Dobry, porządny horror, dobre aktorstwo, ładna muzyka i dźwięki nadające klimat. Na początku to serial obyczajowy powoli przechodzący w porządny horror.
w ramach sztywnych określeń gatunków tak, w ramach dyskusji grupy ludzi na forum po seansie można jednak to rozwinąć. ten serial nie wywoływał strachu - elementy horroru były użyte raczej w innym celu, jako taki zapalnik do tego co reżyser chciał nam serialem przekazać.
Horror nie ma za zadanie wywołać strachu, wtedy nie nosiłby nazwy horroru, a timoru ;) horror to uczucie niepokoju, grozy sytuacją... I czy perspektywa istnienia wampirów nie jest właśnie przerażająca? Jest i każdy, by popuścił w gacie, kto by spotkał coś takiego w rzeczywistości. Brak strachu jest wynikiem braku dopuszczenia do świadomości takich perspektyw, brak wiary w takie stworzenia, a nie braku lęku. Dlatego horrory z żywym mordercą nie są podważane jako gatunek horroru i takie filmy jak skashery nie podlegają dyskusji, bo w mordercę psychopatę wierzysz ;)
Eh jak grochem o ścianę, czy istnieje jakakolwiek baza filmowa klasyfikująca filmy pod gatunek timor?
Nie ma takiego gatunku, bo timor to po łacinie strach ;) Zaś wszyscy przypisują to słowo łacińskiemu słowu horror, które oznacza grozę.
...ale fajnie, że rzucasz grochem o ścianę ;)
Czy wiesz czym jest groza? Czy gdybyś był w takiej sytuacji to byś był taki chojrak jak teraz czy byś w spodnie popuścił? Więc tak, tworzy grozę i niepokój, tylko ty nie dopuszczasz takich sytuacji do umysłu, bo w nie nie wierzysz. Równie dobrze możesz się chichrać na filmie gore, jak flaki się leją, bo to tylko sok wiśniowy i galaretka...
Film z seryjnym mordercą to nie horror, z definicji horroru wynika, że jest to film grozy z elementami nadprzyrodzonymi.
Ok, czyli Halloween to nie horror? ;) No nie koniecznie... Gdy w grę wchodzi hipnoza, sekta, kult, choroba psychiczna, jakaś dziwna, zamaskowana postać, slashery to przecież horrory... Krzyk, Koszmar minionego lata, niektóre części piątku trzynastego, wymieniony wyżej halloween, piła, dziecko Rosmery...to przecież wszystko słynne horrory.
Choć bardzo łatwo definiować tak, jak ty...
Poza tym film gore, to nie koniecznie film z seryjnym mordercą...
serial z gatunku serial z elementami horroru xd, czego ludzi w dzisiejszych czasach nie wymyślą w internecie, dajcie temu gościowi nobla
Naprawdę tak ciężko wywnioskować o co chodziło w tej wypowiedzi? Eh, to forum całkowicie zgniło w ostatnich 2-3 latach
dzban bo nie zgadza się z toba? xD Mam wrażenie, że sam do końca nie wiesz co napisałeś
Wszystko zgoda po za horrorem... można by się doszukiwać "horrorowatej" idei w serialu, ale nic strasznego tam nie ma
Nie, ten serial to po prostu klasyczny horror, wystarczy wygooglować definicje horroru i wypisz wymaluj Nocna msza to horror pełną gębą, cokolwiek nie napiszesz mylisz się.
z łaciny horror to strach - nic w tym strasznego nie było. Z reszty definicji "fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i niedające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych."
"Groza" z kolei jest ściśle związane z odczuciem strachu i przerażenia. Może aktorzy chcieli tacy być i mieli to zagrać, ale dla widza, ta bajeczka ani straszna ani przerażająca nie była, no może tylko dla dzieci. Dodatkowo zjawiska nadprzyrodzone to tam były a niby nie powinno... podsumowując, nie masz racji i tyle,
To że się nie bałeś nie dyskwalifikuje tego jako horror, Nocna Msza ma wszystkie elementy horroru, nawet sam sobie niektóre wypisałeś, sam sobie przeczysz. Twoje prywatne odczucia nie mają znaczenia i nikt specjalnie dla ciebie nie będzie mówił, że zielony to czerwony, bo wg ciebie w zieleni powinno być więcej magenty. Reszta to tylko twoje urojenia i tyle.
To że jakieś dziecko się przestraszy czegoś na bajce, nie znaczy, że bajka staje się horrorem i to, że Ty tak to wtedy nazwiesz nic nie znaczy. Ten serial nie miał elementów grozy a jak chcesz się na siłę doszukiwać elementów horroru to śmiało, takie urojenia nie są a na szczęście groźne.
