Nasza policjantka Zawieja jak zwykle w ciemny deszczowy dzień udaje się swoim starym autem do ponurej komendy policji. Bierze swoje dziecko do pracy , bo to normalne na tej komendzie. Znudzone dziecko wychodzi niezauważone przez matkę oraz ochronę i piechotą dociera na ulicę Rugiańską , gdzie w wieżowcu mieszkała ta niezrównoważona Anka Janas. Od komendy miała ze 6 kilometrów ale reżyser nie przejmuje się takimi drobiazgami. Dziecko zaciekawione robotami budowlanymi na pobliskim jeziorku Brodowskim staje w tłumie gapiów. Koparka czyszcząca i pogłębiająca jeziorko wysypuje małe ludzkie czaszki. W grupie ludzi rozlega się okrzyk - "To kolejne ofiary słynnego rzeźnika z Niebuszewa !" Na szczęście pojawia się matka dziewczynki. Skąd wiedziała ze jej dziecko jest akurat tutaj ?--. Poprzedni sezon był pełen dziur logicznych wiec i tym razem musi być trochę. Na miejsce przybywają odpowiednie służby które oznajmiają że rzeczywiście te czaszki są stare , prawdopodobnie z czasów wojny, Ale nasza Zawieja dostrzega na jednej z czaszek że ząb ma nowoczesną koronkę. Ona to wie bo akurat chodzi do dentysty. Arabskiego bo na wydziale stomatologii miejscowej Akademii Medycznej która to kształci studentów z zagranicy. Anka chodzi tam bo to tanio wychodzi , a jak widzieliśmy w serialu "Klangor" wszyscy policjanci i klawisze zarabiają bardzo mało na Pomorzu Zachodnim. Zawieja zabiera czaszkę na oględziny łamiąc procedury policyjne , a po drodze przypatruje się okolicznym krzakom i drzewom. Na jednej z gałęzi dostrzega resztki pieluchy dla niemowląt . Jej głupkowaty partner tego nie dostrzegł bo jest starym kawalerem , skąd mógł wiedzieć że to pielucha. Zawieja dociera na końcu ścieżki do śmietnika , napotyka tam znowu jakiegoś żula z krwią na bucie." Gdzie pan to dostał ?" Pyta się po pościgu. "A tam w dzikim śmietniku koło wejścia do poniemieckiego bunkra"... wyznaje żul i Zawieja wie już co tam znajdzie....