Trochę nie rozumiem jednej rzeczy, może ktoś z was mi to wyjaśni. Najprawdopodobniejszym scenariuszem było to, że ciało kobiety zostało wrzucone do rzeki kilka kilometrów od kościoła a jej auto ponownie przeparkowano pod kościół, więc jakim cudem przy ciele kobiety- dokładnie w kieszeni jej kurtki znaleziono kluczyki od auta i nikt dalej nie drążył tego tematu? Jak ktoś mógł wrócić autem pod kościół bez kluczyków? Dużo rzeczy w tej sprawie totalnie nie ma sensu...
A to kluczyki nie zostały w torebce pozosttawionej w samochodzie? Tak mi się to zapamiętało.
A to jest ciekawa kwestia, sama to przeoczyłam i rzeczywiście nie było to wyjaśnione. Zabójca musiał mieć drugie kluczyki do auta, nie widzę innej możliwości skoro nie było żadnych śladów uruchomienia auta bez kluczyków. Jedynym innym wyjaśnieniem może być to, że ciało wyrzucono po przeparkowaniu auta. To by wskazywało, że w akcji uczestniczyło więcej osób. Dziwna ta sprawa strasznie