Głupota w tym serialu mnie zabiła.
W pierwszym odcinku chcą zabić nikitę na cmentarzu, podbiegają z snajperkami na odległość 50m (mają nadzieje, że nikita jest ślepa) i zamiast oddać jeden strzał w głowę to wypróżniają całe magazynki. PO CO?
Nikita co chwilę ogląda swoją broń i się nią zachwyca jak nastolatka.
W drugim odcinku Nikita dowiedziała się, że Mirko Dadich jest w hotelu strzeżony przez sekcje i od razu tam pojechała bez żadnego planu, ani rozpoznania. Po kilku minutach znalazła się na dachu sąsiedniego budynku, który oczywiście był niestrzeżony, sekcja zapomniała ;)
Jakaś uzbrojona grupa wpadła do hotelu i tak po prostu rozwaliła wszystkich agentów, a Michael bez powodu oddał wcześniej kumplowi broń, żeby teraz mógł wszystkich popisowo rozwalić z karata.
Czemu sekcja nie postawiła ludzi przy wejściu do hotelu, czemu nikt nie prowadził obserwacji kamer które musiały być w hotelowym holu? Agenci którzy byli w pokoju z Michaelem nie mieli pojęcia, że ktoś się zbliża. Czy tak wygląda ochrona vipa przez najlepszą na świecie tajną rządową organizacje?
Natomiast kiedy ta zamaskowana blondyna podeszła i zapytała się "Mirko Dadich?" wyłączyłem serial. Brak tu logiki. Wcześniej zdejmując worek z głowy Michaela od razu rozpoznała, że to nie Dadich, a teraz nagle zawachała się czy to on?
Mógłbym w nieskończoność pisać o głupocie serialu chociaż obejrzałem niecałe dwa odcinki.
Gdzie podziała się inteligencja i wyrafinowanie z serialu La femme Nikita?:(