"Wakacje z duchami" czy "Podróż za jeden uśmiech" lub "Stawiam na Tolka Banana" i przepaść. Przygody Piegusa ociekają lukrem typowym dla filmów czy seriali lat 50. czy połowy lat 60., obecnym też w "poważnych" komediach jak "Ewa chce spać", czy "Nie lubię poniedziałków" (ten ostatni z r.71, ale stylistycznie niedorozwinięty jak na rok 71). W tych filmach czuć uspokajające perskie oko realizatorów, że świat jest obity aksamitem, że "uwaga, tu się żartuje" - kiedy we wspomnianych młodzieżowych filmach Jędryki zaczyna się jazda bez trzymanki, bardziej ryzykowny świat z przestępcami czy zagrożeniami już nie umownymi, z lepszej jakości humorem, z bardziej prawdopodobnymi wydarzeniami i nowocześniej grającymi aktorami, z wreszcie muzyką "dla dorosłych", nie natrętnie ilustracyjną obecną w "Niewiarygodnych przygodach...", a zabawnie podobną do kreskówkowej, do tej z "Bolka i Lolka" lub z "Wyprawy B.Gąbki".