Jak dla mnie najlepszy odcinek sezonu 11 - nawet mimo tego, że nie pokazał się ani razu Crowley co przy zakończeniu odcinka 10 jest dosyć zaskakujące; mam nadzieje, że Lucyferiusz go nie zgładził niechcący:).
Historia dosyć ciekawa, pomimo, że nie dotyczy głównego wątku; relacja Starszej Pani z Deanem pokazana bardzo fajnie, subtelnie, z uznaniem dla starszych osób godnie się starzejących w Domach Opieki; tekst o przesunięciu ręki z kolana Deana w górę z pokazany z dystansem zarówno Starszej Pani jak i Deana do samych siebie;
Sam i Głuchoniema Łowczyni - bardzo mi się ten wątek spodobał, nie przypominam sobie a widziałem wszystkie sezony, żeby postać niepełnosprawna miała tak dużą rolę w odcinku, nawet z fajnym wytłumaczeniem; również duży szacunek pokazany dla osób głuchoniemych.
Odniosłem wrażenie, że ten odcinek służył przede wszystkim ukazaniu, że starsi ludzie oraz niepełnosprawni też mogą normalnie i godnie żyć i cieszyć się tym życiem.
Misha - chyba ktoś mu zwrócił uwagę, żeby się tak głupio nie szczerzył jak oryginalny Lucyfek i w tym odcinku już to tak nie raziło; ciekawe jaki los szykuje dla naszych kochanych braciszków - bo jego nieujawnianie się, szperanie w aktach bunkra, próba rozgryzienia dlaczego Ciemność czuje mięte do Deana powoduje, że czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek jak to miało miejsce w przypadku ... sezonu 5:)
Wizualnie Banshhee - jak ktoś grał za młodu w grę Heroes of Might and Magic III - wygląda prawie tak samo jak Meduza:)
Sumując - aktorsko ( o dziwo przede wszystkim Sam ); scenariuszowo; klimat uznania nazwijmy to dla "osób wykluczonych ze społeczeństwa"; zaciekawienie co będzie dalej daje 8/10 - jak narazie najlepiej w sezonie 11 dla mnie.
Czekam na podtrzymanie poziomu:)
Masz rację, że Misha przybastował z ekspresją. I bardzo dobrze.
Pani "Couguar" miała wiele wdzięku i w stosunku do innych "emeryckich" odcinków ten był najbardziej pogodny ( nie mylić ze śmieszny ).
W ogóle patrząc na inne seriale ze stacji CW jedynie SPN porusza problem upływu czasu. Kłótnie Bobbyego na wózku ze stetryczałym Deanem ( 5x7 -The Curious Case of Dean Winchester ), niby zabawny odcinek o uciekaniu od rzeczywistości ( 8x8 - Hunteri Heroici ) i super gorzki o magikach ( 4x12 - Angel Is a Douche Bag ), to wcale nie jest takie oczywiste w serialu, który na początku był adresowany do podobnej grupy wiekowej jak "Buffy postach wampirów".
Teoretycznie bohaterowie poukładali się ze sobą. Zadziałało to przynajmniej w przypadku Sama, który w końcu przeprosił brata za olanie sprawy czyśca. W przypadku Deana pomimo najlepszych starań "koleżanki" z "Oak Park", jednak się to nie udało. Urok Amary działa ;)
Ps. Wcale bym się nie obraziła, gdyby głucha łowczyni pojawiła się znowu, ze swoją super mocą, czyli czytaniem z ust.