Tak bo kult, wysysanie krwi i masakra całej wioski na koniec serialu to elementy typowe dla bajki dla dzieci xd. Wszyscy się mylą, filmweb się myli, wikipedia się myli, imdb się myli, tylko Green5 odkrył prawdę, że to bajeczka była, na poziomie shreka i teraz niczym prorok będzie nam serwował swoją prawdę objawioną, a jak nie, to się zesra ze złości i przezwie cie dzieciaczkiem w internecie. Lepiej idź zedytuj szybko info na wiki i zmień tam kategorię z horroru, na bajeczke dla dzieci, tylko pamiętaj, żeby to zrobić dla każdej możliwej wersji językowej, bo się zesrasz jak ci kiedyś jakiś rusek powie że Midnight Mass to dobry horror był xd
No nie, zdecydowanie nie i ja rozumiem, że nie każdy horror to slasher i bez jump-scare'ów i flaków też można horror mieć, ale tu jakby i żadnej innej grozy nie ma i co więcej, nie ma jej celowo. Początkowo jest zapowiedź, że takowa się gdzieś czai, ale reżyser się na niej nie skupia i serial przez cały czas opowiada o ludziach, o tym jak przerabiają swoje traumy i pełen jest rozważań na temat przebaczenia, granic wiary oraz drugiej szansy, a ten potwór to w sumie nie jest zbyt istotny w tej historii, drobny element horroru, ale ogólnie to dramat obyczajowy pełną gębą.
Zachęciłeś mnie jeszcze bardziej do dalszego oglądania kolejnych odcinków.Póki co jestem po 2 odc.horroru mi to właśnie nie przypomina,ale bardziej taki dramat-psychologiczny.Mimo to przyjemnie się ogląda,bo ta cała wyspa jest taka tajemnicza.A jeżeli mówisz że dalej serial będzie już bazował na gatunku horror,to jeszcze bardziej może być ciekawiej ;).
Powiem szczerze, że bardziej mi się to podobało, jako właśnie dramat/serial obyczajowy. Mimo że nie uważam całości, jako coś słabego.
W przypadku takich filmów zawsze jest ta sama dyskusja- czy to jest horror czy nie. Tak więc dla jasności- horror to film grozy z elementami nadprzyrodzonymi. Tak więc jest to horror niezależnie od tego, czy kogoś przestraszył czy nie, to sprawa subiektywna.
Dla mnie to bardziej dramat wykorzystujacy elementy kina grozy do opowiedzenia innych rzeczy. Polecam ten tekst Flanagana na bloody disgusting. Okazuje się jak wiele z jego życia znalazło się w serialu, ale nawet bez czytania tego tekstu oglądając widać, jak osobisty i ważny to dla niego był projekt, w którym nie przejmował się tym, że nie każdemu się spodoba przez to choćby jak rozciąga sceny umyślnie, za co szacunek. https://bloody-disgusting.com/editorials/3684646/deeply-personal-horror-midnight -mass-guest-essay-filmmaker-mike-flanagan/
Jak czytam niektóre komentarze to wydaje mi się że ludzie albo są głupi albo nie zrozunieli wizji rerzysera. Twój komentarz jest w punkt
Acha no widocznie jestem głupi bo nie podobają mi sie nudne, irytujące monologi nie wnoszące niczego do fabuły, a autor trzyma sie ich z zapałem godnym lepszej sprawy.
Nie podobają mi sie bohaterowie tak głupi ze do samego konca nie ogarniają co sie wokol nich dzieje i wampiry ktore bawia sie ogniem i nie potrafią schować przed słońcem.
No rzeczywiście umyślne rozciąganie nudnych scen powinno nam sie spodobać.
Dramat to przeżywają widzowie, ktorzy zdecydowali sie to oglądać.
A kto powiedział że powinno Ci się spodobać? Chodziło mi o to że reżyser ma gdzieś oczekiwania widzów, tylko zrobił dokładnie takie dzieło jakie chciał, i jednym się te przedłużane sceny podobają, kupują je, a innym nie. A nawet jakby mi się serial nie spodobał to i tak bym docenił za pójście pod prąd oczekiwań widzów, zrobienie tak jak chciał, za co tacy twórcy mają zawsze szacunek, nawet jak ich dzieła mi się nie podobają. O takich dziełach się pamięta. Ale ja przetrwałem 3 sezon Twin Peaks i serial Refna Za starzy na śmierć. Powiem tak, jeśli Midnight Mass dla kogoś to nudne dzieło to nie wiem co by powiedział o tych serialach, w którym osiągnięto nowy poziom przeciągania scen, w których dialogi mówi się baaardzoooo woooolno, sceny trwają po 10 minut minut, np zwykłe zamiatanie podłogi w barze, i między jednym zdaniem a kolejnym patrzą kilka minut na siebie w długim milczeniu. W porównaniu z tymi dwoma serialami to dzieło Flanagana jest jak Speed i ostatni Mad Max w jednym. Po 3 sezonie TP i serialu Refna dla mnie żaden serial z przeciąganymi scenami już nie jest straszny.
