Jodie na prywatnie zupełnie nie robi na mnie specjalnego wrażenia, jest sympatyczna i tyle, z wyglądu nawet troszkę mnie odrzuca, ale gdy tylko jest w roli Villanelle, czuję taki pociąg do postaci jak nigdy, aż włącza mi się fetysz fantazji o zostaniu brutalnie zamordowanym (#nohomo).