Ma sa kra.... Straciłem wiarę w takie produkcje. Asteroida zniszczyła mi mózg.
Oglądając to, graliśmy w grę pod tytułem "zgadywanie dialogów i tego, co ma się stać"... Przegrałem kilkoma punktami, ale tylko dlatego, że oglądałem to z zażenowaniem, nie starając się utrzymać uwagi na tyle mocno. Mimo starań. Po prostu się nie da.
Ten serial ma tyle dziur logiczno-fabularnych, że ser szwajcarski chowa się ze wstydem. Przewidywalny, miałki, irytujący, powoduje uczucie zmęczenia.
Dla mądrego filmoznawcy może być jedynie eksperymentem i obserwacją błędu pop-kinematografii z rodziny etosu USA walczących o planetę.
Trzeba nie mieć co robić, żeby to oglądać, albo złapać się w sidła FOMO i masochistycznie trwać z nadzieją na rozwiązanie akcji na poziomie godnym logiki i inteligencji.
Z przykrością stwierdzam, że nie przynosi ta udręka satysfakcji.
Obejrzawszy pierwszy sezon, obejrzeliśmy od razu ostatni odcinek drugiego. Nic nie straciliśmy.
Nie traćcie czasu, chyba, że zaopatrzyliście się w solidny zapas dystansu i czteropak piwa z nachosem i guacamole.
Robienie innych rzeczy w trakcie dozwolone.