Ten serial - a obejrzałam wszystkie odcinki - to tak nieprawdopodobne dno, że aż słów brakuje. Niby pastisz - ale w czym konkretnie?! W durnowatym, pozbawionym jakiegokolwiek sensu scenariuszu? Fatalnej grze aktorskiej?
Polska ukazana gorzej niż współczesna Ukraina. Babinka w chustce z grabiami od gnoju. Gdzie tak jest?! Sceny niby z Polski w Polsce nie były kręcone - myślę, że albo na Ukrainie, albo w Rosji.
Zapyziała wiocha w Rosji - pojawia się dziewucha z Anglii, a tam wszyscy mówią i rozumieją po angielsku, od pacholęcia począwszy!
Mąż Eve - Polak - oczywiście: wąsacz!
Ta irytująca gra aktorska: Eve mająca trzy te same miny na krzyż, Villanelle zachowująca się ciągle tak samo, jak pobudzony histrion - zero niuansów aktorskich, mieszanych środków wyrazu, ciągle ten sam irytujący doo imentu schemat. Konstantin - albo poważny albo denerwująco wybuchający sardonicznym, ciągle tym samym, śmiechem. I tak można długo wymieniać...
Postać zostaje ranna - nie ma NIC w dennym scennariuszu na temat tego, jak, będąc w stanie agonalnym, nie tylko zostaje przetransportowana do Anglii, ale i przeżywa (vide Eve w Rzymie, mąż Eve w "Polsce").
DNO, DNO, DNO!