Co ty w ogóle porownujesz? Tu nie chodzi o tempo akcji tylko to czy to co ogladamy ma w sobie wartosci na tyle by zaangazowac widza.
Nocna Msza nudzi bardziej od niedzielnej mszy i jest od niej glupsza. Dialogi sa dlugie,nudne i puste. Nie wznoszą niczego. Równie dobrzedewotka moglaby przez 5min powtarzac "jestem fanatykiem" a Riley "jestem ateistą". A potem kolejny raz i kolejny.
Tu nie chodzi o same rozmowy bo powstawaly filmy oparte wylacznie na rozmowach jak choćby 20 gniewnych ludzi czy Sunset Limited. Ale dialogi powinny byc błyskotliwe, angażować widz, zmuszac do refleksji. Dialogo w Nocnej Mszy jak napisala jedna z komentujacych tu osob sa jak problemy egzystencjonalne 16 latka.
A jednak dla wielu widzów te nudne, puste dialogi były wartościowe i angażujące. To że tobie coś się nie podobało nie znaczy, że to jedyna słuszna opinia na temat serialu.
No tak. Wiadomo gusta sa różne. Jedni wola Wywiad z Wampirem a inni Zmierzch. A ja juz nie mam 14 lat
Zdanie innych mnie nie interesuje, interesuje mnie to ze stracilem czas na kiepski mini serial.
Wielu słuchaczy lubi tez piosenki Zenka Martyniuka co nie zmieni mojej opinii ze sa one gównem.
A jak chcesz mieć porównanie jak mogą wyglądać dialogi to zobacz sobie choćby Sunset Limited.
Nie potrzebuję materiału porównawczego, żeby być w stanie ocenić, czy w mojej opinii dialogi były wartościowe czy nie (chociaż serial dodaję do listy do obejrzenia, bo wygląda ciekawie).
Mi akurat psychologiczny aspekt serialu bardzo się podobał, zwłaszcza w połączeniu z otoczką horroru; ale ja jestem w stanie rozdzielić własną subiektywną opinię od arbitralnego wartościowania produkcji jako takiej.
komarrek27 Ale ja nie porównuje które lepsze dzieło, tylko chodziło mi o to, że sceny były przeciągane w nieskończoność specjalnie w tych serialach, choć nic w nich nie mówiono, albo mówiono bardzo długo. Przecież scena jak szeryf mówi dlaczego znalazł się na wyspie, to jest scena którą można było inaczej pokazać, na różne sposoby, np. w retrospekcjach, a widać że Flanagan postanowił ją tak nakręcić jak nakręcił - dwóch aktorów siedzi naprzeciwko siebie i jeden gada, a druga strona słucha. Widać że on to zrobił tak specjalnie.
Dialogi dla Ciebie są nudne, puste, nie angażują i nie zmuszają do refleksji, a dla innych widzów (w tym mnie) angażują, nie są puste, zmuszają do refleksji, więc to kwestia gustu.
Wymieniłem 3 sezon Twin Peaks i Za starzy na śmierć nie jako porównanie tych produkcji, która jest lepsza, że serial Flanagana to ten sam poziom, nic z tych rzeczy, nawet nie porównuje z TP, tylko miałem na myśli to, że to najlepszy przykład całkowitej wolności twórczej. Taką jaką dostał Flanagan, taką samą dostali Refn i Lynch w swoich serialach.
Nowe TP uwielbiam, znakomite dzieło mimo kilku wad, ale za to z serialem Refna mam tak, że dla mnie to średniak. A mimo tego cały czas ten eksperyment mam w pamięci i jak komuś się podoba to rozumiem dlaczego. Wiele scen będę pamiętał z tego serialu i nie tylko dlatego, że w tym serialu Refn to nawet prześcignął Lyncha w scenach bardzo wolnych, w których się mówi bardzo długo i wolno z długimi przerwami między wyrazami. Większość odcinków serialu Refna trwa z 90 minut, a fabuły jest na film 120 minutowy, więc to serial o jakieś 10 godzin za długi.
