Jeżeli sąsiedzi słyszeli nietypowe szczekanie psa, a później krzyk z domu Amandy oraz wspomnieli, że ktoś widział jakąś osobę przebiegającą po uliczce, to się tym nie zainteresowali? Dlaczego nie poszli tam sprawdzić, czy wszystko ok albo chociaż wezwali policję? Może Amanda dzięki temu by przeżyła...
Dlaczego mąż przed prawie 2 doby nie poprosił kogoś, by sprawdził czy wszystko ok? Tym bardziej, że przez telefon słyszał szczekanie psa i dziwny dźwięk, a potem żona się już nie odzywała. Ja bym po godzinie już się martwiła, że coś się stało i wysłałbym kogoś by sprawdził dom. Żona nie odzywała się na drugi dzień i nadal nie było sygnału w telefonie, a on dalej nic? Już powinien siedzieć w samochodzie i jechać. Tym bardziej, że została w domu z powodu bólu głowy. Wiedział w jakiej okolicy mieszkają, że ktoś im wchodzi na podwórko kraść butelki i w takiej sytuacji się nie przejął? Bardzo dziwne. Wygląda jakby kogoś na nią nasłał.
Też mnie to zastanawiało....Aż przypomniał mnie się serial oparty na faktach "Candy", gdzie mąż zadzwonił do sąsiadów, by sprawdzili co się dzieje, bo nie ma kontaktu z żoną.
Bo to właśnie mąż popełnił zbrodnię doskonałą. Nic z domu nie zginęło , on nie miał pracy. Zdecydowanie ktoś mu pomógł jak jeździł po stacjach benzynowych żeby zapewnić sobie alibi. Wrócił jak mówił wcześniej i zatarł ślady w piwnicy dlatego nie znaleziono innych. Zabójca mógł być znajomy jego siostry, który zrobił to dla kasy, a siostra znała mnóstwo patologii , bo w takiej się obracała.
Moim zdaniem mordercą jest pies. Dobrze znał strukturę pomieszczeń i zwyczaje domowników, a
jego włosy znalezione na miejscu zbrodni nie wzbudzały żadnych podejrzeń, mimo, że dowody
były pod samym nosem śledczych. Motywem zbrodni była niechęć do swojej właścicielki, która
chodziła wiecznie zjarana nie zwracając uwagi na jego potrzeby. Najpierw zrzucił swoją piłkę do piwnicy, a potem zaczął głośno szczekać
co zirytowała właścicielkę, która skierowała się w kierunku piwnicy odwracając się do psa tyłem - to był błąd, bo wtedy
pies wziął rozbieg i całym impetem wylądował na swojej właścicielce, co spowodowało
jej długi lot ze schodów zakończony bez telemarku i dodatkowych punktów za styl. Tajemnicza biegnąca osoba
była zwykłym biegaczem, który przebiegał tamtędy codziennie o tej samej godzinie, a jak udowadnia książka
"O psie, który jeździł koleją", psy mają świetne wyczucie czasu mimo, że nie potrafią korzystać z zegarka.
Z precyzją chirurga strannie wycinał skalpelem ślady planu, który nakreślił miesiące temu trenując
jego każdy aspekt gdy domownicy zostawiali go w domu dmuchając magicznego smoka na mieście.
Po zbrodni wystarczyło być tylko sobą i się nie wychylać, bo kto by podejrzewał zwykłego Burka ?
A dlaczego nie było śladów łapek psa w piwnicy ?. Kobita leżała tam 44 godziny i pies nie zszedłby do piwnicy szukać właściciela ?, zwłaszcza że czuł jej zapach i to bardzo wyraźnie. Chyba nie siedział w domu ktoś kto powstrzymywał psa przed zejściem przez 2 dni, zwłaszcza że gdy mąż wrócił, to pies wyszedł go przywitać, więc swobodnie biegał po domu.
To jest dla mnie najdziwniejszy aspekt tej sprawy. Oprawca mógł zamknąć gdzieś kota i psa (z kotem pewnie gorzej), ale wtedy zapewne znaleziono by jakieś ślady na drzwiach, co prawda nie mam i nigdy nie miałam labradora (chociaż moje psy są podobnej wielkości), ale w sytuacji zagrożenia psy raczej próbują drapać w drzwi itd. Nie pamiętam też, czy wspomniano o zwierzęcych ekskrementach, ale chyba nie. Ktoś je wypuszczał za potrzebą? W dwa dni jest to niemożliwe, żeby zwierzak się nie załatwił w domu. Też dziwne, że zwierzę nie zaatakowało w sytuacji zagrożenia. Prawdopodobne jest zatem, że zwierzaki znały tego człowieka, ale no...