Po tym serialu wreszcie Szczecin nie tylko z morzem się będzie kojarzył. To miasto w którym jest szaro i buro, właściwie najczęściej panuje noc, ciągle pada, a słońce widać dopiero w ostatniej scenie (i to oczywiście nad morzem). Pokazano najgorsze wizerunkowo dzielnie miasta z kamienicami ruderami, niechlujnymi garażami i rozwalonymi schronami - bo przestępcy w takich zawsze mieszkają i się ukrywają? Trasa z Löcknitz do Szczecina (25 km) wcale nie biegnie przez most zwodzony w Dziwnowie (100 km) nad morzem - to jest droga na Kołobrzeg (co widać zresztą na drogowskazach). Ale najbardziej rozbawił mnie tekst, by policja obstawiła wszystkie wyjścia z cmentarza. To mógł wymyślić tylko ktoś, kto nie wie ile takich jest oficjalnych i nieoficjalnych oraz o jakiej powierzchni się mówi (ponad 170 ha, jeden z największych na świecie).
Bulgoczący ze słabą dykcją aktorzy, drętwe dialogi, niewiarygodne postacie. I jeszcze ten Szczecin jako Gotham City. Argument, że taki klimat tego serialu mnie nie przekonuje.