo "odczłowieczasz się". Zanika Twoja wrażliwość, ponieważ wszechobecność śmierci znieczula Cię na ludzką krzywdę. W Twojej psychice zachodzą nieodwracalne zmiany. Moim zdaniem życie w realiach wojny to pewien proces, którego skutkiem są właśnie zachowania przez Ciebie przytoczone: zostawianie dzieci, odpędzanie ich, a nawet duszenie, aby esesman nie usłyszał płaczu dziecka. Czytałam o takich przypadkach i tak jak powiedziałaś, są one niezbitym dowodem na to, że nikt z nas tak naprawdę nie zna siebie do końca.

Jednak teraz już uogólniam, a chcę się skupić na konkretnej sytuacji, jaka była ukazana w "Naznaczonym". Ta scena mnie razi, ponieważ jest zbyt duży rozdźwięk między nią a tym, co zostało nam zaprezentowane w pierwszym odcinku. Gdyby rodzina Tadeusza nie została przedstawiona w tak cukierkowy sposób, pewnie zachowanie Mileny nie wzbudziłoby tak zdecydowanego sprzeciwu z mojej strony. Poza tym mało było ujęć z pokładu tonącego statku, więc nie wiemy w jakiej sytuacji znajdowała się matka z córką. Być może w pewnym momencie dziecko okazało się dla niej zbyt ciężkie? może łatwiej byłoby jej się uratować bez córki? Jednak ja oceniam sytuację po tym co widziałam, a widziałam zbyt mało, aby usprawiedliwić słowa jakie padły z ust Mileny.

Swoją drogą ciekawa jestem, co powiedziałby o tym psycholog ;]

użytkownik usunięty
adonae

To nie jest do końca tak. Pod wpływem stresu, bólu, strachu w organizmie człowieka zachodzą szybko różne procesy, i to one głównie w danym momencie wpływają na zachowanie człowieka - a nie to, czego się dowiedzieli w procesie socjalizacji. W ogromnym skrócie: organizm jest nastawiony na ratowanie życia. Mam tu na myśli sytuację nagłą i niespodziewaną. To o czym pisałaś w kontekście wojny to wyraz przystosowania się człowieka do otaczających go warunkach i rzeczywiście zachodzi stopniowo. Jest to jednak innego typu, mówiąc potocznie, "znieczulica", gdzie przestają obowiązywać normy i reguły, dochodzi do anomii itd. Człowiek jest świadom, że aby przeżyć musi wytworzyć inne reguły, w normalnej sytuacji nie do pomyślenia. Ale w tym przypadku mówimy o innej sytuacji - bezpośrednie zagrożenie życia, które pojawia się nagle, a matka działa pod wpływem impulsu, który powstaje na skutek skomplikowanych chemicznych reakcji zachodzących w całym organizmie. Nie mam zamiaru się tutaj wymądrzać, ale to jest czysta biologia i fakt, że wcześniej było się idealną matką ma tu niewiele do rzeczy, ponieważ nie musi mieć to związku z procesem socjalizacji. W tym przypadku pani Adamczykowa mówi, że miała tylko przez chwilę taką myśl, co czyni sytuację jeszcze bardziej prawdopodobną, ponieważ jednak instynkt macierzyński jest niesamowicie silnym instynktem determinującym działania nawet w tak skrajnych przypadkach. Podsumowując - kiedy nagle i niespodziewanie coś zaczyna Ci grozić, całe Twoje racjonalne rozumowanie bierze w łeb, a do głosu dochodzi adrenalina:)
Dlatego też, z psychologicznego punktu widzenia ta scena była prawdopodobna dlatego bym się jej nie czepiała.

adonae

Ja może zachwycona nie jestem, ale dało się oglądać. A więc tak; podobał mi się w oczywiście wątek zemsty zrozpaczonego po stracie córki ojca na "dobrym wujku" (Respondek pokazał klasę. Nie wiedziałam że stać go na tak dobrą grę! świetnie wyrażał emocje w pokoju, gdy siedział sam wiedząc o śmierci córki - ta mimika, ten krzyk rozpaczy! 7/10- brawo!)Trzeba przyznać, że cały ten motyw świetnie zagrany i jeszcze lepiej nakręcony! Zimna, szara sceneria, rozlewisko i las. Idealne do takiej sceny! Brawa dla operatorów, oświetleniowców i tej całej bandy która za to odpowiada. Jestem pod wrażeniem!
Nieznajomy - cóż, Bazak jak już pisałam ma w sobie coś psychodelicznego, tylko trzeba to coś umieć pokazać. Świetnym pomysłem było nie ujawnianie tego, co zrobił z ciałem zamordowanego. To wywołało napięcie i na pewno zmusiło do refleksji.
Pułkownik w psychiatryku , to Janusz Chabior- pamiętam go z "Odwróconych" Grał Ryśka, bardzo dobra rola zresztą.
Wracając do "Naznaczonego" Motyw z rysunkami dziecka może nie był jakiś innowacyjny, za to prawidłowo pokazany ( i zagrany!) przez co również podsyca tajemniczy nastrój który pojawia się momentami.