Do dzisiaj pamiętam scenę w której Refn doslownie sobie zakpił z cierpliwości widzów, jak bardzo można sceny przeciągać. Mam na myśli scenę z emerytowanym gangsterem, który w czasie rozmowy nagle sobie uśnie, a z szacunku do niego nikt go nie budzi. Więc razem z bohaterami czekałem kilka minut jak się obudzi, nakręcone jest bez żadnych skrótów, cięć i kontynuuje senior rodu to co mówił wcześniej, jeśli oczywiście pamięta, bo jak nie pamięta, to wtedy zaczyna od początku mówić to co wcześniej i znowu uśnie. No i tak kilka razy w jednej scenie, która z 20 minut jak nie więcej trwała.
Oczywiście mnie ta scena frustrowała, skręcało mnie na fotelu z nerwów, ale powstrzymywałem się przed oglądaniem na przyśpieszeniu, bo wszystkie te sceny z będącym w sędziwym wieku gangsterem bawiły mnie. A ja jestem bardzo cierpliwym widzem, nigdy nie przewijam, choćbym nie wiem jak się nudził z szacunku dla dzieła i pracy jaką twórcy wykonali. Serial Refna to najlepszy test dla cierpliwości widza, od seansu tego dzieła żaden serial nie jest dla mnie już straszny. Więc powtórzę, że w porównaniu z serialem Refna dzieło Flanagana jest jak Mad Max Fury Road:)
Wolę seriale jakieś, nawet jak mi nie podchodzą, które zawsze dzielą widzów, ale nie nijakie o których zaraz zapomnę, ale o MM nie zapomnę. A nie jestem osamotniony w mojej opinii, serial zbiera dobre też opinie od dziennikarzy, krytyków, zwłaszcza za granicą. Ale co tam zagranica zacytuję post z forumkmf, z którym się w pełni zgadzam, zwłaszcza co do dialogów.
"Dla mnie dialogi/monologi są w większości świetne, dobrze się tego słucha, widać że Flanagan celował przede wszystkim w teologiczną dysputę, polemikę z widzem a nie zabawianie go gatunkowymi pierdami - które swoją drogą są bardzo zgrabnie wplecione, nawet jeśli nieoryginalne. Ale osadzając historię w pewnych ramach, które istnieją w popkulturze od dekad trudno pokazać coś nowego. A jednak połączenie tego z mocno zaakcentowanymi elementami egzystencjalizmu, śmierci, wiary daje jakiś tam efekt świeżości.
Finału jeszcze nie oglądałem, ale już teraz mogę stwierdzić, że to będzie mój ulubiony twór Flanagana dla Netflixa. I chyba generalnie jego najlepsza rzecz. Trochę przeciągnięta, ale atmosfera, obsada, dialogi, emocje wynagradzają."
Na koniec dodam od siebie, że uwielbiam 12 gniewnych ludzi, uwielbiam trylogię słoneczną Linklatera, więc jest wiele filmów (prze)gadanych, które bardzo lubię.
Nie jestem widzem, który woli Zmierzch od Wywiadu z Wampirem, jak w innym komentarzu napisałeś, którego to filmu nawet nie widziałem. Wiem że nie do mnie to było, ale ogólnie tak podsumowałeś widzów, którym serial się spodobał. Szanuję opinie osób którym serial nie podszedł i nie raz wdawałem się w ciekawą dyskusję o filmach i serialach, zwłaszcza jak się różniliśmy w opiniach, z których można było wynieść interesujące rzeczy.
Oglądałem i pamiętam, że podobał mi się, ale nic więcej nie powiem, bo widziałem go wieki temu. To jak się nie mylę film z 2011 roku. A może poza tym, że Tommy Lee Jones tym filmem (i kolejnym, ale też wcześniejszymi) pokazał, że jest też dobrym reżyserem.
A czym byłby ten serial bez obecnych tam dialogów? Twórcy w ten -tradycyjny sposob opowiadają przeszłość i własne przemyślenia a nie za pomocą obrazków. To ich obraz, nie twój. I ty , potrzebujący retrospekcji podkreślasz, że nie masz już 14 lat?
Co tam dobrego? Głupia, przegadana historia, głupi ludzie i głupie wampiry. Jedyne co w tym serialu straszy to przeraźliwie długie i nudne monologi.
To nie jest horror ! Nie ma w nim ani jednej naprawdę strasznej sceny. Czekałem aż stanie się coś strasznego i poza tym kiedy pojawia się ten "anioł" w połowie serialu później już nic strasznego się nie dzieje. Moim zdaniem jest to raczej thriller i taką kategorię powinien mieć. Filmweb wprowadza ludzi w błąd tą kategorią
Dramat Fantazy Horror w takiej kolejności należy podsumować serial. Serial skupia się na rozterkach i dramatach życiowych po czym przechodzi w horror. Mamy tu dobre dialogi, dobrze napisane postacie, ciekawą fabułę z kilkoma zaskoczeniami dobre efekty specjalne, śmiało można polecić 7/10