O "Nieznajomym w kapeluszu" w gazecie Faktopodobnej nie będę wspominać, bo to już przegięcie. Tak więc - to zbyt piękne by mogło być prawdziwe ;p Musieli coś zepsuć ;p

EdwardaN

Jestem po obejrzeniu 3 odcinka, twórcy serialu naprawdę postarali się. Pierwszy serial, który odbiega tematyką i formą od całej reszty. Nie mogę się zgodzić z opiniami większości, że nieznajomy w kapeluszu jest śmieszny. To on buduje napięcie, jest motywem przewodnim. Sceny na morzu...myślę, że uratowanie się tylko dwójki miało sens i dowiemy się w następnych odcinkach o co chodziło.Pisanie recenzji serialu po obejrzeniu jednego odcinka nie ma większego sensu, to tak jakby przeczytać pierwszy rozdział książki i na takiej podstawie ocenić całość.

wloszka3333

Ja jestem jak na razie po dwóch. Poczekam na kolejny w tv. ;p
Może i "Naznaczony" różni się tematyką i formą od większości polskich seriali, ale to jeszcze nie znaczy że jest dobry. Ja od początku pisałam, że trzeba dać temu serialowi szanse. Momentami zupełnie nieudany odcinek pierwszy, drugi już znacznie lepszy. Może trzeci do końca mnie przekona?
Człowiek w kapeluszu- tak jak pisałam, w pierwszym odcinku raczej śmieszył niż straszył. Było to efektem żle dobranej muzyki i tego , że pojawiał się w zbyt przewidywalnych momentach i zbyt często. E odcinku drugim wyszło z niego trochę "straszydło" ;p w scenie, gdy zrobił coś z ciałem przyjaciela. Mina Respondka mówiła wiele - a tak naprawdę nie powiedziała nic. Może to jest dobry trop - żeby za dużo nie pokazywać i faktycznie zrobić tego gościa tajemniczym nieznajomym.
Czekam na trzeci odcinek - do trzech razy sztuka. Może twórcy serialu działają w sposób ; dobry- lepszy- najlepszy. ;p

adonae

Wreszcie jakaś konstruktywna i sensowna krytyka. Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 8
adonae

Wg mnie pierwszy odcinek był naciągany jak struny na gitarze. No ale to zrozumiałe - twórcy chcieli wsadzić jak najwięcej do pilota.
Dalej już lepiej. Akcja rozkręca się z każdą chwilą. Aż boję się, że po 10 odcinkach wszystko będzie jasne i nie będzie warto już oglądać:p Chyba że to zamknięta seria, na co liczę. Dużo pozytywów, fajny, lekko mroczny klimat (a to niespotykane w polskiej kinematografii), a i muzyka mi się jakoś nawet spodobała. Efekty specjalne są ledwo zauważalne - i to jest na plus. Jakbym chciał wybuchów i masy CGI, to bym sobie Transformersów odpalił:) No ale z kolei ideałem ten serial też nie jest.
W każdym razie główny wątek nieznajomego wygląda mi na mocno inspirowany komiksem "100 naboi" (polecam). Ktoś jeszcze ma takie odczucia?

ocenił(a) serial na 2
adonae

Kończę moją przygodę z "Naznaczonym". Zwykła strata czasu. Serial to nic innego jak zlepek starych, ogranych motywów z filmów grozy i sci-fic, na dodatek prezentujących się o wiele gorzej niż ich pierwowzory. Scenariusz przypomina bezkształtną masę - bez polotu, bez wiodącego pomysłu, jest jakiś rozlazły, nic do siebie nie pasuje, a nowe wątki tylko się nawarstwiają i nic z tego nie wynika. To wkurza. Jakby twórca na siłę chciał upchnąć jak najwięcej wspomnianych motywów, które tysiąc razy pojawiały się już w kinie i tv, ale zupełnie ze sobą nie współgrają. Psychiatryki - były. Kościół - był. Rysunki dzieci - byyyły i to ile razy. Facet w czarnym kapeluszu - był. Tajemnicze liczby - były. Tajemnicza organizacja, której szef nie pokazuje twarzy - milion pięćset sto dziewięćset razy. Zdjęcia z ukrycia - oczywiście też były. Więc co tu jest oryginalnego? Oglądając "Naznaczonego" notorycznie zadaję sobie pytanie: "kurdę, gdzie ja to widziałam? Gdzieś już była ta scena. A, no tak, przecież to było w ">tu tytuł filmu/serialu/whatever<". Żenada. Nie będę tracić prawie godziny na tą kiepską podróbkę Lost/Supernatural/Dr Who/Dexter i nie wiem czego jeszcze.

A ci, którzy zachwycają się "Naznaczonym" chyba nie widzieli porządnego serialu albo bardzo lubią odgrzewane kotlety. Ja w każdym bądź razie dziękuję, a scenarzystom i reżyserowi życzę pomysłów. SWOICH.

Pozdrawiam